Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
Strzyżów to kolejny punkt na mapie będący 4 wyścigiem Cyklokarpat w tym sezonie. Po różnych perypetiach na poprzednich edycjach takich jak problemy sprzętowe, czy zgubienie trasy w Jaśle liczyłem w końcu na wyścig bez przygód. Wiedziałem że nie będzie łatwo obsada, jak zawsze bardzo mocna, trasa Mega do łatwych też nie należy, a na dodatek pogoda nie była moim sprzymierzeńcem ponieważ było za gorąco – czego nie lubię ale jak trzeba jechać to trzeba. Punkt 11 i wystartowaliśmy, niestety zaraz po zjechaniu na drogę szutrową przebiłem tylne koło, na szczęście mleko zakleiło oponę, ale miałem bardzo mało powietrza i zaryzykowałem jazdę bez zatrzymywania się. Nie żałuję. Jednak na zjazdach bardzo dużo traciłem jadąc za prowadząca dwójką, która narzuciła bardzo mocne tempo. Będąc jak na gumce co chwilę doskakiwałem i starałem się usiąść na kole gdy tylko traciłem trochę dystansu.
Nie było to łatwe ponieważ bardzo doskwierał mi ból pleców, który trochę ustąpił w drugiej części dystansu dzięki czemu lekko odżyłem i byłem w stanie jeszcze doskoczyć do Dominika, gdy zaatakował na ostatnim podjeździe. Po tym jak Dominik i Krzysiek, który osłabł bardzo podczas ataku Dominika napracowali się cały wyścig nie atakowałem pierwszej pozycji. Zależało mi aby tylko nie mieć straty czasowej do zwycięzcy, więc chwilę pociągnąłem z Dominikiem do mety i przepuściłem go nie walcząc za wszelką cenę o zwycięstwo ponieważ to zwycięstwo należało mu się bardziej. Z tego powodu że niewiele wniosłem do wspólnej ucieczki przez cały wyścig, a jeśli miałby walczyć o nie na kresce to z Krzyśkiem który dojechał 3.
Podsumowując mimo bardzo ciężkiego i bolesnego dla mnie wyścigu super maraton ,organizacja i trasa na najwyższym poziomie życzył bym sobie i wszystkim zawodnikom tylko takich wyścigów bo niczego nie zabrakło.
COMMENTS