Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
W naszym środowisku zabieranie głosu w sprawach sportu i poziomu zawodników to mniej więcej jak wdepnięcie w minę, dlatego chętnie zrobię ten krok ;) Mówienie, że poziom jest taki, a nie inny często powoduje lawinę wypowiedzi, o tym że związek jest taki, siaki, że mają pieniądze na wszystko, tylko nie na MTB. Albo jakiś prezes albo inny ktoś powie, że kim Ty jesteś żeby komentować kolarstwo.
Krytykowanie zawodników, to już totalnie zakazana rzecz. „Jak jesteś taki mądry to sam pojedź lepiej” do tego cała masa komentarzy od ich znajomych i tak dalej. Inna sprawa, że środowisko jest tak małe, że ciężko się nie znać z większością zawodników i układ koleżeński może przekładać się na brak krytyki. Taki stan rzeczy troszkę mnie mierzi i uwiera, dlatego ten tekst. Krytykować na pewno jest co. I chciałbym tu od razu nadmienić, że krytyka to nie hejt.
Aktualnie zdaje się, że Wszyscy w kolarstwie górskim tkwimy w przekonaniu, ze Maja Włoszczowska nigdy nie zakończy swojej kariery, będzie jeździć i wygrywać dłużej niż Gunn Rita i Longo razem wzięte. No nie, nie będzie, a zrzucanie odpowiedzialności za wyniki tylko na Nią, na pewno nie przysporzy nam nagłej eksplozji medali. Jeśli przeanalizować wyniki Mai, lub innych zawodniczek, zawodników jej formatu, to kiedy sięgniemy po zamierzchłe starty w kategoriach juniorskich to już było widać co się święci. Jeżeli porównamy to, z aktualnym stanem rzeczy to… ciemność widzę, ciemność… Owszem raz na pierdylion zdarzy się talent, który wyskoczy w starszym wieku, ale nie liczmy na cuda.
Najwygodniej winą za stan rzeczy można obarczyć ex dyrektora sportowego Pzkol i jego program identyfikacji talentów. Talenty zostały zidentyfikowane, wyników jak nie było tak nie ma. Operacja się udała, pacjent nie żyje. I na koniec tego wszystkiego po kolejnej mistrzowskiej imprezie trenerzy klubowi będą przed sponsorami kleili swoją starą bajerę, o tym jak po raz trzeci ten sam zawodnik pojechał zbierać doświadczenie na Mistrzostwa Świata.
Jeżeli ktoś po tym tekście chciałby mnie zapytać kim jestem by tak się mądrzyć, to odpowiedź brzmi – nikim. Takie jest moje zdanie jako obserwatora kolarstwa od iluś tam lat, jako kibica i dziennikarza. To jest paranoja tego środowiska, że dziennikarze potrafią powiedzieć złe słowo, o wszystkich tylko nie o zawodnikach (no chyba, że wtopa z dopingiem) Ja rozumiem, że zawodnicy wiele poświęcają, że mogliby robić wiele innych rzeczy, ale skoro już robią to co robią, to chyba można zauważyć, że skoro ktoś kończy wyścig na 50 pozycji to, nie jest to super wynik. Oczywiście, że jest bo zawodnik startował z końca, musiał się biedny tyle nawyprzedzać i w ogóle. Pozycja startowa w wyścigu najczęściej zależna jest od ilości zgromadzonych punktów, jeżeli ma się ich mało to znaczy, że na punktowanych wyścigach zdobyło się mało punktów, a to znaczy że nawet na niższej klasy wyścigach byli lepsi zawodnicy. Wbrew pozorom, to właśnie Ci najlepiej klasyfikowani zawodnicy są najbardziej skłonni do samokrytyki, im niższe miejsce, tym częściej zawiódł sprzęt, była choroba, „miałem chorom nuszke” etc… no ale zakończymy chyba już tą przydługą dygresję.
Nadejdzie taki dzień kiedy Maja przestanie się ścigać i należy sobie odpowiedzieć na pytanie co będzie potem? O ile Kross nie ma w zanadrzu polskiego paszportu dla Jolandy to może nie być wesoło. Mamy jeszcze w porywach dwie zawodniczki, które na dzień dzisiejszy mogą zahaczyć o Top 10, ale nie widać tu jeszcze powtarzalności, ani też… może to zabrzmi dziwnie, ale nie widać takiej mistrzowskiej charyzmy jaką na pewno ma Maja. I na pewno nie jest to żadne pejoratywne nastawienie, bo to po prostu jedna z cech charakteru, którą też można nabyć z czasem.
W elicie mężczyzn nadal możemy liczyć tylko na Marka Konwę i Bartka Wawaka. W przypadku Bartka początek sezonu pokazał, że przy dobrym wietrze jest szansa na top 15. W przypadku Marka sprawa jest znacznie trudniejsza. Marek po krótkim niebycie w Pucharze Świata wraca na dobre tory, w tym sezonie było widać, że zawodnik Volkswagena z wyścigu na wyścig, czuje się coraz lepiej. Na jaki wynik stać Marka? Przeszłość pokazuje, że na każdy talent tego zawodnika jest już potwierdzony. Jeżeli w jego karierze nie będzie większych zawirowań teamowo / sponsorskich, to na pewno możemy jeszcze mieć tu pociechę z wysokich lokat. Oprócz nich dwóch ciężko mówić o nadziejach na podobne wyniki i lokaty.
Diagnozy na taki stan rzeczy nie ma. Dopóki jakiś sponsor w naszym kraju nie wpompuje pieniędzy powyżej jakiejkolwiek opłacalności zwrotu zainwestowanej sumy, to raczej nic wielkiego nie osiągniemy. Musimy cierpliwie czekać na jakiś talent, bo układy finansowo / kolesiowskie powodują, że nawet najbardziej zdeterminowani trenerzy nie mogą utrzymać zawodników w klubach i bardziej opłaca im się pojechać do UK jeździć wózkiem widłowym niż wypruwać żyły na treningach za marne grosze nie mając perspektyw na nic poza tym, że jakiś pismaczyna napisze, po nieudanych zawodach, że im kiepskawo poszło.
COMMENTS