Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Trasa w podwarszawskiej Nadmie jest mi dobrze znana, miałem okazje startować już na niej kilkukrotnie, także na zawodach przełajowych. Mocno pokręcona, z kilkoma siłowymi podjazdami, masą singli, rozsądnych dropów, bez ekstremów, całość wśród pachnącego lasu. Idealnie dla kogoś kto chciałby rozpocząć przygodę z XC a martwi się o swoje zdrowie oglądając zdjęcia, np. z Gielniowa.
Dzień wyścigu przywitał zawodników piękną słoneczną pogodą a mnie nieprzyjemnym bólem głowy i karku. Tabletka na te objawy spowodowała, że na wyścigu pociłem się bardziej niż dekarz na Cyprze. Pierwsze okrążenie przejechane na tyle mocno by nie szarpać się z późniejszym wyprzedzaniem wolniejszych zawodników. Na drugim spasowałem i bez emocji pożegnałem 2 odjeżdżających zawodników, gdyż dzień później w planach miałem solidny maraton górski, więc trzymanie ich koła z wszelką cenę skończyło by się pewnie zgonem.
Swoim tempem dojechałem do końcówki ostatniego okrążenia gdzie dostrzegłem siłującego się z łańcuchem Łukasza z TRW. Sumienie podpowiada by poczekać na kolegę z byłej drużyny, ale trener zawsze mówił „walczysz do końca”, opcja numer 2 wygrała. HRmax do mety czym wślizgnąłem się na 2 miejsce podium.
COMMENTS