Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Bike Adventure 2017 przeszedł do historii. W wyścigu brałem udział po raz trzeci i kolejny raz wracam ze Szklarskiej Poręby z pozytywnymi wrażeniami. Rewelacyjne trasy, wzorowa organizacja i niecodzienna atmosfera to najważniejsze elementy udanego wyścigu etapowego. W trakcie pierwszych dwóch dni tłem rywalizacji były Góry Izerskie, natomiast ostatnie dwa etapy to najlepsze zakątki Karkonoszy. Pokonanie każdego z etapów nie zajmowało czołówce więcej niż trzy godziny, dzięki czemu była to świetna okazja do dobrego treningu i czerpania satysfakcji z jazdy rowerem górskim w jego naturalnym środowisku bez nadmiernego eksploatowania organizmu. Oczywiście 250 kilometrów i ponad 8 tysięcy metrów sumy przewyższeń w trakcie czterech dni były wyzwaniem dla każdego bez wyjątku, ale po zdobyciu medalu finishera na mecie ostatniego etapu każdy myślał już o przyszłorocznej edycji, a nie o tym, żebym rzucić rowerem w kąt na najbliższy miesiąc.
Wyścigi etapowe rządzą się zresztą swoimi prawami i możliwość rywalizacji na trasie z innymi uczestnikami nie jest najważniejsza. Cała otoczka wyścigu, rozmowy i dzielenie się wrażeniami z trasy, wspólne mobilizowanie się do wysiłku, integracja uczestników i ekipy zaangażowanej w organizację – wszystko to tworzy niepowtarzalny klimat karkonoskiej etapówki stworzonej z miłości do kolarstwa górskiego w czystej postaci (chociaż na mecie czyści z pewnością nie byliśmy, bo błota nie brakowało).
Przechodząc płynnie do tematu sportowej rywalizacji warto podkreślić fakt wystartowania wielu gości z zagranicy. Pierwszy etap stał więc pod znakiem rozpoznania stawki zawodników. Plan oszczędzania sił legł w gruzach, kiedy razem z Bartkiem Janowskim oderwaliśmy się od reszty stawki i wraz z biegiem dystansu powiększaliśmy przewagę nad rywalami. Prowadzenie straciłem na ostatnim zjeździe, ale ważniejsza była pięciominutowa zaliczka nad trzecim zawodnikiem w klasyfikacji generalnej. Drugi etap, ze względu na brak większych trudności technicznych, można uznać za remis, ponieważ różnice czasowe między pierwszą piątką były bardzo niewielkie. Trzeciego dnia nadszedł czas na królewski etap obejmujący morderczy podjazd Petrovka. Dobre samopoczucie i nie najgorszą dyspozycję zniweczył defekt tylnej opony, przez który straciłem sporo czasu i szanse na zwycięstwo w generalce. W ostatni dzień skupiłem się głównie na obronie drugiego miejsca i minimalizowaniu strat, gdyż nogi wyraźnie odczuwały kilkudniowy wysiłek.
Plan zakończył się sukcesem i w ogólnym rozrachunku zmagania ukończyłem na drugim miejscu w klasyfikacji OPEN, pierwszym w kategorii wiekowej oraz miejscami na podium na każdym etapie (jedno drugie miejsce i trzy trzecie). Brawa dla pierwszego Bartka Janowskiego i trzeciego Tomasza Repińskiego. To był naprawdę zacięty wyścig! Podziękowania dla całej ekipy Grabek Promotion, fotografów (Krzysiek, Tomek), współlokatorów (Tomek, Michał, Seba), chłopaków z XTRaBike.pl (za uratowanie mojego znokautowanego na drugim etapie koła) oraz wszystkich tych, którzy w mniejszym bądź większym stopniu towarzyszyli mi przez te cztery rewelacyjne dni.
COMMENTS