Karolina Cierluk (Mitutoyo AZS Wratislavia) – Bike Maraton, Miękinia

HomeKomentarze

Karolina Cierluk (Mitutoyo AZS Wratislavia) – Bike Maraton, Miękinia

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Sobotę spędziliśmy większą częścią ekipy w Miękini na pierwszej edycji Bike Maratonu. Kilka dni przed startem pogoda dość się popsuła i jeszcze w piątek padał cały dzień deszcz. To nie zapowiadało rewelacyjnych warunków na trasie, tym bardziej, że temperatura utrzymywała się w okolicach 10 ᵒC, a nad ziemią wisiały ciężkie ołowiane chmury, które bardzo leniwie przesuwały się po sklepieniu nieba. Teoretycznie na starcie nie padało, a asfalty były w miarę suche. Jednak każdy troszkę bardziej doświadczony startujący zdawał sobie sprawę, że na trasie tak przyjemnie nie będzie. Już na pierwszych polnych drogach okulary były zabłocone, a miażdżony piach zgrzytał między ogniwami łańcucha a zębami trybów.

 

Startując z sektora zero, czyli w sumie z pierwszej linii (tak jakoś wyszło) narzuciłam sobie zbyt wysokie tempo i po kilku kilometrach musiałam troszkę zwolnić. Wyprzedziło mnie kilka grupek i dogoniła mnie grupka, gdzie była Ania Urban, udało mi się złapać na koło. Tempo było całkiem przyjemne, aczkolwiek popełniłam jeden taktyczny błąd – zamykałam grupę. Osoba jadąca przede mną nie dała rady utrzymać się za zawodnikami prowadzącymi grupę. Tracąc kilkadziesiąt metrów postanowiłam doskoczyć do przodu. Kosztowało mnie to trochę wysiłku, ale udało się – już się cieszyłam, że mogę dalej pilnować mojej rywalki, kiedy nagle za krótkim zjazdem okazało się, że łańcuch wisi na ramie. W pośpiechu i błocie zakładanie łańcucha sprawiło mi trochę kłopotu. Wiedziałam, że nie mam zbyt dużych szans na dogonienie drugiego miejsca w elicie. Starałam się jechać swoim tempem – sporo dystansu przejechałam sama, a gdzie się tylko dało (zwłaszcza na otwartych przestrzeniach) łapałam się na koło.

 

Wjeżdżając na druga pętle giga moje lewe pedałko umarło i około 25 km do mety jechałam z wypinającym się na podjazdach, wertepach i zjazdach butem. Nie było to zbyt komfortowe – musiałam zachować ostrożność.Na niecałe 10 km do mety zaliczyłam także postój na bufecie – po przejechaniu 65 km niewiele zostało mi do picia, a nie chciałam ryzykować odcięciem lub skurczami tuż przed samą metą. Pomimo tak wielu przygód przyjechałam na 68. miejscu open tracąc niecałe 3 minuty do drugiej zawodniczki. Był to także mój pierwszy tak długi start w tym sezonie – do tej pory wystartowałam w dwóch wyścigach, które trwały niespełna jedną godzinę.


Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0