Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Od piątku rozpocząłem długo wyczekiwany urlop, a nie od dziś wiadomo, że żeby porządnie wypocząć, należy najpierw porządnie się zmęczyć. W tym celu wystartowałem w sobotę w drugiej edycji Maratonu Kargula i Pawlaka w Lubomierzu, natomiast w niedzielę w kolejnej edycji cyklu Kaczmarek Electric MTB w Dziwiszowie.
W pierwszym z wyścigów rywalizację zakończyłem na trzecim miejscu po finiszu z pięcioosobowej grupy. Wymagająca trasa, mocna obsada rywali, padający deszcz oraz zalegające na trasie spore ilości błota sprawiły, że z rezultatu jestem zadowolony, mimo braku powtórzenia zwycięstwa z ubiegłorocznej edycji.
Trudy sobotniego maratonu o długości prawie 90 km odczuwałem na początku wyścigu kolejnego dnia, jednak w miarę rozwoju wydarzeń jechało mi się coraz lepiej. Rewelacyjna, techniczna i prawdziwie górska trasa w Dziwiszowie musiała się podobać, a jej pokonanie wymagało sporo wysiłku i umiejętności. Z drugiej dziesiątki zawodników po pierwszej godzinie jazdy przesunąłem się na czwarte miejsce na mecie, więc rezultat jest jak najbardziej satysfakcjonujący. Aż strach pomyśleć, co by było, gdybym wcześniej wszedł na właściwe obroty.
Cieszę się, że cykl imprez Pana Cezarego Kaczmarka wreszcie zawitał w prawdziwe góry i mam głęboką nadzieję, że nie jest to jednorazowa przygoda.
A teraz wyjątkowo obieram kierunek północny i najbliższe kilka dni mam zamiar spędzić w towarzystwie Volkswagena California na podróży wzdłuż polskiego wybrzeża Bałtyku. „Home is where you park”, jak mawiają.
COMMENTS