Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
JEST MOC !!! 3 Open Kobiet, 3 w kategorii wiekowej. 200 zawodników na „połówce”, a ja na mecie 45 :) :) !!!!GENIALNY WYJAZD !!!! Kto nie był, niech żałuje….a kto był, ale się nie integrował…niech żałuje jeszcze bardziej :P Klimat 3-dniowej integracji „kresowiaków” nie do opisania, będę pamiętać ten weekend do końca życia :D :D Podobnie jak ostatnie kilometry trasy – koszmar, który jeszcze dłuuugo będzie mi się śnił po nocach – a szczególnie sam finisz :/
Piątek od rana w trasie, godziny rozmów i śmiechu w świetnym towarzystwie – Jacek Duszyński, Paweł Tusz, Mariusz Ferens – dzięki Panowie :D Kilkaset km później już dołączyliśmy do reszty :P Piątkowy „chillout” naładował akumulatory chyba wszystkim :D W sobotę rano czułam się jak „młoda bogini” :D Dopóki nie wylazłam na zewnątrz.Totalny piekarnik, ponad 30 stopn w cieniu, miazga. Słońce i temperatura wysysały energię nawet w ukryciu. Na szczęście hotel przy samym starcie,jeszcze dwa zimne prysznice…uffff :)
Wspólny start wszystkich sektorów pozwolił na „złapanie” dobrego koła i pozycji na wejściu. Katarzyna Citko od razu wymiotła do przodu jako pierwsza, nie pozostawiając złudzeń :P Ja po kilku km uplasowałam się na 2 miejscu, jakże niepewnym. Z tyłu została Klaudia Ostrowska – zawodniczka dużo lepsza ode mnie, ale tego jeszcze nie było, więc dla mnie lekki szok i w zasadzie niesamowity stres, ogromna presja. Odskoczyłam do przodu na większość wyścigu, ale niestety kilka km przed metą pojawiła się na horyzoncie i zbliżała się szybkim tempem. K…, przespałam po raz kolejny, to samo było na Drohiczynie :/ Rozpoczął się prawdziwy wyścig z czasem i ucieczka za wszelką cenę. Cóż to była za walka, panowie mieli chyba niezłe widowisko na ostatnich kilometrach ? Postawiłam wszystko na jedną kartę i pocisnęłam max. Totalne odcięcie, nie było nawet oparów …
Końcówka trasy, ostatni singiel, mega szybki , techniczny. Test moja bajka, mój konik, nie oddam miejsca!!! I nagle pierwszy dramat, przy pełnej prędkości wpadam w koleinę, cudem wyhamowuję i unikam wywrotki. Ruszam od zera, ale czuję już totalny brak sił. Prę dalej do przodu. Ostatni podjazd, 500 m do mety. Weszłam, wbiegłam, nie wiem, prawie umarłam. Klaudia dwa kroki za mną, panika sięgnęła zenitu, ostatni zjazd i już meta. Dam radę !!! Resztki sił, max na pedały, cisnę w dół, sama, zero czucia, brak odruchów, nie panuję nad rowerem. Przed samą metą wypadam z zakrętu :( …. i po mistrzowsku przegrywam 2 miejsce….
Pozwolę sobie zacytować Klaudię:
Anka Dymczyk, dziękuję za walkę do końca! Nie liczy się miejsce na pudle! Liczy się dobra zabawa , którą miałam dzięki ściganiu się z Tobą ?(…..) Ja w końcu zaczynam się dobrze bawić i to jest dla mnie bardziej cenne od 1 miejsca open ??❤?…
Moja odpowiedź :)
… i na tym właśnie polega różnica między zawodnikiem lepszym a gorszym, gdy jadą razem. Ty się bawisz goniąc za myszką … podczas gdy myszka w tym samym momencie panicznie walczy o życie…. i o utrzymanie się na rowerze :P
To chyba najlepiej oddaje klimat ostatnich km na trasie wyścigu i naszej bezpośredniej konfrontacji :D Dzięki za mocną walkę :) :)
Za metą padłam. Na końcówce tętno miałam ponad 200 ud./min, średnia z wyścigu 190. W życiu nie czułam się tak koszmarnie, fizycznie i psychicznie. Nie wiem ile czasu leżałam, chyba wieczność. Krew wrzała jeszcze długo, a serce nie chciało zwolnić, skrajne wycieńczenie i paraliż ciała. Nie dałam rady pić, a kubki z wodą lądowały na ciele, jeden za drugim. Chłopaki z Peletonu ratowali mnie jak mogli, dziękuję Wam za to :)
I nagle włączył się zapasowy generator mocy :D :D Zerwałam się, odzyskałam siły witalne, poczułam się jak nówka, wróciła świadomość i chęć do życia :D Szybkie dekorowanka, chwila pakowanka i już cisnęłam rowerem nad jezioro czyli docelowe miejsce dalszej integracji „kresowiaków” :D :D I tu zebrała się GENIALNA EKIPA!!! Czyli organizatorzy Maratony Kresowe MTB, Peleton sklepy rowerowe, AGR Podlasie, Team OBST Chełm – PIONA dla wszystkich !!! :) :) Dokoła las, cudowne łono natury … namioty … ognisko … tańce … nocne kąpiele … rozmowy do świtu … spanie pod gołym niebem. .. byłam w raju :D ….chwilo trwaj…
Przygoda nie miała końca…trzy dni samych spontanów, a wśród nich również powrót z Team OBST Chełm – dzięki za miejsce :)
Pokłon dla organizatorów, szacun dla wszystkich zawodników, podziękowania dla fotografów :) Wspaniale spędzony czas :) :) Wspaniałe pamiątki :) Wspaniałe wspomnienia :) ….no może oprócz jednego ;) :)
Kolejny wspólny sukces drużyny CHOGI.PL oraz sponsorów: Sprint Podlaskie Centrum Rowerowe; Dary Podlasia; Stowarzyszenie Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Szansa” w Bielsku Podlaskim; Natalia Masajło – Projekt Ciało.
COMMENTS