Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Lubię Bike Maraton rozgrywany w Zdzieszowicach i mam do niego naprawdę ogromny sentyment. Moja małżonka pochodzi z tych okolic w związku z tym niejako teren rozgrywania zawodów stał się również i moim własnym. Poza tym w poprzednich latach przetrwałem w Zdzieszowicach kilka naprawdę imponujących bojów, w tym dwa zwycięskie. Jedną z wygranych batalii stoczyłem z Andrzejem Kaiserem i Bogdanem Czarnotą (sezon 2011) i do końca życia będę pamiętał j, jako tą najbardziej emocjonującą i zarazem satysfakcjonującą dla mnie. Wszyscy wiedzą, że obaj panowie to prawdziwi kolarscy terminatorzy, swoją postawą i jazdą bardzo dobrze mnie przez lata przeszkolili :)
Tegoroczna edycja maratonu rozgrywanego na stokach Góry Św. Anny pod każdym względem była bardzo udana. Obok słonecznej pogody, ciekawej trasy, ogromnego tłumu pozytywnie zakręconych kolarzy, świetnej organizacji – tu standardowo kolejny raz składam ukłony dla Macieja Grabka i całego teamu organizacyjnego za ogarnięcie tak wielkiego przedsięwzięcia :), w moim przypadku doszła również przyjemność z osiągnięcia mety na pierwszym miejscu OPEN na dystansie GIGA, oczywiście nie bez wysiłku! Zdzieszowicki Bike Maraton już po raz trzeci zapisany został na moje „konto” i mam nadzieję, że nie ostatni :)
Niestety w pozytywnym obrazie całości, w tej przysłowiowej ogromnej beczce miodu osobiście dla mnie znalazła się drobna kropla dziegciu a było nią zachowanie jednego z moich konkurentów, który na mecie potraktował mnie w sposób, lekko mówiąc, niewłaściwy. Było to dla mnie bardzo przykre zdarzenie, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że wspomnianego młodszego ode mnie oponenta traktuję, jako kolegę, solidnego rywala, a w dodatku cenię za talent sportowy i dotychczasowy bardzo szybki progres formy. Nie będę polemizował z postartowym komentarzem rywala, pomimo tego, że mój subiektywny obraz wyścigowych wydarzeń był inny. Jak na bokserskim ringu sytuację po prostu przyjmuję na klatę jako kolejne doświadczenie, a na koniec mam dla wszystkich puentę mówiącą o tym, że w sporcie trzeba umieć wygrywać z pokorą i przegrywać z klasą!
COMMENTS