Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
Na sam początek dnia mieliśmy humory dość średnio wyścigowe… kapiący deszcz za oknem z minuty na minutę coraz mniej zachęcał to wystawienia nosa spod kołdry. Zmęczenie dawało się we znaki, na szczęście niebo się przetarło i endorfiny zaczęły brać przewagę na spaniem. Ostatni etap – w naszym wypadku lekko ponad 3h i można jechać do domu ;) W międzyczasie pogoda na trasie była łaskawa zrosić nas nieco, ale z tego co słyszeliśmy to przód dystansu fan miał też niezłą ulewę w okolicach Szklarskiej.
Część trasy pokrywała się z etapem trzecim, ale dodane było troszkę smaczków. Dzięki temu do domu wracamy z łupami w postaci obdartych łokci i kolan. Przynajmniej będzie wiadomo, że byliśmy w górach. Dziś nogi kręciły się już lepiej, pewnie na piątym etapie by było optymalnie, jednemu z nas udało się wskoczyć do 4 dziesiątki open pro na etapie. Generalkę obaj kończymy w piątej dziesiątce open.
Zmęczeni i zadowoleni wracamy do domu, z niecierpliwością czekając na kolejną etapówkę, która tuż tuż. Coś jest w tych „naszych” górach, że tak lubimy tu wracać mimo setek, a w naszym przypadku czasem ponad tysiąca kilometrów. Dobrze by było w takim podsumowaniu wytknąć jakieś błędy w organizacji, ale tak naprawdę to do niewielu rzeczy można się przyczepić. Patrząc z naszego punktu widzenia fajnie by było gdyby jednak starty Fan i Pro były rozdzielone dłuższym czasem oraz dodać 2-3 sektory chociaż po 30-50 osób. Natomiast zdajemy sobie sprawę, że dla każdego pewnie lepiej jest inaczej i należy znaleźć złoty środek. My oczekiwaliśmy fajnej wyrypy w górach i ją dostaliśmy. Ewentualnie jeszcze pierwszy etap mógłby nabrać mniej autostradowego charakteru. Podsumowując BA to ciekawy wyścig górski, którego na pewno nie ma co porównywać z innymi etapówkami w Polsce, ale nie dlatego, że miałby być lepszy czy gorszy. Po prostu jest inny. Jeśli lubisz jeździć w górach, to nie będziesz żałować.
COMMENTS