Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
24. edycja Praskich Schodów padła łupem gospodarza czyli Jaroslava Kulhavego (Specialized Racing). Wśród kobiet najszybsza była Corina Gantenbein (Moebel Maerki MTB Pro Team). Z Polski zaproszenia do startu dostały dwie drużyny – Kross Racing Team oraz Superior Zator. Bartłomiej Wawak zajął 8 miejsce tracąc półtorej minuty w wyścigu trwający niewiele ponad pół godziny. Michał Topór z powodu defektu tylnego koła ukończył tylko 7 z 11 okrążeń i został sklasyfikowany na 23 miejscu. Wśród kobiet była tylko jedna Polka – Gabriela Wojtyła, która ze stratą 4 minut zameldowała się na tak jak Bart, na 11 miejscu.
Oto jak nasi reprezentanci podsumowują swoje starty.
Bartłomiej Wawak (Kross Racing Team):
Start na Praskich Schodach prawdę mówiąc wykorzystałem jako trening. Po starcie udało mi się nadawać całkiem niezłe tempo z pozostałymi rywalami z czołowej grupy. Niestety w połowie wyścigu spadł mi łańcuch, który nie był łatwy do rozplątania, co skutkowało wypadnięciem z pierwszej piątki. Nie udało mi się odrobić strat do piątego zawodnika, ale i tak cieszę się z udziału w tym wyścigu, bo należy do tych, na których trzeba choć raz wystartować lub chociaż zobaczyć rywalizację na tej spektakularnej trasie.
Gabriela Wojtyła (Superior Zator):
Są w życiu takie chwile, które nie wydają się być realne i poparte racjonalnym działaniem. Gdy mimo wszystko jednak je realizujemy, dają nam one przewagę nad pospolitością ludzkiej egzystencji. Niespodziewana wiadomość o zaproszeniu naszego teamu na to wydarzenie, już wtedy była niesamowitym doznaniem. Nieustanna praca nad budową wizerunku grupy wreszcie przynosi efekty – jesteśmy docenionym produktem marketingowym!
Szybko jednak emocje opadły. Termin zawodów, w było nie było, nieco odległej Pradze, pokrywa się z moim maturalnym testem na praktyczną znajomość języka niemieckiego. Wybór, pomiędzy oddaniem wyścigu walkowerem- a podjęciem wyzwania startu w tych okolicznościach był jeden. JADĘ. No i zaczęło się… 8:45 – egzamin is start. 9:40 Gaba is Start. 15:00 – Gaba stop w korku. 16:30 Gaba in race office. 16:45 – maturalna koszula zamieniona na kolarskie wdzianko. 16:46 Gaba zwiedza Pragę pomiędzy taśmami i płotkami. 17:00 RACE START. 17:05 Gaba prowadzi w wyścigu! Za mną Linda Indergrand, Irina Kalentieva i kilka innych szybkich Pań.. 17:07 organizm prosi o tlen.
W tej samej minucie Gaba odmawia dostarczenia mocy i ma „Mather wszystkich bomb”! 17:08 wszystko zgodnie z planem – Gaba spływa jak przystało na amatora takich szaleństw, ale, jest nadzieja. Nogi jednak rozpoczynają pracę i odrabiam dystans – z praktycznie ostatniej pozycji, przebijam się w tym krótkim wyścigu do przodu. Ryzykuję gdzie się da – po jednej z przeszkód tak długo jechałam na przednim kole, że aż mi okulary spadły – ku uciesze kibiców ;) Niech moje SH+ służą znalazcy…
Kończę Praskie schody na 11 miejscu. Stać mnie było na top 5. Jednak mamy kolejny dowód, że organizmu nie da się oszukać. Mimo wszystko pozostaje świadomość, iż byłam jedyną Polką w tym wyścigu i nie znalazłam się tam z przypadku. Mój team konsekwentnie pracuje na nasz sportowy i wizerunkowy rozwój. Ja zbieram tego efekty. Cieszę się z nowego doświadczenia i za rok w Pradze walczę o podium!
Michał Topór (Superior Zator):
„Nie wierzę, że tu jestem”- oto najczęściej powtarzająca się myśl tego dnia. Stanąć w jednym rzędzie z Bartkiem Wawakiem i Fabianem Gigerem, koło przy kole obok Jaroslava Kulhavego, Simona Andreassena czy Carlosa Colomy było niczym piękny sen. Na linii startowej Praskich schodów, kultowej już, rozgrywanej po raz 24-ty imprezy stanęła plejada gwiazd MTB… no i ja ;)
Mimo tak znakomitych przeciwników, przed startem nie czułem wcale żadnej tremy, poza zwyczajowym przyjemnym „dreszczykiem” emocji. Może to oszołomienie sytuacją w której się znalazłem, a może po prostu autentyczne szczęście z tego powodu? Trasa również jedyna w swoim rodzaju, składająca się z brukowanego podjazdu, kilkusetmetrowego zjazdu po tytułowych schodach oraz krótkiego płaskiego odcinka z przeszkodami. Całe szczęście, że miałem możliwość jechać na Superiorze Team XF, bo nie wyobrażam sobie pokonywania kilkuset stopni na hardtailu. Całość na jakieś 3min z groszem tempem wyścigowym.
Zaczęto nas ustawiać 4 minuty przed startem – jak myślicie ile zajęła cała czynność dla 36 zawodników łącznie z głośnym wyczytaniem każdego z nich przez spikera? Mniej więcej 3 minuty. Już nawet po tym było widać, że nikt nie znalazł się tam przypadku. Szybko i sprawnie jak w szwajcarskim zegarku.
Minuta do startu… skupienie, 30 sekund… 15… 10… 5… 3…2…1… OGIEŃ!!! Na schody wpadam gdzieś w pierwszej połowie stawki. Nie mam pojęcia który jadę, ale biorąc pod uwagę, że moim celem osobistym było nie być ostatnim, jest więcej niż dobrze. Przeszkody, podjazd, szczyt, zjazd i tak w kółko już kilkukrotnie. Niektórzy mnie dochodzą, innych to ja doganiam, ale z satysfakcją obserwuję, że na schodach jestem zdecydowanie szybszy od reszty. Niestety na siódmym okrążeniu drzazga z jednej z przeszkód przebiła moją oponę i zakończyła dla mnie jazdę. Pozostało tylko dobiec do mety, żeby dowiedzieć się, że jechałem zaledwie parę pozycji za Fabianem Gigerem. Z jednej strony niedowierzanie, z drugiej niedosyt tylko wzrósł. Ostatecznie zostałem sklasyfikowany na 23 pozycji, bezpośrednio przed Simonem!
Gdyby ktoś trzy lata temu powiedział mi, że będę jadł postartowy posiłek w jednym namiocie z mistrzami świata i olimpijczykami, wyśmiałbym go. Dziś to się po prostu wydarzyło. Jestem dumny, że mogę reprezentować klub, który jest zapraszany na tego typu wydarzenia i pracować z ludźmi, którzy moje marzenia zamieniają w realne cele. Puchar Świata w Novym Meście już w weekend, nie mogę się doczekać!
P.S. Gratulacje dla Gabrysi, która w równie mocnym gronie kobiet zajęła wysokie, 11 miejsce, a nawet przez chwilę przewodziła całej stawce :)
Organizatorzy Praskich Schodów już teraz zapraszają na jubileuszową 25 edycję. Absolutny kawał historii!!!
A tak wygląda tegoroczna edycja w krótkim wideo podsumowaniu:
COMMENTS