Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Kolejna edycja Cyklokarpat zawitała do Komańczy, gdzie czułem się jak na swoim podwórku bo do domu mam naprawdę blisko biorąc pod uwagę wszystkie inne starty. Co najważniejsze nareszcie przywitała nas idealna pogoda do ścigania, choć dla mnie mogło by być jeszcze troszkę chłodniej ale tego było mi trzeba – rześkości już na starcie.
W Komańczy wystartowałem na rowerze na którym tak naprawdę pierwszy raz siedziałem, więc nie czułem się pewnie i nie chciałem zrobić nic głupiego. Jechałem asekuracyjnie nie mając wyczutego roweru, który został udostępniony mi przez Fil-Bike za co bardzo dziękuję – super sprzęt!
Cały wyścig jechałem równo kontrolując sytuację, nie czułem się abym był w super formie i na tyle mocno, żeby nogi kręciły się lekko. Jednak wystarczyło to aby być w czubie wyścigu i na najcięższym podjeździe, ściance która znajdującej się w połowie trasy i nie jednemu przysporzyła solidny zapiek nóg, odskoczyłem rywalom znikając im z zasięgu wzroku. Druga połowa dystansu po zjeździe była dość płaska czego nie lubię, bo nie jestem najmocniejszy na takich odcinkach, ale wypracowana przewaga i równe tempo pozwoliły na spokojne dojechanie do mety i upragnione zwycięstwo open na dystansie mega.
Co mnie bardzo cieszy w końcu miałem wyścig, który przejechałem tak jak sobie zaplanowałem oraz bez żadnych przygód i defektów – zmiana roweru przyniosła efekt. Mam nadzieję, że kolejny start wypadnie równie dobrze. Pozdrawiam i do zobaczenia na starcie :)
COMMENTS