Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
Zawsze marzyła mi się epicka jednodniowa wyrypa. Jakiś maraton po wysokogórskich przełęczach albo z ogromnymi przewyższeniami i olbrzymim dystansem. A jeszcze lepiej gdyby odbył się za granicą. No i tak trafiłem na Bike Cup w Harrachovie. Wszystko się zgadza – za granicą, 138 km, 5200 m przewyższenia i wjazd na przełęcz karkonoską – rewelacja :)
Jadąc do Czech na zawody nie miałem pojęcia czego się spodziewać po zawodnikach, ani ilu ich będzie, ani kto to będzie. Wiedziałem tylko kto będzie na pewno bardzo mocny – zawodnicy Nilfisk-Alto – „znamy się” z Trophy. Tempo na początku nie było powalające, a i tak solidnie porozrywało stawkę. Po zjeździe trasą downhillową urwało się 4 zawodników, a my zostaliśmy w około 10 osobowej grupie. Tak dojechaliśmy do drogi Chomontowej, gdzie zrobiłem najdziwniejszą rzecz jaką chyba mogłem zrobić. Pod koniec podjazdu zaatakowałem, bo wiedziałem jak wygląda zjazd żółtym szlakiem do Borowic, pomyślałem że warto wjechać tam jako pierwszy. I tak mając do przejechania 138 km (jak się później okazało 150 km) zaatakowałem w okolicy 50 km i… jak się później okazało na tyle skutecznie, że urwałem się z 10 osobowej grupy, a kolejny i jedyny zawodnik, który mnie wyprzedził doszedł mnie dopiero po 1,5 godziny. Więc jak coś na pozór jest głupie, a działa to wcale nie jest głupie :)
Na koniec udało mi się jeszcze dogonić Czecha z czwórki uciekinierów i po niemal 8 godzinach „wylecieć” ostatni podjazd na stojąco i skończyć na 5 miejscu Open i 3 w kategorii. Tak jak się spodziewałem w kategorii przede mną było dwóch zawodników Nilfisku.
Wynik mega satysfakcjonujący ze względu na dystans, przewyższenia, trudność trasy i obsadę – w końcu wygrał olimpijczyk Jan Škarnitzl. Do tego udało mi się poprawić osobiste „pucharki” na stravie i po 120km wykręcić PR-kę na Stóg Izerski! Tu ogromne podziękowania dla Bogdana Czarnoty, który dba o to żebym miał czym przepychać korby. Oczywiście podziękowania należą się też sponsorowi – firmie Prema SA. Za wsparcie i umożliwienie startu w tych zawodach :)
A ja teraz wylizuję rany po małym szlifie i szykuję formę na dalszą część sezonu!
COMMENTS