Adam Starzyński: liczy się tylko bezpośrednia praca z zawodnikami

HomeSportWywiady

Adam Starzyński: liczy się tylko bezpośrednia praca z zawodnikami

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Polski Związek Kolarski ogłosił konkurs na nowego trenera kadry MTB. Czy będziesz kandydował?

Tak – myślę, że w kraju udało Nam się zrobić już sporo, ale na arenie międzynarodowej wciąż niewiele – czas to zmienić :)

Ogłoszony właśnie konkurs to jasny znak, że wprowadzony w tym roku model trzech kadr nie będzie kontynuowany. Jakie Twoim zdaniem rozwiązanie jest lepsze w przypadku naszego polskiego podwórka?

Wywodzę się z wioseł – tam znakomicie sprawdza się model centralnego szkolenia, podobnie w innych dyscyplinach. To chyba dobra droga. Wioślarze zanotowali w RIO najlepsze wyniki jak do tej pory. Podobnie kajakarze … no i oczywiście kolarstwo torowe :) Wspólne zgrupowania, ciągłość szkolenia, starty. Oczywiście sporo czasu na wyjazdach, ale taka jest cena przyszłych sukcesów.

Jesteś jednym z niewielu trenerów kolarskich w kraju, którzy można powiedzieć specjalizują się kolarstwie górskim – wiele sukcesów, ale warto przypomnieć srebrny medal MP XCO Maćka Jeziorskiego. Pracujesz też z wieloma dorosłymi zawodnikami, Mastersami. Twoi podopieczni startują w zasadzie tylko na krajowym podwórku. Jakie są różnice w przygotowaniu zawodnika do wyścigu w kraju a do tego rangi międzynarodowej?

Swego czasu był złoty medal ME w XCM masters, a ostatnio zaczęliśmy podbój Europy i Świata w CX w tej kategorii. Jakkolwiek doświadczenie trenerskie międzynarodowe mam skromne, jednak jako zawodnik przeszedłem wszystkie szczeble. Różnicy wielkiej nie ma – cały czas trzeba robić swoje ciężko pracować, być sportowcem 24h/dobę. Oczywiście im wyższy poziom sportowy, tym więcej trzeba poświęcić i przykładać większą wagę do szczegółów. Z pewnością pojawiają się większe możliwości jeśli chodzi o np. odnowę biologiczną. Na pewno na początku walki na arenie światowej jest duża potrzeba pracy z psychologiem, aby zawodnik poradził sobie z nowymi dużymi wyzwaniami. Jeśli jednak chodzi o sam trening to organizm nie zmienia się aż tak bardzo – trzeba go testować i poprawiać słabsze ogniwa jednocześnie nadal pracując nad kluczowymi dla danej konkurencji elementami.

Czy elita, oparta o reprezentantów grup zawodowych lub półzawodowych potrzebuje “trenera kadry” czy może wystarczy “trener-selekcjoner”? Mamy dobry przykład z szosy, gdzie Piotr Wadecki jest selekcjonerem, a nie trenerem. I jak widać to się sprawdza.

Dobre pytanie. Na szosie się sprawdza, ale tam mamy jednak inną specyfikę. MTB jest zdecydowanie bardziej indywidualną konkurencją. Nie wiem czy tu porównanie szosy i MTB jest dobre. Jeśli zawodnik z grupy zawodowej MTB (ilu mamy takich w kraju) ma trenera to ok, niech dalej z nim pracuje będąc oczywiście w stałym kontakcie z trenerem kadry. Pozostałych należy powoływać na zgrupowania i objąć szkoleniem centralnym. Jeśli miałbym być selekcjonerem to dziękuję – nie zapisuję się na to. Jeśli mam tam być, to tylko pracując bezpośrednio z zawodnikami. Pozostaje pytanie – czy zawsze priorytetem dla ekipy zawodowej jest sukces zawodnika / zawodniczki w najważniejszych dla Niego / Niej startach ?

Jeśli jednak elita potrzebuje trenera kadry, jak Twoim zdaniem powinna wyglądać “kadra narodowa” elity?

Jak wyglądać? Nie do końca wiem o co chodzi. Jeśli o skład to jest wiele rzeczy do rozpatrzenia. Czołowi zawodnicy, zaplecze. Prowadzenie testów wydolnościowych pokazujących bieżącą dyspozycję, szukanie następców obecnych mistrzów, wspólna praca na zgrupowaniach, wspólne wyjazdy. Obecnie dominuje chyba model – każdy sobie i jakoś to będzie. Ale mamy słabe zaplecze i pojedyncze wyróżniające się postaci. Trzeba działać szerokim frontem. Przykład torowców jest znakomity …

Jak trener będzie godził interesy grup zawodowych i reprezentacji? Kto będzie ustalał kalendarz startów i jak będzie wyglądała partycypacja w kosztach na linii kadra/klub?

W koszty nie chcę wnikać – będąc trenerem zajmuję się szkoleniem a nie księgowością – to nie moja sprawa. Jeśli mam odpowiadać za wyniki zawodników kadry muszę mieć wpływ na to co i gdzie startują, ile startują. Nie muszę mieć wyłączności oczywiście, ale jeśli mam być odpowiedzialny za wyniki muszę decydować o tym jaki program dany zawodnik czy zawodniczka będzie realizował / a. Inaczej nie ma to sensu :) Dlatego też nie chcę być selekcjonerem – to mnie nie interesuje – tylko praca bezpośrednia z zawodnikami.

Jak uchronić się między konfliktem interesów w sytuacji, gdy trener kadry jest równocześnie trenerem klubowym?

Nie zastanawiam się nad tym – jeśli mój zawodnik nie spełni kryteriów nie powołam go … wiem, że jest pole do nadużyć, jednak wierzę w ludzi i ufam, że będą mieli dobre intencje :)

Jakie w chwili obecnej masz doświadczenie we współpracy z PZKol albo UCI?

Nie miałem okazji bliżej współpracować z PZKol lub UCI w relacji trener – związek .. mam kilka lat doświadczenia ale w związku wioślarskim (PZTW) gdzie pracowałem 5 lat i odpowiedzialny byłem między innymi za kontakty międzynarodowe, organizację wyjazdów kadry narodowej, współpracowałem z Dyrektorem Sportowym itd. Wiem jak to wygląda od środka.

Jakie w Twojej ocenie, osoby mającej doświadczenie we współpracy zarówno z zawodnikami, trenerami kadr oraz PZKol, są największe wyzwania stojące przed nowym trenerem kadry mtb – ktokolwiek nim zostanie?

Stworzenie systemu szkolenia, zorganizowanie wszystkiego od nowa czyli cała logistyka, nakreślenie całej ścieżki pracy, odporność na presję zewnętrzną związaną z dokonywanym wyborem zawodników.


Powyższy wywiad powstał we współpracy z Markiem Tyńcem, autorem xouted.com – najpopularniejszego w Polsce bloga kolarskiego.




Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0