Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
W minioną niedzielę zadebiutowałem w corocznym memoriale Artura Filipiaka rozgrywanym w Zieleńcu, przy okazji którego odbywają się także Mistrzostwa Dolnego Śląska w Maratonie MTB.
Mój start w tych zawodach możliwy był dzięki Kamilowi, który dobrze mnie ugościł, przenocował i bezpiecznie dostarczy na miejsce zawodów, za co bardzo dziękuję :) Przechodząc jednak do samego wyścigu – niedzielny poranek przebiegał dość spokojnie i bezstresowo, w efekcie czego dopiero chwilkę przed 11 stanąłem na końcu sektora startowego. Ostatnie odliczanie i punktualnie o 11 ruszyliśmy asfaltem w dół Zieleńca.
Pierwsze minuty wyścigu przebiegały pod znakiem pogoni za prowadzącą grupką. Po około 20 minutach udało mi się dogonić pierwszą trójkę. Na każdej hopce próbowałem mocniej naciskać korby, aby oderwać się od chłopaków. Niestety, górki bardzo szybko się wypłaszczały i w rezultacie ze swoimi współtowarzyszami jechałem aż do końca pierwszego okrążenia. Na szczęście drugą (i zarazem ostatnią) rundę rozpoczynał stosunkowo długi podjazd po stoku. Na nim pojechałem swoje 100% i zgubiłem podążających za mną chłopaków. Samotnie przejechałem pozostałe 25 km starając się utrzymać jak najmocniejsze tempo. Ostatecznie na metę wjechałem po niewiele ponad 2h, wygrywając cały wyścig.
Była to fajna impreza. Myślę, że należy pochwalić organizację i zaangażowanie organizatorów. Wręcz w osłupienie wprowadził mnie po wyścigowy bufet. Dawno nie widziałem tak suto zastawionego stołu, a ryżu z kurkumą z mięsnym sosem nie skrytykowałaby nawet Magda Gessler :) Zresztą ta ilość jedzenia spowodowała, że pierwszy raz od dawna zrezygnowałem z powyścigowego MaCzka! Cieszę się, że dałem namówić się na start w tych zawodach. Od czasu do czasu fajnie jest coś wygrać :)
COMMENTS