Mateusz Rejch (SST Lubcza) – Cyklokarpaty, Wierchomla

HomeKomentarze

Mateusz Rejch (SST Lubcza) – Cyklokarpaty, Wierchomla

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Wyjazd do Wierchomli zarezerwowany był już na piątek. Plany jak zawsze szeroko zakrojone: strefa SPA w hotelu, może objazd trasy, smaczna kolacja i wcześnie spać. Oczywiście przez zbyt późny przyjazd, nic poza kolacją nie udało się zrobić. Z przygotowań przed startem zaliczyłem jedynie ostatni podjazd do mety…niestety samochodem..po pionowym zboczu..które okazało się być ścieżką do naszego domku! Niezły hardcor na wstępie. Oczywiście głównym tematem jesiennych wyścigów w górach jest pogoda. Mając w pamięci deszczowo termiczny kataklizm ze Szczawnicy, liczyłem że tym razem może być tylko lepiej. I dobrze liczyłem! Rano było rześko ale słoneczne i z każdą godziną słupek rtęci zasuwał w górę. Start na krótko, tylko rękawki. Nie miałem pomysłu na rozegranie tego wyścigu, jak zresztą chyba większość, pod koniec sezonu. Własna forma często jest niewiadomą, nie wspominając o domyślaniu się w jakiej dyspozycji są rywale. Pierwszy podjazd ogień. W tym wyścigu mogłem zdobyć prawie wszystko (tj cień szansy na 2 mce w generalce) lub stracić wszystko (tj spaść z 3 na 4 miejsce). Postanowiłem pojechać naprawdę mocno od początku i to się udało. Szybko wyklarowała się 6 osobowa grupa, Sławka Dziwisza (który w generalce deptał mi po piętach) również nie zabrakło. Bardzo mocne tempo do pierwszego długiego zjazdu. Tu Sławek wyskakuje do przodu i po chwili łapie gumę.

 

mateusz-rejch-wierchomla-2016

 

Dalsze km zjazdu pokonuję myśląc przede wszystkim o oponach. Dominik Grządziel i rewelacyjny w ostatnich edycjach Mateusz Mucha odjeżdżają. Zaczynam gonić razem z Jakubem Rusinem. Mijamy Kamila Pomarańskiego i szorujemy za pierwszą dwójką. Niestety kolejny dłuższy podjazd nie idzie po mojej myśli, ewidentnie brakuje mocy i motywacji do jazdy (głową pompuję dętkę że Sławkiem). Znowu zjazd, Kamil, który nagle ożył znika nam na horyzoncie, jedziemy na 4-5 miejsce. W drugiej części maratonu czeka na nas prawdziwe flow, interwałowy przejazd kilku kilometrów szczytami nad Wierchomlą. Łapię swój rytm i odjeżdżam Jakubowi. Naprawdę mocno liczę na to, że dojadę do Kamila, jednak kolejne kilometry mijają mi samotnie w przepięknych, jesiennych pejzażach. Na koniec organizatorzy przygotowali jeszcze niespodziankę czyli zjazd zabezpieczoną trasą downhillową. Jest naprawdę zacnie! Czy to jakaś klamra zamykająca sezon? W Przemyślu na pierwszej edycji też był DH. Ostatnie metry i dojeżdżam do mety na 4 miejscu. Okazuje się że Kamil odpalił tak, że skończył na 2 pl open! Szacun! Strata do Mateusza ponad 4 minuty (1 open). Kosmos! Sławek Dziwisz również ogarnia rower i dojeżdza w pierwszej dziesiątce. Trudno powiedzieć czego zabrakło, może końcówka sezonu a może głową byłem już w hotelowej saunie. Swoją drogą, organizacja maratonu w tak klimatycznym miejscu jak Wierchomla Resort & Spa to REWELACJA! A wieczorem czekała na nas GENERALKA 2016!!!


Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0