Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Może gdyby dzisiejsza trasa była zupełnie osobnym maratonem to byłoby jeszcze jakoś spoko. Jako ostatni dzień i tak już wystarczająco ciężkiej etapówki – było chyba ciut za ciężko. Chyba najmniej rowerowy odcinek to dojazd z Przełęczy Karkonoskiej do Drogi Chomoontowej, gdzie zawodników źle wybierających ścieżkę można było poznać po tym, że mieli „kompresy” z błota. Niestety ale momentami widać było ludzi którzy grzęźli do kolan w błocie. Na dobicie zjazd z Drogi Chomontowej gdzie nie tylko my, ale wielu innych zgubiło się na odbiciu w lewo i pojechało prosto w kamienie i potok. Ale ok nie ma co płakać, wszyscy mieli tak samo ciężko, ale Karpacz chyba na serio wykorzystał do maksimum zdolności maratończyków ;) Koniec końców przez to, że było dziś mocno technicznie znów notujemy całkiem dobre wyniki. Dziś bez awarii, oprócz jednego rozszczelnienia opony. Na mecie jesteśmy jednak tak wyzerowani, że nawet nie jedziemy na deptak po koszulki finiszera, tylko najpierw na kwaterę ogarnąć się, coś zjeść i zregenerować. To był bardzo, bardzo ciężki Challenge, na jakiś czas kolarstwo górskie mamy wybite z głowy, jutro pewnie tylko leżenie ;) A dziś jeszcze ostatni sprint na ostatni bufet!
COMMENTS