Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
Mój sezon przełajowy rozpoczęłam wcześnie bo 17 września, w szwajcarskim Baden. Można powiedzieć, że niemal płynnie przeszłam od XC do CX zaliczając jedynie krótką przerwę po niefortunnym upadku we Włoszech. Tylko czy to dobry pomysł…?
W tym roku postanowiłam pościągać się za granicą i zobaczyć jak to robią najlepsi. Szukałam wyścigów UCI1 i UCI2 i wyszło mi, że bardzo ciekawie wygląda szwajcarska seria EKZ CrossTour. Nie jest to poziom Pucharów Świata, ale daje szansę na naprawdę mocne ściganie w dobrej obsadzie. Jest kogo gonić i obserwować. Jako, że trzy wyścigi EKZ CT odbywały się niemal tydzień po tygodniu postanowiłam nie wracać do Polski, a czas pomiędzy nimi przeznaczyć na treningi. Zatrzymałam się we Francji, skąd na każdy z wyścigów miałam nie dalej jak 150 km. Dzięki wsparciu mojej drużyny Euro Bike Kaczmarek Electric Team oraz samego organizatora szwajcarskiej serii, miałam szansę na takie rozwiązanie, choć i tak było to nie lada wyzwaniem.
Podróżowałam sama i nie miałam żadnego wsparcia w boksach, nie mówiąc o serwisie rowerów… Całe szczęście, że nie padało i podczas zawodów nie trzeba było zmieniać roweru! Taka samotność i samowystarczalność wiele uczy, daje szansę na nowe doświadczenia, znajomości i przyjaźnie. Czasem nawet wzbudzałam uśmiech na twarzach swoich przeciwniczek i kibiców, którzy widzieli jak wyszarpuję kolejne części rowerowe ze swojego „sadłobusa”. W niektórych wzbudzałam na tyle litości, że postanawiali mi pomóc co naprawdę podnosiło moją wiarę w człowieka.
I jechałam…
Wyścig za wyścigiem, z wiarą na coraz lepsze starty. Biorąc pod uwagę wszystkie te okoliczności jestem zadowolona ze swoich występów. Poza ostatnim, jedenastym miejscem w Hittnau, wszystkie starty w TOP 10 i nieduże straty do czołówki, co naprawdę mnie cieszy :)
Nie cieszy za to postawa PZKolu, który zapomniał mnie poinformować o zgrupowaniu i przygotowaniach Kadry Narodowej do Mistrzostw Europy uznając mnie chyba za starą na przełaje czy w ogóle ściganie. Nic to jednak nie zmienia i za dwa dni, w niedzielę stanę na starcie aby reprezentować Polskę na Mistrzostwach Europy w Taborze.
Bardzo cieszę się na ten start, bo trasa fajna i doskonale zorganizowana. Pogoda też ma być super i zamierzam mieć zabawę z tej rywalizacji.
Poza tym ten „czeski klimat” zawodów… Parky w rohliku, pivo i diabelska topinka to jest to!
COMMENTS