Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Ten rower jeszcze przed premierą zyskał miano „szosowego roweru roku” Czy Amerykanie kolejny raz pokazali, że całkiem nieźle radzą sobie z produkcją super szosówek? Sprawdziliśmy to testując Cannondale’a SuperSix Evo Hi-Mod opartego na grupie ultegra.
Klasyk
Ten moment kiedy wyciągasz rower z kartonu i przed oczami masz typowy szosowy rower z klasyczną górną rurą. Oprócz typowego dla Cannondale nowoczesnego i interesującego malowania, reszta wygląda jak klasyczny rower niczym z poprzedniej epoki. Bardzo ciekawe nawiązanie wzornictwa, nie dość że aktualnie bardzo modne, to na dodatek nadaje rowerowi dostojności. Tak dzieje się nie bez powodu, bo frameset SuperSix Evo Hi-Mod to najwyższa półka w rowerach szosowych Cannondale. Przy ramie zatrzymajmy się na dłużej. Kręgosłup tego roweru jest chyba najsztywniejszy na jakim miałem do tej pory jeździć, ale co bardziej zaskakujące nawet przy dłuższej trasie plecy nie męczą się tak jak się spodziewałem. Trzeba powiedzieć, że przy jeżdżeniu na rowerach testowych ból pleców jest czymś może, nie normalnym, ale często spotykanym. Jestem dość wysokiego wzrostu i często znalezienie pozycji na rowerze trochę u mnie trwa, a przecież ciężko z każdym rowerem iść na bike fitting ;) Wracając do Cannondale’a – rama ta używana jest przez zawodowców World Tour’u więc jest to chyba najlepszy dowód jej jakości. Rama na sezon 2016 została przeprojektowana, użyto nowej technologii Hi-Mod Ballistec Carbon, która pozwala na usztywnienie ramy w newralgicznych miejscach. Druga innowacja to patent nazwany Speed Save, który pracuje na nasz komfort jazdy wprowadzając coś na kształt mikro amortyzacji tylnego trójkąta. Do tego należy dorzucić jeszcze takie drobnostki jak ciekawie umieszczone prowadzenie kabli. Oraz sztycę o średnicy 25,4 mm, która także pracuje na poprawę komfortu jazdy.
Rama to nie wszystko
Jak już napatrzysz się na ramę, to pewnie następna rzecz na jaką zwrócisz uwagę to korba. Jak to skomentował mój kolega „wygląda na lekką i drogą” Niesamowitej urody korbie Cannondale HollowGram Si dodają zębatki SpideRing 52/36 i faktycznie wyglądają trochę tak jak mówi nazwa, jak pajęczyna. Oś suportu to PF30, dzięki czemu też odczuwamy dobrą sztywność roweru, szczególnie przy przyśpieszaniu. Cała reszta osprzętu to solidna Ultegra 6800. Do całości dodajemy koła Mavic Ksyrium z oponami o szerokości 25 mm. Kokpit oraz sztyca to produkty Cannondale, z tym że sztyca to model Save, a kokpit to Ultralight C1. Warto tu dodać, że w mostku zamocowane są tytanowe śruby, to dość dobitnie wskazuje na to jak bardzo o detale dbają Amerykanie. Siodło także lekkie i wygodne – Fizik Arione R5.
Wartość dodana
Wszystko o czym wcześniej napisałem to tak naprawdę taka dodana wartość roweru, bo to co nas wszystkich interesuje to kwestia tego jak rower sprawuje się w akcji. Wsiadając na rower od Cannondale’a zawsze jest takie trochę uczucie jakbyś zaraz miał odpalić Maseratti, może SuperSix nie jest klasycznym „włochem”, ale mocno czuć, że to pro rower. Nie ma się co za wiele rozpisywać – rower idzie niczym dzik w żołędzie. Dynamika przyspieszania jest niesamowita, bardzo łatwo wpędzić się w pułapkę, chcesz jeszcze i jeszcze i jeszcze, po czym za chwilę Cię odcina, ale co sobie zrobiłeś sprint życia, to Twoje :) Właśnie w tym momencie zaczynasz mieć przed oczami zawodników z World Touru i proces zaczyna się od nowa. Co do dłuższej jazdy to rower jest taki jak obiecuje producent. Nie ma co tu szukać elastomerów, bajerów, ale mimo to rower daje komfort jazdy a przy tym pozwala na wysokie osiągi i to właśnie jest jego główne przeznaczenie.
Więcej o Cannondale Supersix na stronie producenta.
Galeria roweru:
COMMENTS