Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Od stycznia jesteś trenerem kadry U23. Decyzja podjęta przez Zarząd PZKol postawiła Cię w trochę kłopotliwej sytuacji.
Spieszę z korektą. Nominowany na trenera zostałem 6-go grudnia, ale fakt, nie był to prezent mikołajkowy. Nie mogę też oceniać tego jako sytuacja kłopotliwa [przyp.red – nominacja automatycznie wykluczała ze składu Komisji MTB]. Raczej wyzwanie, które wymaga ogromnej odpowiedzialności i olbrzymiego nakładu pracy. Faktem jest, że finalne ustalenia spadły na mnie jak grom z jasnego nieba, lecz byłem przekonany, iż podołam wszystkiemu, co stanie się moim obowiązkiem. Wiedziałem również, że osiągniemy konsensus w kontekście szkolenia juniorów, gdzie jasnym było, że niezależnie od jakiejkolwiek oceny, funkcję tę powinien piastować dotychczasowy trener kadry – Rafał Hebisz. Co więcej, pragnę dodać, że to właśnie w pełnej konsultacji z Rafałem ustaliliśmy, iż przejmę pracę z kadrą zawodników, którzy opuścili wiek juniora. Takie rozwiązanie mocno akceptowała również komisja MTB. Moja prezentacja programu pracy z kadrą, przedstawiona podczas posiedzenia zarządu PZKol zyskała aprobatę i jak się domyślam wysoką ocenę, co w efekcie spowodowało decyzję o powołaniu mnie na funkcję trenerską.
Koniec końców opuściłeś szeregi Komisji MTB, a Rafał Hebisz zajął się juniorami. Zgadza się?
Rafał Hebisz był skazany na pracę z grupą juniorów i nie widziałem innego lepszego rozwiązania. Miał dobry kontakt z zawodnikami, a do tego wniósł wartość dodaną, w postaci wkładu własnego w postaci środków sponsorskich [przyp. red. – Młode Talenty Kellys]. Do tego posiada znakomitą wiedzę teoretyczną. Czy ktoś inny miał lepsze argumenty? Nie sądzę. Co do mojej pracy w komisji MTB, niech ocenią ją Ci, którzy zauważyli moją formalną nieobecność w jej strukturach. Formalną, gdyż trener kadry nie może uczestniczyć w składzie komisji. Nie dotyczy dyscypliny nieolimpijskiej, jaką są przełaje. Mimo to jestem w ciągłym kontakcie z komisją i gwarantuję, że rozwój MTB będzie miał tendencję zwyżkową.
Kto był pod Twoją bezpośrednią opieką i z jakiego klucza dobierałeś zawodników?
Trener Rafała Majki i Kasi Niewiadomej posądzony został o posiadanie „trenerskiego nosa”. Mieszkam niedaleko Zbigniewa Klęka, więc kto wie, może to zdolność regionalna? Jednak zarówno Zbyszek, jak i ja jesteśmy realistami i warsztatowcami. Głównym kryterium doboru składu kadry był nie tylko trenerski nos, ale w głównej mierze kompleksowy monitoring kandydatów. Zadbałem o to, aby opierać się nie tylko o wyniki sportowe osiągane przez zawodników, ale również doprowadziłem do realizacji badań diagnostycznych oraz opierałem się na badaniach otrzymanych z Instytutu Sportu. Mimo wszystko, szanse dostali wszyscy zawodnicy osiągający odpowiednie wyniki.
Plan na sezon, który z nimi realizowałeś był z góry ustalony? Jeśli tak, to czy sam go stworzyłeś czy też jest efektem pracy zespołu czy konsultacji np. z Dyrektorem Sportowym Andrzejem Piątkiem?
Plan był moim programem autorskim. Wstępnie konsultowanym z dyrektorem sportowym jednak ostatecznie odszedłem od konceptu realizacji wyłącznie BPS do MŚ i ME. Zarys działań przedstawiłem jeszcze przed objęciem funkcji trenera. Potem konsekwentnie realizowałem założony plan. Pracę szkoleniowca rozpocząłem już w lutym organizując pierwszą konsultację. Spektrum przeprowadzonych tam działań było bardzo szerokie. Od specjalistycznych badań lekarskich, poprzez sesje diagnostyczne i motywacyjne z psychologiem sportu po zagadnienia czysto techniczne, polegające na zgromadzeniu danych o sprzęcie jakiego zawodnicy będą używać w sezonie. To ważne – bo zapewniliśmy kompleksowy serwis i byliśmy przygotowani na wszelkie zrządzenia losu, jeżeli chodzi o awarie w trakcie całego sezonu.
Dalsza część planu to już konsultacje szkoleniowo startowe. Były niezwykle konieczne, aby zawodnicy na co dzień nie ścigający się w zawodowych grupach mogli stawić im czoło w imprezach głównych, jakimi były Mistrzostwa Europy i Świata. Musieliśmy stworzyć namiastkę właśnie grupy zawodowej, aby odbudować morale zawodników, morale polskiego MTB. To się w 100% udało. Wizerunkowo nie odbiegaliśmy od wielu profesjonalnych grup. Co więcej, w Mediolanie byliśmy ulokowani w „alei gwiazd”, a fotografów z akredytacją UCI w ciągu rozgrzewki zawodników (głównie zawodniczek) nie brakowało ;).
Zrealizowaliśmy wiele ciekawych pomysłów. Zbudowaliśmy wśród zawodników motywacje do pracy i utwierdziliśmy ich w stabilności sytuacji w jakiej są. Dlatego chwile niepewności, związane ze składem reprezentacji na MŚ, wszyscy zawodnicy przeszli z pełnym spokojem. Wiedzieli, że ma o nich kto zabiegać, przedstawiając konkretne argumenty w krajowej federacji. Z każdej opresji wyszliśmy obronną ręką. Nawet gdy pojawił się element planu, który wstępnie poróżnił nas w ocenie sensowności z wspomnianym przez Ciebie dyr. sportowym, doszliśmy po konsultacjach do porozumienia. Tak realizuje się dobry projekt. Należy mieć cel, plan działania i umieć wsłuchać się w potrzeby jego beneficjentów, przy zachowaniu konstruktywnego dialogu z federacją.
Jednym z głównych punktów, z którego jestem bardzo zadowolony był rekonesans trasy Mistrzostw Świata. Zdobyliśmy wiele cennych materiałów dotyczących optymalnego przygotowania do tej imprezy. Ciekawostką był fakt, że również trener kadry narodowej Czech zaplanował dokładnie w tym samym terminie taką samą akcję szkoleniową. To również poniekąd potwierdza słuszność naszego planu.
Osobiście miałem zastrzeżenie do tego, że kadrowicze mieli możliwość przygotowania się do sezonu w komfortowych warunkach, a zawodnicy nie objęci szkoleniem centralnym byli poniekąd na straconej pozycji na przykład w wypełnianiu minimum na ME w Szwecji?
Przepraszam, ale pytanie nie dotyczy kadry młodzieżowej. Po pierwsze warunki często były jednak mało komfortowe, wręcz spartańskie, a minimum na ME wypełniano jako kompilacja dwóch wyścigów. Białystok i Praga, na które, zwłaszcza ten w Pradze, został zapewniony udział wszystkich zainteresowanych zawodników. Do tego nie można mieć zastrzeżeń, że kadrowicze mają lepsze możliwości, bo w kadrze są ci, którzy walczą o najwyższe cele, a ich obecność w grupie nie jest przypadkowa, tylko potwierdzona konkretnymi, wymiernymi argumentami.
Na ME w Szwecji, a potem na MŚ w NMNM wystawiliśmy jak na nasz kraj całkiem sporą obsadę. Jakie były założenia i jak oceniasz ich realizację?
Wystawiliśmy skład, jaki jest normą w przypadku innych nacji. Zwłaszcza jeżeli chodzi o MŚ. Co do ilości zawodników moja opinia jest jedna. W tym roku po raz pierwszy wszyscy najlepsi mieli szansę uczestniczyć w ME i MŚ wprost z programu kadry. Żaden zawodnik U23 nie miał potrzeby starać się o udział na koszt własny. Co do założeń, zwłaszcza tych stawianych przez ministerstwo, w pełni spełniły je Aleksandra Podgórska i Rita Malinkiewicz. Bardzo blisko byli Gabriela Wojtyła i Jakub Zamroźniak – im zabrakło tylko 2 pozycji. Marceli Bogusławski zadziwił świat podczas XCE, a Filip Helta znakomicie walczył o wynik sztafety. To była wspaniała grupa młodych ludzi, która zrealizowała założony plan pilotażowego programu kadry młodzieżowej.
Na początku grudnia w PZKol wybory. Trudno oprzeć się wrażeniu, że poza tym działacze o niczym nie myślą. No właśnie – rozlicza Cię PZKol czy MSiT? Dostałeś już przysłowiowe absolutorium za tegoroczną pracę?
Sądzę, że byłem rozliczany na bieżąco. Wszystkie moje działania były oceniane i weryfikowane przez kompetentne osoby. Wierzę, że zarówno moja praca, jak i wyniki zawodników, którzy robili swoje „życiówki”, była w pełni akceptowana przez związek i również ministerstwo. Chętnie przyjmę oficjalną opinię tych instytucji, choć i tak największą nagrodą jest radość zawodników z szansy na progres ich rozwoju.
Skoro Twoje działania miały aprobatę Ministerstwa i PZKol to rozumiem, że 2017 będzie ciąg dalszy?
Nikt nie powinien stanąć na drodze tego przedsięwzięcia. Wierzę, że poświęcenie wszystkich, którzy się przyczynili do uruchomienia pilotażowego projektu pt. „Młodzieżowa Kadra Narodowa” dostanie zielone światło da dalszy rozwój. W przeciwnym razie byłby to stracony rok polskiego kolarstwa i zaprzepaszczona praca młodych zdolnych zawodników. Przyjęli oni nie zawsze komfortowe warunki pracy aby konsekwentnie rozwijać swój potencjał. Czy ktoś potrafi tego nie wesprzeć w kolejnych latach? – Nie wierzę.
Tymczasem ogromne podziękowania dla wszystkich zawodników, działu szkolenia, który był naszym centrum dowodzenia (dziękuję Agnieszko), dla Szymona Puchałki, który dbał o sprzęt naszych zawodników nie tylko podczas akcji kadrowych i dla wszystkich, którzy przyłączyli się do mojego apelu z prośbą o dobry klimat wokół polskiego MTB – te podziękowania szczególnie kieruje do mediów.
COMMENTS