Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Jeśli chodzi o organizację Monteria Fat Bike Race to była ona podobnie, jak w roku ubiegłym na najwyższym poziomie. Natomiast warunki zgoła odmienne, ponieważ w tym roku mięliśmy typowo zimową aurę. Tej zimy udało mi się znaleźć sporo czasu na trening oraz odpowiednio go zaplanować. Startowałem więc ze spokojną głową i przekonaniem, że jeśli nic nagłego się nie zdarzy to pomimo bardzo silnej obstawy mogę osiągnąć fajny wynik.
Na początku rywalizacji bardzo mocno pociągnął Maksymilian Bieniasz i szybko zniknął nam wszystkim z oczu. W naszej grupce pojawiło się spore zamieszanie, bowiem trasa na początku była kręta i momentami wąska, a każdy chciał być z przodu… W końcu zebraliśmy się do pracy z zawodnikami SGR Specialized- z Piotrkiem Kurczabem i Filipem Heltą. Oddałem zmianę i po kilkuset metrach nie było już za mną nikogo. Postanowiłem więc gonić samotnie Bieniasza. Zobaczyłem Go dopiero na pierwszym singlu i szybko doszedłem. Tam jednak Maksymilian wykazał się świetną dynamiką i w trudnym momencie, gdzie trzeba było zejść z roweru i kawałek przebiec, znów mi uciekł.
Miałem Go jednak w zasięgu wzroku i cały czas kontrolowałem intensywność jazdy, tak aby nie przesadzić. Jadąc swoim równym progowym tempem w końcu zacząłem zbliżać się do Maksymiliana. Dojechałem do Niego i wysunąłem się na prowadzenie tuż przed kolejnym singlem. Po jego zakończeniu jechałem już samotnie do mety ciągle powiększając przewagę nad resztą stawki. Zwycięstwo bardzo cieszy, tym bardziej, że nie wiem czy cokolwiek uda mi się postartować w tym roku. Zapowiada się bowiem sporo wyjazdów z moimi Zawodnikami.
Podziękowania kieruję do mojego podopiecznego- Wieśka Pikosza, który przywiózł mi specjalnie swój rower spod Szczecina, abym mógł na nim wystartować!
COMMENTS