Bartosz Borowicz (APS Polska Cozmobike) – Mazovia MTB, Ełk

HomeSportKomentarze

Bartosz Borowicz (APS Polska Cozmobike) – Mazovia MTB, Ełk

Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA


Tegoroczna edycja Mazovii w Ełku należała, z mojego punktu widzenia, do jednej z najlepszych w tym sezonie. Ułożona trasa była rewelacyjna – stale coś się działo, nie sposób było się nudzić. Mnogość ciasnych, dzikich singli wiodących bez przerwy w górę i dół, niespodziewane nawroty, ciasne zakręty, interwałowe sekcje, zmiany podłoża i otoczenia – to wszystko w zestawieniu z mocną obsadą i przebiegiem rywalizacji zgotowało bardzo wymagający wyścig, który zapamiętam.

Plan miałem z góry założony, ale jak to bywa w kolarstwie, szybko musiałem z niego zrezygnować. Już na pierwszym, mocno terenowym fragmencie poszedł atak lokalnego zawodnika. Wiedział co robi, bo szybko zrobiło się ciasno, a wyprzedzanie niemożliwe. Wykorzystałem pierwszą do tego możliwość i doskoczyłem do uciekiniera. Po jakimś czasie dołączyła do nas grupka faworytów do zwycięstwa w tym wyścigu. Tempo było mocne, a zaraz (ok. 18 km) miała się zacząć najbardziej wymagająca runda XC. Tu wróciłem do swojego planu i podkręciłem tempo próbując urwać rywali. Nie spodziewałem się jednak, że ten 10-cio kilometrowy odcinek będzie aż tak wymagający. Udało się co prawda zredukować liczbę konkurentów, jednak sporo za to zapłaciłem. Trasa stale fundowała coś ciekawego i niespodziewanego. W jednym z takich momentów pomyliliśmy trasę, zjeżdżając w dół singlem. Dopiero na szutrowej drodze natknęliśmy się na taśmę rozwieszoną w poprzek. Musieliśmy wrócić do punktu wyjścia, co kosztowało nas równe 3 minuty. Wjeżdżając na właściwą trasę pnącą się ciasno w górę, zrównaliśmy się z dużą grupą, która jeszcze niedawno goniła nas. Zrobiło się zamieszanie, wymagający i gęsty teren uniemożliwiał szybkie reakcje.

W pewnym momencie zobaczyłem, jak w oddali mój główny konkurent w generalce szybko odjeżdża. Nie było rady, trzeba było gonić, co znów kosztowało mnie wiele sił. Sztywne podjazdy zaczęły już wchodzić w nogi, które kręciły już na granicy skurczów. W końcu udało się przejąć prowadzenie, a teren aż zachęcał do kąsania, atakowania i szarpania. Najważniejszym dla mnie momentem w drugiej części wyścigu był rozjazd mega / giga, po którym wraz z dwoma zawodnikami wypracowaliśmy bezpieczną przewagę. Jednego z kolegów udało się jeszcze zostawić trochę w tyle, a z mocno współpracującym Patrykiem Muśko udało się ustalić, że obaj jedziemy po 1 miejsca w swoich kategoriach. Jednakże ja w zasadzie już zrealizowałem swój cel na ten wyścig, a zawodnik UKS Wygoda Białystok miał walczyć jeszcze w etapówce Gwiazda Północy w kolejnych dniach (wyścig w Ełku zaliczany był jako pierwszy etap). Nie było sensu zabierać mu cennych punktów w Open.

Trasa wyśmienita. Jedna z tych, która zachwyca, mimo pozornie „łatwej lokalizacji”. Ekipa Mazovii pokazała już w tym sezonie, że można opracować takie trasy i mam nadzieję, że obrany kierunek będzie rozwijany w przyszłości.

Organizacyjnie bez zastrzeżeń, choć w kilku miejscach przydałoby się bardziej widoczne oznaczenie trasy. W wielu miejscach trasa była dość dzika, niewyjeżdżona, kierunek jazdy nieoczywisty.
Ełk w obecnej postaci wpisuję do swojego kalendarza jako „must be”.


Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie także dzięki Tobie! Spodobał Ci się przeczytany tekst? Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i dzielić się pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0