Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
Szczerze powiem, że te mistrzostwa były solidnym testem przed sezonem letnim. Jeszcze we wrześniu byłem mocno zaniedbanym zawodnikiem. Los sprawił, że znalazłem się pod okiem trenera Żabińskiego i w październiku ruszyliśmy z programem naprawczym. Nie było lekko wystartować z tego dołka. Z mojej strony, jak i ze strony trenera włożyliśmy i nadal wkładamy w trening wiele serca i ogrom starań, by w zbliżającym sezonie letnim być już na odpowiednio wysokim poziomie. Trzeba było sprawdzić, czy odpowiednio zostały wyciągnięte wnioski i jak nowe bodźce wpływają na mój organizm. Przełaje były dobrym rozwiązaniem, aby również podczas rywalizacji zaobserwować, czy jest progres i co ewentualnie należy poprawiać.
Do mistrzostw zaliczyłem 3 starty kontrolne, z wyścigu na wyścig jechałem wyżej i czułem się lepiej. Przed świętami byłem wraz z kadrą Małopolski na rekonesansie trasy MP. Trafiliśmy idealnie, warunki niewiele różniły się od tych z wyścigu, jednak trasa była w pełni przejezdna w odróżnieniu do tego co organizatorom i zawodnikom zgotowała pogoda na kilka dni przed imprezą. Mieliśmy w pełni profesjonalnie sprawdzoną bazę noclegową, z ustalonym już menu na poszczególne dni pobytu podczas mistrzostw. Ostatnie dni to już okres „taperingu”, podczas którego przewidując warunki w Sławnie, aklimatyzowaliśmy się z teamem w Zakopanem. Nowe metody treningu, a przede wszystkim sposoby regeneracji i monitoring stanu organizmu, które ostatnio zostały wdrożone, przyniosły oczekiwany efekt.
Gdy przyszedł czas mistrzostw, po raz pierwszy byłem spokojny, mogłem sprawdzić na co mnie stać i nie musiałem przejmować się wynikiem. Za niego pełną odpowiedzialność wziął na siebie trener. Nie miałem presji, a atmosfera w grupie nie pozwoliła na jakąkolwiek formę przedstartowej spalary. Warunki, prócz przenikliwego mrozu również mi odpowiadały. Trasa nie była mocno wymagająca fizycznie, to kluczowe, bo póki co ciężko mi jeszcze wykorzystać wszystkie moje rezerwy. Już na pierwszym zakręcie, przede mną, była kraksa, ale udało mi się szybko zareagować. Na trasę wjechałem jako drugi. Zgodnie z ustaloną taktyką, nie chciałem wychodzić na prowadzenie. Poza jednym upadkiem jechałem bez większych problemów, a drobny błąd lidera na ostatnim okrążeniu, sprawił, iż musiałem objąć prowadzenie. Dynamizm sytuacji i rywale na plecach wymusili na mnie kilka błędów i na ostatnich metrach szczególnie dbałem o to, aby nie popełnić kolejnego, a niżeli szarżować bezmyślnie w stronę mety. Wiedziałem, że spowoduje to, iż Wojtek siądzie mi na kole. Tak też się stało – nie było na co czekać i zafiniszowałem jako pierwszy i z konieczności nieco przedwcześnie . Doświadczenie z przeszłości, z treningów w Iskrze i przygoda z bmx były bardzo przydatne.
Dziękuję wszystkim rywalom za godną i uczciwą walkę, a kibicom za nieopisany doping. Teraz, wraz z trenerem Sebastianem Żabińskim, możemy trochę odsapnąć i dalej realizować plan z pełnym przeświadczeniem, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Niestety odpoczynek nie będzie długi. Już niebawem wizyta w fabryce SUPERIORA, i team mityng wraz z wszystkimi najlepszymi zawodnikami świata, korzystającymi z produktów czeskiego producenta. Z kolei w przyszłym tygodniu wyjeżdżamy na zgrupowanie w góry. To będzie bardzo ciekawy sezon :)
COMMENTS