Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
Jak to się stało? No właśnie, po piątkowym objeździe trasy chciałem już jechać do domu … zgrzany, zdyszany, bez mocy. Jak można było optymistycznie myśleć o jutrzejszym starcie? Cóż, dzień skończył się kolacją i odprawą techniczną na dobranoc. Sobota – dzień MP XCO, pobudka tuż przed 7 rano, po śniadaniu wyjechaliśmy by odebrać numery startowe w biurze zawodów. Sędziowie w dobrych humorach, uśmiech i życzliwość. Wyścig Jarka był rewelacyjny, jechał po srebro… W pierwszej chwili nie wiedziałem co się stało, przejechało trzech zawodników a jego nie było. Nagle widzę Adam Starzyński niesie Jarka rower. Defekt. Nici z medalu i dobeego miejsca. Kolej na mnie.
Na około 50 min przed startem byłem już przebrany, jakieś 35 min do startu już siedziałem na rolkach. Mój czas przed startem cały czas kontrolował Adam Starzyński, mówił co mam robić i kiedy. 20 min do startu rolki już stały w boksie, rozgrzewałem się dalej. Cały czas miałem w głowie objazd trasy sprzed 2 tygodni – noga szła wtedy rewelacyjnie, każdy zakręt z podjazdu powtórzyliśmy kilka lub kilkanaście razy. Pozostało 12 min do startu, zaczynam trochę mocniej kręcić na rolkach, czuję że jest mi już ciepło, oddech jest spokojny. Dzisiaj wydaje mi się, że przed startem byłem spokojny, bardziej niż teraz, kiedy piszę o tym. Koncentracja, wiedziałem dokładnie które elementy trasy są najważniejsze, na żadnym odcinku nie można było sobie pozwolić na odpoczynek, każdy podjazd, zjazd, zakręt trzeba było przejechać na maksa.
Sędzie odgwizdał 2 min. do startu. Po starcie przepchałem się do czuba wyścigu, zakręt w lewo, wjazd w las a tam upadek zawodników. Uwolniłem się i pojechałem mocno do przodu. Tuż przed startem podszedł Jarek i powiedział, że dobrym miejscem na atak będzie lekki podjazd w lesie na rundzie rozbiegowej. I tak też zrobiłem. Tak jak Jarek powiedział, wielu zawodników była ugotowana, zaatakowałem i na prostą bufetową wjechałem na 4 pozycji. Po ciasnym zakręcie w prawo był pumptrack, na nim przesunąłem się na trzecią pozycję i nie oddałem jej do końca.
Mogłoby to w wielkim skrócie tak to brzmieć… Jednak starałem się koncentrować na każdym kawałeczku trasy, każdy metr przejeżdżałem z największą siłą jaką mogłem wygenerować tego dnia. Agrafki – cały czas gadałem o agrafkach i tam w sumie rozstrzygał się wyścig, można było dużo nadrobić i ogromnie stracić, ale tego właśnie dnia nogi miały dużo mocy, głowa pracowała rewelacyjnie, koncentracja i siła, zjazdy spokojnie, pewnie, szybko, po nich podjazdy, agrafki, mocno, jak najmocniej i jak najszybciej, do góry, ząbek niżej, jeszcze szybciej, twardziej i rozkręcam, rozkręcam, słowa Adama – oddychaj głęboko, żeby nie przytkało, dokładnie tak robię.
Ogromne emocje, siła, spokój, pośpiech kiedy nagle ucieka tylne koło na krótkim zakręcie pod górę, rower zawija mi się w poprzek ścieżki na podjeździe, szybko, szybko do przodu, wskakuję i mocno pod górę, jeszcze szybciej, do końca, bardzo mocno. Kończę agrafki, wjazd na prostą bufetową. Jarek podaje mi żel i bidon, zabieram co moje i pruję dalej na kręte, wąskie ścieżki.
W połowie dystansu miałem już sporą przewagę nad 4 zawodnikiem, do Arkadiusza Jusińskiego traciłem około 12 sek. Czasem miałem go bardzo blisko, ale bardziej koncentrowałem się na tym żeby dojechać do mety w całości, bez straty.
Udało się. 3 miejsce na Mistrzostwach Polski XCO – na mecie czekał już Arkadiusz Jusiński i Mirosław Bieniasz.
To był fantastyczny wyścig, najlepszy mój start do tej pory w tym sezonie. Zostałem do niego perfekcyjnie przygotowany przez Adama Starzyńskiego – dzięki Adam, rewelacyjna robota! Doping na trasie – OGROMNY, GŁOŚNY – podziękowania należą się wszystkim, ten doping dodawał skrzydeł, pozwalał na jeszcze większą koncentrację, tam po prostu cały las krzyczał! Dziękuję też wszystkim mijanym zawodnikom za szybką reakcję i możność utrzymywania szybkości na trasie. Po wyścigu zasłużone podium. Sprzęt – Cannondale Carbon F-si 29, rozm. L, napęd 1x11s, ten wyścig przejechałem na ovalu 34z, Lefty spisał się rewelacyjnie, mleczko Trezado przelewało się w oponach.
W czasie powrotu do domu już wiedzieliśmy jaki jest kolejny cel, na jaki wyścig przygotujemy się najlepiej jak możemy, tak by znowu walczyć o medale i cieszyć się z mocy pod nogą. Do zobaczenia już za kilka miesięcy na kolejnych MP!
COMMENTS