Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Mistrzostwa Polski w kolarstwie górskim 2017 za nami. Rozegrane na płaskim Mazowszu, ale powtórzę już któryś raz. Kolarstwo górskie w formule cross country olympic (XCO) ma to do siebie, że można je rozgrywać w zasadzie wszędzie gdzie jest choć trochę pagórków – tak jak to miało miejsce w ostatnich latach w Żerkowie, Sławnie czy Gielniowie. Wzgórze Trzech Szczytów to przede wszystkim BikePark Kazoora, czyli mekka dirtowców, którzy robią rzeczy niemożliwe. W 2007 roku na Kazurze rozegrany został Grand Prix Lang Team, ówczesny super cykl cross country rozgrywany od wielu lat na różnych trasach w całym kraju.
Dziś XCO jest w cieniu masowych maratonów oraz odradzającego się kolarstwa szosowego. Może przekazanie organizacji niektórych zawodów podmiotom komercyjnym takim jak Poland Bike to jest rozwiązanie. Nie wiem. Faktem jest, że Grzegorz Wajs ze swoją ekipą wykonali ogromną pracę przygotowując zaplecze zawodów. Od barierek na części trasy, przez trybunę na linii startu-mety, duży telebim w miasteczku zawodów mety oraz wiele innych elementów po imponujących rozmiarów namiot, którego funkcji nie rozgryzłem. W tym miejscu moje wyrazy uznania. Oprawa niewiele ustępowała tej, którą znamy chociażby z Pucharów Świata. Ktoś powie, że pewnie trochę na wyrost. Ale jeśli chcemy, żeby coś w temacie XCO drgnęło to może tak właśnie trzeba.
Trasa wybudowana wspólnymi siłami przez Piotra Krajewskiego, Stowarzyszenie Kazura i Warszawski Klub Kolarski zebrała same najlepsze komentarze. Nie będzie przesadzonym ustawienie jej na równi z trasami z Londynu czy Rio, gdzie znakomita większość przeszkód została zbudowana od zera. Ciężkie, momentami bardzo sztywne podjazdy mocno wchodziły w nogi już od pierwszej rundy szybko weryfikując przygotowanie zarówno samych zawodników, jak i sprzętu.
Fajnie, że była relacja w internecie. O ile będzie taka możliwość dobrze by było następnym razem postawić drugi ekran także od strony kościoła, gdzie gromadziło się także bardzo dużo ludzi, którzy pewnie do miasteczka zawodów nawet nie dotarli. Z kolei lożę komentatorską poszerzyć o osoby znające się na specyfice cross country, które nie będą miały problemu z szybką identyfikacją zawodników z miejsc dalszych niż Top3 czy Top5. Relacja wideo z dobrym komentarzem i mamy kolejny element układanki na miarę Pucharu Świata.
Krótko mówiąc – to były dobrze zorganizowane Mistrzostwa Polski, a moje trzy zarzuty pozostają bez zmian:
- PROGRAM – marginalizacja zawodników Cyklosport i Masters na rzecz trwającego niespełna godzinę wyścigu towarzyszącego amatorów to było nieładne zagranie, które było krytykowane nie tylko przeze mnie. Ostatecznie w „Mastersach” mimo piątkowego terminu wystartowało 67 zawodników, a w amatorach 98. Może czas połączyć te kategorie tak jak miało to miejsce na MP DH? Warto też na przyszłość zastanowić się czy nie czas na połączenie finału OOM z MP XCO, tym bardziej jeśli lokalizacja się pokrywa. Słyszałem opinie kilku osób, że niektórym dzieciom trudno jest wytłumaczyć, że startują na MP, ale już o tytuł MP nie walczą.
- TRASA – niepodważalnym faktem jest, że trasa na Kazurze nie jest pogodoodporna i w tym roku organizatorzy mieli naprawdę dużo szczęścia w tej kwestii. Intensywne opady ze środy na czwartek mocno rozmoczyły niektóre jej elementy. Na szczęście potem przyszło słońce i wiatr, który bardzo szybko trasę przesuszył. A w niedzielę juniorzy, orlicy i elita latali tak, że aż się kurzyło. Jeśli zgodnie z deklaracją Prezesa PZKol Dariusza Banaszka będą starania by w 2019 roku w tej lokalizacji odbyły się ME XCO, to mam nadzieję, że do tego czasu uda się razem z władzami dzielnicy przeprowadzić stosowną modernizację elementów trasy polegającą przede wszystkim na wykorzystaniu odpowiedniej mieszanki, która na warunki atmosferyczne będzie odporna.
- PROMOCJA – nie chcę się licytować na to czy na Kazurze było tysiąc, trzy tysiące, pięć tysięcy czy dziesięć tysięcy kibiców – kto był, to widział i ma własne zdanie. W piątek i sobotę Góra Kazury świeciła pustkami. Zauważalnie duży ruch był podczas niedzielnego wyścigu elity kobiet, co jest zrozumiałe – nikt nie przyciąga ludzi jak znane twarze. A nasza podwójna olimpijska srebrna medalistka (Pekin 2008, Rio 2016) Maja Włoszczowska to więcej niż ambasador kolarstwa w Polsce. Mimo faktu, że kibiców trochę przyszło to nadal podtrzymuję, że kilka czy kilkanaście billboardów i plakatów na mieście na tydzień przed zawodami w temacie promocji w takim mieście jak Warszawa to kropla w morzu potrzeb. Argumentu finansowego nie przyjmuję, bo jest masa rzeczy, które można było zrobić czy to za darmo czy naprawdę po kosztach. Mieliśmy kuriozalną sytuację, kiedy mieszkańcy okolicznych bloków nie bardzo wiedzieli co się dzieje w „ich parku”. Na szczęście od piątku informacja się sama zaczęła rozchodzić po okolicy czego efektem było trochę ludzi w niedzielę.
Mam nadzieję, że skończy się gadanie, że hejtuję, bo to po prostu robi się nudne. Jestem gotowy na merytoryczną dyskusję. Za rok prawdopodobnie widzimy się znowu na MP XCO na Kazurze. Mam nadzieję, że przez ten czas dobra nowina o świetnie zorganizowanych zawodach na Kazurze pójdzie nie tylko w miasto i w jeszcze lepszej atmosferze i jeszcze liczniejszym gronie zobaczymy się tam w lipcu 2018.
Jeśli nie dotarliście w ten weekend na Kazurę, a chcecie zobaczyć sportową rywalizację w tym miejscu, to w niedzielę 23 lipca na tej samej trasie rywalizować będą o tytuły Mistrza Polski zawodnicy kategorii Junior Młodszy i Juniorka Młodsza. Będzie to Finał Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży. Więcej informacji tu.
Na koniec – mając taką trasę warto byłoby ją wykorzystać częściej niż raz do roku. Kto podejmie się organizacji Pucharu Kazury w formule XCO z zawodami odbywającymi się przynajmniej raz w miesiącu?
COMMENTS