Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
Kolorem Meridy od wielu lat jest zieleń. Jakież było moje zdziwienie gdy po wyjęciu z kartonu okazało się, że rower One Twenty 9.600 nie ma na sobie grama zielonego koloru. Nawet więcej, ten rower malowaniem nie epatuje tym, że wyszedł ze stajni Meridy! Fajnie wygląda rower, który na każdym elemencie ramy nie epatuje mocnym agresywnym brandingiem.
Tyle z estetyki. Zerknijmy teraz na konfigurację. Rower należy ustawić gdzieś między maratonem / cross country a ścieżkowcem. Świadczy o tym przede wszystkim 130 mm skoku przedniego amortyzatora (Rock Shox Sector). Skok i model widelca to pierwszy sygnał, że inżynierowie Meridy tworząc One Twenty mieli w zamyśle przede wszystkich fun i radość z jazdy, a dokładniej zjazdów :)
Za pełne zawieszenie także odpowiada RockShox – najnowszy, lżejszy model (215g) Monarch RL z odświeżoną wersją technologii Solo Air, która jeszcze precyzyjnie pozwala nam ustawiać zakres pracy dumpera zawieszone w tylnym trójkącie w systemie Float Link.
Napęd to najnowsze komponenty od Shimano. Przede wszystkim w oczy rzuca się przednia przerzutka Deore z mocowaniem Side Swing znacznie poprawiającym kulturę i precyzję jej pracy. Z przodu dwie tarcze w zakresie 36-22.
Tylna przerzutka to SLX Shadow+ ze sprzęgłem usztywniającym jej pracę w ciężkim terenie. Do tego dzisięciorzędowa kaseta o zakresie 11-36. W tylnym widelcu uwagę przykuwa bardzo solidna osłona dolnych widełek. Kolejny znak, że rower aż prosi się żeby wziąć go w jakiś cięższy teren.
Jak ciężki teren to i solidne hamulce. Te także spod znaku Shimano (M506) z tarczami 180 / 160 mm.
Koła zbudowane w oparciu o piasty Formula i obręcze Merida Big Nine Comp oraz opony Maxxis Ardent 2.25. Zarówno w przedniej, jak i w tylnej piaście mamy sztywną oś.
Już pierwsza jazda na tym rowerze podkreśla wrażenie, że jego przeznaczeniem są góry. Skok przedniego amortyzatora nie pozostawia złudzeń. Dlatego też nie mając gór pod domem zabieram go na Górę Kazoorkę. Podjazdy idą naprawdę mozolnie, na tych sztywniejszych trzeba dosłownie przepychać rower. Nie pomaga mocniejsze nabicie dumpera, po prostu skok w przednim widelcu definiuje raczej zjazdową geometrię tego roweru. Jednak zjazdy to inna bajka i od razu pojawia się uśmiech na twarzy. Szerokie 2.25 opony Maxxis Aspen z naprawdę agresywnym bieżnikiem dodatkowo wybaczają moje niedostatki czy błędy techniczne na zakrętach.
Ponieważ jednak naszą naturą są przede wszystkim maratony i cross country, to udało nam się namówić Merida Polska na małą modyfikację. Agresywne opony Aspen zamieniliśmy na kultowego Ikona (tył) i Beavera (przód). Tak uzbrojony rower pojechał na zawody w Obornikach, gdzie trasa była raczej w stylu niekończącego się cross country a niżeli maratonu z kilkoma solidnymi podjazdami. Ból na podjazdach i banan na zjazdach.
Na koniec testów był jeszcze wypad w Bieszczady. Na szczęście między Soliną a BPN jest trochę dróg i szlaków bez zakazów wjazdu, po których można spokojnie jeszcze pojeździć na rowerze. I w zasadzie rower Merida One Twenty mógłby tam zostać jako podstawa do zwiększenia populacji ;) Korzenie, kamienie, w górę (byle nie sztajfa) czy w dół. Ten rower szedł jak marzenie. Jedyne czego zdecydowanie nie lubi to płaskiego. Strasznie ciężko go rozkręcić, ale to przecież ani przełaj ani szosa, tylko rower górski!
Dlatego też ostateczna ocena tego roweru z mojego punktu widzenia jest pozytywna tak długo, jak nie trzeba się na nim ścigać. Ale kto powiedział, że każdy rower służy do ścigania. Merida One Twenty to idealny rower do tego, żeby czerpać przyjemność z jazdy albo ze zjazdów. Po prostu.
COMMENTS