Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
W sobotę ustawiam się na starcie drugiej odsłony tegorocznej Małej Ligi, aż tu nagle wbija Piotr Truszczyński z informacją, że nie przepisał się z Masters do Elity… cóż trochę późno :/ Fajnie że jest, będzie ściganie.
Obok mnie melduje się też Adrian Jusiński, jakoś tak punktualnie start, nie jak w Chęcinach… Ogień od początku. Na rundę wjeżdżam w czubie, jest dobrze. Pierwsze okrążenie dla rozeznania, bo wcześniej nie było czasu, żeby potrenować dłużej na trasie.
Pierwsza część dość leniwa i płaska, na szczęście w drugiej połówce jest lepiej! Góra i dół dość delikatnie, w końcu jesteśmy pod Warszawą! Ale za to kręte single i zawijasy między drzewami to coś dla mnie. Wrzucam mocniejsze tempo na 2 i 3 okrążeniu i zostajemy sami z Piotrem. Niestety na 4 kółku Piotrek mnie urywa a moje nogi odmawiają posłuszeństwa i nie kręcą jak wcześniej.
Ożywam nieco dopiero na ostatnim kółku, jednak strata jest już zbyt duża. Finalnie wjeżdżam jako 2 zawodnik Open. Trasy serwowane przez Małą Ligę są extra, wszystko przygotowane i zapięte na ostatni guzik, zdjęcia zachwycają a do tego pojawiają się nowinki techniczne, jak wyświetlacz z tablicą wyników i okrążeń jakie pozostały do pokonania!
W tej edycji kibicowała mi cała rodzina, nie tylko żona i dzieciaki ale także rodzice, siostra, bracia, dzięki czemu motywacja do jazdy sięgnęła 100%. Zachęcam wszystkich kibiców do poszukania na przyszłych edycjach najlepszych miejsc do obserwacji zmagań, bo często wystarczy przejść 2 kroki od miasteczka zawodów i możemy zakwaterować się przy jakimś „dropiku” (uskok z którego kolarze skaczą w czasie jazdy) i podziwiać podniebne wyczyny śmiałków.
To właśnie piękno XC, gdzie w każdej chwili możemy być w centrum akcji na trasie.
COMMENTS