Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Kiedy w kręgu znajomych rozmawiamy o sporcie, co przy okazji niedawnego Euro i Igrzysk miało dość często miejsce, często porównujemy to jak jest w piłce i kolarstwie. Oczywiście ciężko porównywać te dwie dyscypliny, to jednak jest kilka wspólnych cech. Ja zawsze zazdrościłem polskiej piłce Zbigniewa Bońka, to człowiek który tak naprawdę nie musiał wchodzić w struktury związkowe i pewnie bardziej zrobił to z pasji niż z pobudek biznesowych. Umiał odciąć się od układów i znajomości, oddzielić wszystko grubą krechą i powiedzieć kilku osobom „dziękujemy za współpracę”. Może nie do końca wbrew opinii publicznej, ale na pewno lekko na przekór postawił na Adama Nawałkę, a w międzyczasie spory problem korupcji w tej społeczności też został zamknięty, a przynajmniej na tyle że do szerokiego odbiorcy głosy o ustawianiu meczów już nie docierają co weekend z telewizji. Nie bez powodu wymieniam własnie Bońka jako przykład, bo trudno nie zauważyć podobieństwa Czesława Langa do tego człowieka.
Obaj Panowie, może przez to że dużą część swojego życia spędzili we Włoszech, mają w sobie niesamowitą zdolność do pozytywnego spojrzenia na to, czym się zajmują. Oczywiście dla kibiców kolarstwa, takich powiedzmy bardziej „hardcorowych”, czasem słowa organizatora Tour de Pologne są mocno wyciągane za uszy, ale koniec końców wychodzi na to, że wyścig się rozwija i wyrasta na jeden z większych w Europie. Sam nie raz śmiałem się z balonów na trasach, lub z innych niezrozumiałych dla mnie rzeczy, jednak z drugiej strony Lang Team, w tym roku zorganizował po raz pierwszy Tour de Pologne kobiet z wielkim sukcesem. Jolanda Neff kiedy wygrała samochód to była w ciężkim szoku bo nigdy nie wygrała nic tak wartościowego. To jasno pokazuje, że Czesław Lang nie tyle odnajduje się w świecie kolarstwa zawodowego, co w świecie sportu w wymiarze globalnym. To świat, w którym nie są ważne takie rzeczy jak kto ile mocy gdzie wygenerował, tylko to czy na koniec roku kasa się zgadza.
Dziś jesteśmy chwilę po zakończonych Igrzyskach w Rio, z których kolarze wrócili z dwoma cennymi medalami. Z mediów podczas relacji nasłuchaliśmy się wiele o systemie identyfikacji talentów jaki wdraża związek i w ogóle, że w Tokio to będziemy o taaaaacy mocni. Trzeba tutaj przyznać związkowi, że faktycznie zabrał się za juniorów na wielu płaszczyznach. Problem moim zdaniem nie jest teraz z identyfikacją tych talentów, ale z utrzymaniem ich w kolarstwie. Oczywiście będę tu się odnosił tylko do kolarstwa górskiego bo, w tym mam jakiś tam zakres wiedzy. Media społecznościowe mają to do siebie, że bardzo łatwo zaobserwować co dzieje się z zawodnikami, którzy „przed chwilą” nie schodzili z pudła na różnych wyścigach. Dotyczy to także Mistrzów Polski. Jakie inne zasługi ma związek na polu dorosłego kolarstwa? No cóż… dla mnie sukcesem jest to, że czasem udaje im się nie przeszkadzać takim postaciom jak Maja Włoszczowska, Michał Kwiatkowski czy Rafał Majka. Dla mnie największym grzechem pzkolu na chwilę obecną jest zakładanie na oczy klapek i to na każdym szczeblu władzy. Mam wrażenie, że hierarchia wartości jest dość czytelna. Tor, tor, tor potem ewentualnie szosa, jak jest jakiś wynik, przepaść i no ewentualnie wiemy kim jest Maja Włoszczowska. Czasem kiedy nasi niepełnosprawni reprezentacji zdobędą jakiś medal to też jest o nich głośno. Niestety próżno szukać na co dzień jakichkolwiek działań w celu popularyzacji DH, Enduro, BMX, Trialu… Nie wspominając, o tym że mamy w kolarstwie górskim „towar” eksportowy jakim jest Szymon Godziek. Te aspekty kolarstwa są totalnie pomijane i to niestety moim zdaniem wynika to z totalnego braku wiedzy o istnieniu tychże.
Działacze działają, ale totalnie zatracili się w działaniu i najzwyklej nie interesują się już kolarstwem i wszelakimi jego aspektami. Często wynika to po prostu ze względu na wiek. Szozda, Mytnik, Spruch, Szurkowski – o to są gwiazdy kolarstwa! Trudno się dziwić, my pewnie będziemy powtarzać podobne formułki jednak rolą władzy jest rozwój i takie rzeczy nie powinny mieć miejsca.
Prezes Wacław Skarul, który obecnie piastuje urząd prezesa Pzkol jest zdecydowanie pasjonatem kolarstwa, można to wyczuć w zwykłej rozmowie z tym człowiekiem. Na pewno też ma wiele pomysłów na uleczenie sytuacji w Pruszkowie, a i na zarządzaniu zna się dobrze. Obejmując urząd nad zadłużonym związkiem postąpił dość honorowo i nie pobiera za swoje działanie pensji. Zdecydowanie ma to swój sens jednak w obecnej sytuacji, kiedy wszyscy widzą, że jest człowiekiem na odpowiednim miejscu. Problem, w tym że jeśli piastujesz urząd za free, to skądś pieniądze musisz mieć i tu się pojawia konflikt bo prezes na pewno jest mocno rozdarty między kolarstwem, a swoją pracą zarobkową. Skupienie się w 100% na kolarstwie na pewno by tu wiele zmieniło, wiele spraw by nie umknęło władzy i można by się nimi odpowiednio zająć. Klimat w kolarstwie jest dobry i na pewno nikt ze środowiska nie miałby nic przeciwko gdyby prezes był prezesem na 100%
Jeśli natomiast taki scenariusz nadal nie może mieć miejsca to życzyłbym sobie by w zbliżających się wyborach pojawił się taki kandydat jak w PZPN Zbigniew Boniek. Z automatu w tym momencie pojawia mi się w głowie Czesław Lang. Tour de Pologne rozwinięte na jeden z lepszych wyścigów w Europie, Tour de Pologne kobiet, Mistrzostwa Polski i koniec końców cykl maratonów, który z ewoluował z banalnie prostych wyścigów w trasy coraz bardziej atrakcyjne. Co ważne jest to jeden z nielicznych cykli, na których zawodnicy mogą sobie coś wygrać i pokazać się w głównych mediach. Na dodatek Lang Team pamięta też o amatorach, czy to w postaci maratonów MTB, czy Tour de Pologne amatorów, do tego należy doliczyć wyścigi dla najmłodszych podczas TdP.
Zapewne to co piszę się zupełnie nie sprawdzi, zapewne na stołkach znów będą siedzieć koledzy kolegów, którzy będą powielać błędy poprzedników. Wcale się nie zdziwi i nawet jakoś specjalnie nie będę żałować. Myślę, że w takich momentach bardzo ważne jest stanowisko zawodników i zawodniczek. To jest moment, w którym możecie powalczyć o swoje. Jeżeli chcecie być poważnie traktowani, jeśli chcecie by powołania były klarowne i jasne. Jeśli nie chcecie być zmuszeni pisać w social mediach kiedy mleko się rozleje co Was boli, to teraz czas się organizować i mocno tupnąć nogą. Koniec końców to dość mocno w Waszym interesie. Działacze poradzą sobie bez Was, znajdą sobie zawsze jakiś sukces do którego można się przypiąć. Ale kolarstwo to Wasza pasja i wasz zawód i macie pełne prawo i nawet obowiązek wywierania nacisku na władze i działaczy, a czas przed wyborami jest ku temu najlepszy.
COMMENTS