Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Prognozy pogody mają to do siebie, że albo się sprawdzają, albo nie. Tym razem mieliśmy do czynienia z tym pierwszym przypadkiem. Zapowiadano stały opad od samego rana do godzin popołudniowych i w rzeczywistości deszcz “banglał” od startu do samiutkiej mety położonej dziś na Koczym Zamku. Temperatura oscylowała w okolicach 8 stopni Celsjusza – i mówimy tu o temperaturze nominalnej, bo ta odczuwalna była zdecydowanie niższa. Trudne warunki wymusiły skrócenie etapu dla Dystansu CLASSIC, który tym samym ominął Wielką Raczę. Jak donosił GOPR temperatura na tym szczycie wynosiła rano około -2 C. I o ile wjechanie na samą górę pewnie byłoby do przeżycia, o tyle kilka dobrych kilometrów zjazdu w tych warunkach mogło skończyć się hipotermią.
Skrócenie dystansu i niska temperatura zachęciła kolarzy dłuższego dystansu do “podgrzania wody” już od samego startu. Na krótkim podjeździe, jeszcze przed Ochodzitą, zaatakował lider klasyfikacji generalnej Mathias Frohn, któremu początkowo koła dotrzymywał rodak Torsten Mutzlitz. Na pierwszy szczyt Frohn wjeżdżał już w asyście innego rywala – Marcina Urbaniaka. Ten polsko-niemiecki duet nie oddał prowadzenia już do samej mety, na której po raz kolejny doszło do bezpośredniego pojedynku. Tym razem lepszy okazał się Polak z Colex Racing Team (czas 2:24:02). Niemiec z Team FireBike Drossiger mimo tego, że dziś nie mógł unieść rąk w geście triumfu, to i tak może być z siebie zadowolony, gdyż powiększył przewagę w klasyfikacji generalnej nad drugim Francuzem Sebastianem Pelé (ACV Team) oraz Czechem Milanem Damkiem (Team Bikeworld).
W rywalizacji pań dość sporą przewagę wypracowała sobie Belgijka Hilde Verschaeve (Zweities), która linię mety przekroczyła z czasem 3:04:34. Jako druga, ze stratą niespełna 18 minut na “kresce” zameldowała się Niemka Regina Marunde (Team Scott), natomiast po kolejnej 1,5 minuty na Koczym Zamku pojawiła się Anna Świrkowicz (team.ase.com.pl). Zawodniczka z Belgii dzięki bardzo mocnej jeździe uzyskała bardzo wyraźną przewagę nad rywalkami i do ostatniego etapu przystąpi jako zdecydowana faworytka do ostatecznego triumfu.
W rywalizacji dystansu MEGA hattrick dla Jana Šťastný’ego. Czech “generalkę” ma pod kontrolą pod kontrolą i zachował zimną krew mimo prób ataków ze strony rywali już na początkowych kilometrach. Ostatecznie to on okazał się górą (czas 2:33:45) zostawiając w polu drugiego na mecie Roberta Skrobola (TomaziBike) oraz Pawła Kurzycę (Rafako Orbea MTB Team). Katarzyna Galewicz udowodniła swoją dobrą formę wygrywając etap kolejny dzień z rzędu. Druga Zofia Czyż straciła do zwyciężczyni niespełna 15 minut, a trzecia Paula Hinczewska dwie minuty później.
Dzisiejsze warunki, oprócz wystawienia na próbę zawodników, dość wnikliwie przetestowały też sprzęt zawodników. Z pewnością wieczorem pęknie dziś niejedna butelka…smaru do łańcucha ;-)
Mamy jednak głęboką nadzieję, że prognozy pogody jutro po raz kolejny okażą się precyzyjne i będziemy mogli cieszyć się ciepłym i słonecznym finałem Beskidy MTB Trophy 2017. Co prawda liderzy mają wysoką przewagę nad swoimi głównymi liderami, ale musimy pamiętać, że w wyścigach MTB wszystko może się zdarzyć. Tym bardziej, że nie jesteśmy w pierwszym lepszym miejscu tylko w Beskidach.
COMMENTS