Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
W tym roku postanowiłam spróbować swoich sił w cross country (XCO), a udany sezon przełajowy pomógł mi podjąć tą decyzję. Maratonów oczywiście nie odrzucam, ale jednak coś w tym XC jest :)
Tydzień temu Chorwacja i znany wszystkim Kamenjak Rocky Trails. Dwudniowe ściganie na wybitnie kamienistych ścieżkach (jak sama nazwa wskazuje). Sobota to XCO. Z pięciu rund udało mi się przejechać dwie. Wielu zawodników wykluczyły „kapcie”, a mnie pokonał ból i psychika. Chyba trochę zapomniałam z czym się wiążą starty w XC. Niedziela to maraton, ale mimo szczerych chęci już na pierwszej rundzie (z trzech) złapałam gumę, także niestety jedyne co udało mi się ukończyć w CRO to dobry posiłek, piwo i super przejażdżkę po wybrzeżu z super fotami po drodze :)
Naprawdę ciężko wrócić po dłuższej przerwie do ścigania, stoi się w miejscu, dziewczyny z dziwnych krajów mijają Cię i pojawia się myśl – jak to ????, co ja tu robię ???, czy ja na pewno tego chcę ???, która będę ??? No cóż, czasy się zmieniły, każdy trenuje, poziom się wyrównał, a dwa trzy lata obijania się i nic nie robienia robi swoje..
Choć zaczęłam „kręcić” już w zeszłym roku to czuję, że zaczynam, że to dopiero początek. Ciągle mam w pamięci Gunn Ritę, która po urodzeniu dziecka wróciła i walczyła o każdą pozycje na Pucharze Świata. Przyjeżdżała 50! Gdy widziałam jej wyraz twarzy, i ten grymas i ból kiedy walczyła o tą nic nie znaczącą (dla mnie) pozycję to naprawdę podziw i wielki szacunek … nie zapomnę. Ja nauczona wtedy, że lepiej zejść z trasy niż przyjechać na takiej pozycji nie rozumiałam JEJ walki. Dziś jak wiemy odnosi największe sukcesy.
W ten weekend walczyłam i jestem bardzo zadowolona! Zrealizowałam założony cel – dojechać do mety, dać z siebie wszystko na co mnie stać, małymi kroczkami do przodu, i znowu powiedzonko Marka: PO PROSTU RÓB SWOJE.
Do Pragi pojechałam w piątek z założeniem, że wystartuje również w sobotnim eliminatorze, bo to dobre przetarcie. I wszystko byłoby ok, bo zajęłam 5 miejsce ostatecznie. Tylko, że wszystko rozciągało się w czasie, Czesi nie spodziewali się tylu startujących i do samego końca nie było wiadomo o której w końcu jest start. Przyznam nie lubię takiej niepewności, bo niczego nie można poukładać.
W niedzielę start główny, dobry mój start, ale po dwóch rundach lekko mnie że tak powiem cofnęło, a chwilę wcześniej przemknęła mi myśl „hmmm coś za lekko idzie”.
Wyścig ukończyłam na 11 miejscu. Runda bardzo fajna, ciekawa, z mnóstwem elementów technicznych typu „małpi gaj”, krótkie sztywne podjazdy, zjazd, zakręt i tak co chwila. Do tego na koniec sztywny podjazd z elementem piachu i ta stójka w nogach bezcenna. Każda zawodniczka, która jechała w Pradze wie o czym mówię :)
Trasa zdecydowanie nie dla żółwi, dynamiczna i nie nudna, choć krótka.
Wracając do moich planów to przyszły weekend pod znakiem dwóch maratonów. W sobotę startuje na Bikemaratonie w Miękini ,bo to kwalifikacje do Mistrzostw Europy w maratonie MTB, a niedziela to maraton z cyklu Kaczmarek Electric w Rydzynie.
COMMENTS