Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Gwiazda Północy to 3 maratony dzień po dniu poprowadzone w okolicach Ełku, w ubiegłych latach nazywane Gwiazdą Mazurską. Etap pierwszy zwykle jest liczony jako etap do klasyfikacji generalnej Mazovii, a jednocześnie jest też pierwszym etapem liczonym w oddzielnej klasyfikacji etapówki. Tegoroczny start w Gwieździe Północy to mój drugi udział w tej imprezie, pierwszy raz startowałam w 2012 roku, mam więc porównanie, jak się rozwinęła.
Dawno nie miałam tak pozytywnych wrażeń po zawodach, ale też po całej oprawie, jaka towarzyszyła sportowej rywalizacji. Dało się odczuć, że wiele osób włożyło dużo starań, aby impreza była czymś więcej, niż kolejną gonitwą po lasach, polach i okolicznych wioskach. W pierwszej kolejności, tym co zasługuje na duże uznanie, było wytyczenie tras. Stali bywalcy zawodów Mazovia MTB z pewnością pamiętają typowe trasy mazurskie Cezarego Zamany z lat poprzednich – leśne i polne szutry, gdzieniegdzie poprzecinane piaszczystymi podjazdami. Myślę, że wielu z nas było zaskoczonych, ile da się wyciągnąć z tego terenu przy odrobinie wysiłku. Tegoroczna trasa pierwszego etapu, a jednocześnie maratonu w Ełku to praktycznie 50 km singli i interwałów, z jakich mogliby spokojnie skorzystać organizatorzy zawodów XC. Wymagająca kondycyjnie, selektywna trasa, na której nawet doświadczeni zawodnicy chyba nie mogli się nudzić, a płaska końcówka będąca dojazdem do mety była wyczekiwanym z ulgą wytchnieniem. Oczywiście nie dla tych, którzy ścigali się do samego końca. Drugi dzień w Prostkach, to dwie pętle po dwadzieścia kilka kilometrów, troszkę spokojniej, jednak na każdej pętli zostały wytyczone dwie treściwe sekcje xc, czyli w sumie 4 odcinki będące wymagającym przerywnikiem w jeździe typu „trzymaj koło”. Ostatni dzień, startujący w Sypitkach z metą w Ełku, to dosyć długi, około 30 km dojazd po szerokich szutrach, walka z wiatrem i praca w grupie, z około 700 metrowym odcinkiem na bagiennych błotach, gdzie koła topiły się po osie przy źle obranym torze jazdy, a następnie, powrót na single i sekcje XC z pierwszego dnia w Ełku. Tyle o trasie. A poza trasą wiele atrakcji: pierwszego dnia odbyła się dodatkowa klasyfikacja „STRAVA cup” na odcinku XC, drugiego dnia na starcie występ historycznej grupy rekonstrukcyjnej, a startowi każdego sektora towarzyszył potężny huk wystrzału, który pobudzał i dodawał adrenaliny.
Trzeci dzień był wyjątkowy, ponieważ na start jechaliśmy zabytkową kolejką wąskotorową poprzez nieznane i malownicze mazurskie tereny. Krótszy sen i wychłodzenie w otwartym wagonie zrekompensował nam tradycyjny poczęstunek przygotowany przez lokalne gospodynie. Nie wiem czy starczyłoby mi energii na wyścigu, gdyby nie ciepłe dzyndzałki i kartacze. Pozytywnym akcentem całej imprezy były bony do realizacji u partnera www.onestar.com.pl, do wygrania w klasyfikacjach generalnych poszczególnych kategorii. To miłe, jeśli poza medalem czy pucharkiem, zawodnik otrzymuje konkretną nagrodę za swój wysiłek.
Co do samej rywalizacji, jestem niezadowolona z prowadzonych punktacji w klasyfikacjach końcowych, ponieważ zabrakło klasyfikacji kobiet open. Ja przez 2 dni (z wyłączeniem maratonu w Ełku, kiedy Basia jechała giga, a ja mega) walczyłam ze swoją bezpośrednią konkurentką, Basią Borowiecką o 1 miejsce open i dwa razy udało mi się wygrać. Walczyłam o każdą sekundę przewagi, bo poziom mój i Basi są zbliżone. Niestety ta klasyfikacja nie była prowadzona. Według mnie nie zostało rozstrzygnięte, kto wygrał Gwiazdę. Na stronie organizatora jest podana „klasyfikacja ogólna”, przy czym liczone do niej są punkty z klasyfikacji w kategoriach. Można byłoby policzyć punkty open każdego dnia (a dzień pierwszy, tak jak to zostało zrobione – giga max 410, mega 400 pkt) i wówczas przewaga wynikająca z punktacji pierwszego dnia byłaby albo zachowana, albo zniwelowana punktacją open w kolejnych dniach. Tego nie było, a zamiast wprowadzono „klasyfikację kombinowaną” która obejmowała tylko zawodników, którzy startowali pierwszego dnia na giga i w przypadku kobiet Basia była jedyną osobą sklasyfikowaną. Satysfakcja z rywalizacji sportowej pozostaje, ale to o co w sumie walczyłam przez 3 dni nigdzie nie zostało ujęte ani nagrodzone. Ostatecznie wygrałam „tylko” w swojej kategorii wiekowej i zdobyłam punkty do klasyfikacji Team Mix, wygranej przez moją drużynę Trezado Biketires.pl.
Co do swojej jazdy, to jestem zadowolona z dyspozycji, która była najwyższa ostatniego dnia. Etapówka była dobrym przepaleniem i treningiem przed końcówką sezonu, niestety miałam trochę kłopotów z ustawieniem pozycji na nowym rowerze i dopiero ostatniego dnia w pełni korzystałam z jego możliwości. Gratulacje i podziękowania dla całej mojej drużyny Trezado Biketires.pl, a szczególnie dla Michaliny Świderskiej, która pierwszy raz startowała w maratonie na dystansie hobby i od razu przejechała wyścig etapowy.
COMMENTS