Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
Kolejny weekend z dwoma startami za mną. Sobota to Maraton wokół Zalewu Sulejowskiego. Wyścig organizowany przez pozytywnie zakręconych braci Banaszkiewicz, którzy specjalizują się w imprezach na orientację, tym razem jednak oszczędzili uczestnikom błądzenia po lesie i szukania punktów kontrolnych. Miasteczko usytuowane w zabytkowym Opactwie Cystersów tworzy specyficzny klimat. Trasa to około 50 kilometrowa pętla, dość ciekawa z dużą ilością singli wzdłuż brzegu zalewu. Odnośnie rywalizacji – na początkowych kilometrach utworzyła się kilkuosobowa grupa prowadząca, dobrze współpracująca. Na około 15 km do mety zaatakowałem na piaszczystej sekcji, i udało się odjechać, na plecach ciągle miałem jednak młodego Rafała Rymarza, który jako jedyny zdecydował się na samotną pogoń – wielki szacun dla tego młodego zawodnika. Na metę wjechałem z bezpieczną przewagą – kolejny „ogór ogolony”. Sama organizacja imprezy bardzo dobra, warto wspomnieć, że oprócz rowerzystów na tej samej trasie rywalizowali ultra biegacze – czas tegorocznego zwycięzcy 3:52 robi wrażenie.
Niedziela to start na PB w Konstancinie, długo zastanawiałem się nad Masłowem u Maziego w tym samym dniu jednak zdobycie punktów do generalki wzięło górę. Trasa płaska, nieciekawa, jedynie kilka sekcji technicznych dało poczuć frajdę z jazdy. Podobnie jak w Sulejowie uciekliśmy kilkuosobową grupą, na PB jednak ściganie wygląda inaczej, 2 -4 zawodników pracuje, a reszta wiezie się do mety na kole, czekając na finisz gdzie pokazuje swoją „Wielką” moc, tak było i tym razem. Mam nadzieję, że finałowa trasa w Wawrze będzie bardziej selektywna.
fot. Zbigniew Świderski // Magdalena Wójcik
COMMENTS