Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Przyszedł czas na druga odsłonę cyklu Cezarego Zamany. Trasę w Józefowie poznałem już w zeszłym roku i była to według mnie najciekawsza trasa Mazovii na Mazowszu. Dlatego też bardzo wiele sobie po niej obiecywałem.
Tym razem nie było inaczej. Trasa naprawdę mega ciekawa i jednocześnie bardzo wyczerpująca – było gdzie się zmęczyć. Wszystko dzięki wprowadzonym zmianom oraz dodaniu kilka nowych odcinków przy jednoczesnym zostawieniu tego co najlepsze. W efekcie trasa była dłuższa od zeszłorocznej o ponad 10km (z licznika wyszło 55 km, org podał 57, więc prawie się zgadzało ;) ).
Na trasie praktycznie non stop interwały, góra-dół i góra-dół. Sporo niewielkich, ale sztywnych podjazdów, w tym dwa nad Świdrem, które trzeba było podejść. Sporo technicznie trudnych i krętych odcinków, trochę piachu, kilka szybkich zjazdów oraz długie sekcje korzeni i innych nierówności, które przy nabitych mocno oponach mogły skutkować bólem pleców.
Niespodzianek na trasie było co niemiara, wymagały pełnego skupienia. Trzeba było uważać na uskoki oraz nisko zawieszone nad trasą konary drzew. Trasa ekstra, nie było nudy.. i wszystko byłoby cacy, gdyby nie „przezabawny” żarcik orga z umieszczeniem bufetu tuż przed piaszczystym skręcającym podjazdem. To miał być chyba żart primaaprilisowy, ale orgowi się daty pomyliły ;) Żarcik spóźniony, ale za to konkretny.. na pewno wiele osób dało się nabrać, że uda im się tu napić ;) Ja zdążyłem się tylko oblać wodą :D Dodam, że bufet był na pętli więc mijany był dwa lub trzy razy.
Oznakowanie trasy było raczej ok. choć podobno było kilka pomyłek.. ale to zawsze się zdarza w amoku parcia do przodu ;)
Co do mojego występu.. no cóż, jak pech to pech. Trasa super, forma dobra, może nie najwyższa, ale wystarczająca na przyzwoity wynik.. niestety to wszystko nieważne, bo problem z łańcuchem wyeliminował mnie ze ścigania. Problemy zaczęły się po przejechaniu ponad 20 km, ale jeszcze walczyłem. Jednak po ok. 35 km poddałem się i jechałem już tylko rekreacyjnie, aby do mety. No cóż, zdarza się :/
Mimo to nadal uważam, że Józefów jest jak do tej pory najlepszą trasą Mazovii na Mazowszu.. i chyba na razie tak już zostanie.
Na koniec dodam, że dodatkowym plusem jest umiejscowienie miasteczka maratonu. Przyjemna okolica, dużo przestrzeni i miejsc do siedzenie, a nawet do poleżenia :) Wielki namiot weselny ze stolikami w którym można się spokojnie schować w razie deszczu. Na szczęście tym razem pogoda dopisała :)
COMMENTS