Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Do tego startu przygotowywaliśmy się długo. Drugą połowę sezonu letniego podporządkowaliśmy właśnie pod przełaje i m.in ten start. Nie wiedziałem specjalnie czego się spodziewać. Zaledwie dwa starty w wyścigach CX w Polsce, ale oba wygrane. Wiedziałem, że moc jest. Wiedziałem też, że ten wyścig to nie będzie spacer w parku. Ale po kolei. Dojazd na zawody w piątek, cały dzień w aucie. Dobra atmosfera. Jechaliśmy pełni optymizmu. Szyki trochę mieszał wirus który mnie trzymał od zeszłego tygodnia. Szybka rejestracja w hotelu i ogień, żeby sprawdzić rundę. Mało czasu bo dzień krótki. Jeździło nam się tak dobrze, że finalnie skończyliśmy jeżdżąc po ciemku Jak wyglądała trasa, można zobaczyć tu: https://youtu.be/Fv0FBoOQh5k Wieczorem, odbiór numerów i odprawa techniczna. Ludzie uśmiechnięci i mili. Są tam dla nas-zawodników. Nie na odwrót. Po kolacji szybka analiza trasy w nagrania i spać. Po odprawie dowiadujemy się, że na starcie stoimy na końcu … Oj będzie się działo!
Następnego dnia rano jeszcze szybki objazd trasy i nogi na kołek. Start mam o 14.15. Wszystko odbywa się jak w szwajcarskim zegarku. Co do minuty punktualnie. Na kwadrans przed startem przemieszczam się z rolkami w strefę startu. Dziwne bo nikt się nie grzeje. Wszyscy już w pełnej gotowości! Robię swoje i koncentruję się na idealnym starcie, bo trzeba szybko pojawić się w czubie. Dobry start to już połowa dobrego wyścigu. Jako pierwsza jedzie grupa wiekowa Masters I 30-35 lat. 30 sek później my. Robi się cicho. Sędzia komunikuje 15 sek. do startu i… OGIEŃ! Wystartowałem jak z procy. Szybko przebiłem się w okolice 15 miejsca. Każdy się pcha ile może. Jeden mały błąd i koniec wyścigu. Trzeba uważać. Zgodnie z planem jadę full gas od startu do mety. Na „wyrzyganie”. Każdy zakręt, każdy nawrót ile fabryka dała. Na prostych nogi kręcą jak dwa diesle :) .Mijam kolejno słabszych zawodników. Wyścig będzie długi bo 8 rund. Około godzina ścigania, gdzie średnie tętno to prawie 180 :) Kolejne rundy staram się gonić czołówkę. Są naprawdę blisko! Doping na trasie słyszę wszędzie! To niesamowite uczucie. Chyba wszyscy Polacy tego dnia zdzierali gardła:)
Czuję jak w niektórych momentach szytki się podwijają, bo ciśnienie niskie. Oby tylko bez defektu! Ostatnią rundę jadę jak pierwszą. Nogi pieką, człowiek prawie płuca wypluwa ale meta już niedaleko. Jeszcze na ostatnich metrach urywam ogon który jechał ze mną przez pół wyścigu. META i 6 miejsce Mistrzostw Europy (pierwszy z Polaków) !
To był jeden z najlepszych wyścigów tego sezonu. Wszystko zagrało jak powinno a ja dałem z siebie 100%. 52 minuty doskonałego ścigania. Do 4 miejsca zabrakło zaledwie 27 sekund. Medal tego dnia poza zasięgiem. Mimo że to kategoria „dziadów”, poziom europejski, jest bardzo wysoki. Za rok na pewno powalczymy!
Wielkie dzięki dla Adama Starzyńskiego za moc pod nogą!
Dzięki ekipa – Adam Starzyński, Arkadiusz Jusiński, Jakub Wolcendorf,Krzysztof Łukasik, Szymon Gutkowski za mega wyjazd i pomoc przy obsłudze.
Podziękowania dla Agisko Power Gym za doskonałe odżywki przed, w trakcie i po zawodach! Polecam!
Podziękowania także dla Renault Team za możliwość przejazdu ekonomicznym, acz dynamicznym Renault Traffic.
foto: Adam STARZYNSKI.COACH
COMMENTS