Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Wyścig w Daleszycach był pierwszym w tym sezonie. Na starcie nie stanąłem w pełni sił, gdyż od połowy marca borykam się z wirusem (jak się później okazało dostałem zapalenia zatok i gardła) . Z tego powodu sesje treningowe były okrojone a moje samopoczucie na starcie słabe. Biorąc pod uwagę warunki pogodowe zastanawiałem się mocno czy ten start to dobry pomysł.
Taktyka na wyścig była prosta – dojechać do mety. Zaopatrzony w jedzenie i picie oraz dobrze wysmarowany maściami pokonywałem kolejne kilometry. Po pierwszym podjeździe nastąpiła selekcja i została nas piątka. Zauważyłem że koledzy mieli trochę kłopotów z technicznymi pojazdami co w pierwszej fazie wyścigu pozwoliło mi oderwać się od grupy. Większość dystansu pokonałem samotnie. O dziwo mimo słabego stanu zdrowia jechało się dość pewnie.
Cały wyścig dla mnie rozegrał się na ostatnich 2 km gdzie miałem spory kryzys i nieznany mi zawodnik Jakub Okła minął mnie dosłownie 500 m przed metą wygrywając tym samym klasyfikację open. Podsumowując warunki wyścigu, było trochę ekstremalnie bo pogoda przypominała tą którą znam z przełajów, a to przecież koniec kwietnia. Kałuże z lodowatą wodą, masa błota, liście i kamienie. To właśnie Daleszyce! Wyścig tylko dla twardzieli :)
COMMENTS