Copa Internacional de MTB – Araxa [komentarze]

HomeSportKomentarze

Copa Internacional de MTB – Araxa [komentarze]

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to


Maja Włoszczowska – Kross Racing Team

Bardzo pozytywne wrażenia zwłaszcza po niedzielnym XC. Byłam naprawdę w szoku słysząc doping Brazylijczyków. Jak ja bym chciała by na moim wyścigu w Jeleniej Górze tak było! Jest nieźle, ale jeszcze nam daleko do zaangażowania i przede wszystkim frekwencji Brazylijczyków. Organizacyjnie impreza na bardzo wysokim poziomie, poza wyścigami zawodowców mnóstwo imprez towarzyszących dla amatorów oraz bardzo duże „miasteczko startowe” ze stoiskami i kateringiem. Ale… o samych zawodach.


Maja Włoszczowska zwycięża w klasyfikacji generalnej copa internacional de mtb fot Fabio Piva pivaphoto.com


Trasa bardzo ładna. Poza dwoma dropami, w pełni naturalna, bardzo techniczna. Jedna z lepszych na jakich przyszło mi się ścigać.

Jak zawsze przed pierwszym startem sezonu dreszczyk stresu był. Tym bardziej, że nie robiłam w Kolumbii jeszcze żadnych treningów na wysokiej intensywności. A rywalki wcale nie były słabe. Raiza Goualo zrobiła wyraźny progres w porównaniu z ubiegłym sezonem. Daniela Campuzano to zawodniczka, która melduje się w pierwszej dwudziestce Pucharu Świata i była piąta na rekonesansie olimpijskim w Rio. Dorzucając do tego ich obściganie (sezon w Am. Płd) zaczyna się wcześniej i lepszą adaptację do wysokich temperatur bynajmniej nie byłam pewna swego.

Pierwszy etap (runda na czas) wygrałam z przewagą zaledwie 12 sekund nad Campuzano. Kolejne dwa z niewiele większą różnicą czasową, ale najważniejsze że z pełną kontrolą wyścigu i bez problemów w odjechaniu konkurencji. Wyścig jechałam z miernikiem mocy, więc mam świadomość, że było całkiem dobrze.


Henrique Avancini – Cannondale Factory Racing

To był dla mnie bardzo ważny wyścig. . Dużo punktów UCI do zdobycia, ogromna liczba wspierających mnie kibiców, a także istotny punkt w przygotowaniu do sezonu. Moim celem była jak najlepsza lokata w klasyfikacji generalnej.

Na początek świetnie poszła mi piątkowa czasówka. W momencie startu zaczęło padać, co tylko dodało emocji w rywalizacji… Czułem się mocny, pojechałem płynnie zbytnio nie ryzykując. Zwycięstwo przełożyło się na dobrą pozycję startową kolejnego dnia oraz dodatkową motywację.

W sobotę miałem paskudny wypadek podczas rundy kwalifikacyjnej XCC. Ale w zasadzie skorzystałem na tym. Nie ma niczego lepsze niż takie zdarzenie, żeby obudzić w sobie instynkt wojownika. Zregenerowałem się jak mogłem i wygrałem kwalifikacje! Awansowałem do finału, który wygrałem i tym samym budowałem swoją przewagę w generalce!


[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/henrique.avancini.7/photos/pb.496151467069959.-2207520000.1457615917./1131150023570097/?type=3&theater/” width=””/]


Podczas niedzielnego wyścigu towarzyszyły mi zadrapania i siniaki z soboty, ale jeśli nie boli, to nie jest prawdziwe MTB. Starałem się sprytnie pojechać wyścig trzeciego dnia. Pod koniec pierwszego okrążenia przebiłem koło, a byłem na czele stawki. Postój w boksie technicznym mimo szybkiego serwisu kosztował mnie spadek poza pierwszą piętnastkę.

Teraz przyszedł czas na ciężką pracę. Cisnąłem jak mogłem, żeby zmniejszyć stratę. Na końcu drugiej rundy byłem już na kole Davida Rosa. W generalce miałem nad nim 1’13” przewagi więc dałem z siebie wszystko, żeby go dogonić a potem trzymać się jego koła. Od tego momentu starałem się po prostu jechać z nim przez cały czas. Na ostatniej rundzie podjąłem próby wypracowania przewagi, ale koniec końców uznałem, że to może być zbyt ryzykowne i uznałem, że postaram się po prostu bezpiecznie dojechać do mety i dowieźć zwycięstwo w generalce.

Jestem więcej niż zadowolony ze swojej dyspozycji i tego jak radziłem sobie z trudami każdego z etapów. Przygotowuję się do Rio i to był dobry krok do realizacji tego celu. Kolejny przystanek to RPA. Już w niedzielę startuję w ABSA Cape Epic w parze z Manuelem Fumiciem. Zamierzamy wykorzystać ten wyścig jako przygotowanie do sezonu najlepiej jak się da.  Lubię etapówki, więc z reguły dobrze mi się je jedzie. Nie mogę się doczekać tego startu!


Raiza Goulao – Specialized Racing

Jeden z najbardziej wyczekiwanych wydarzeń przez kolarzy górskich w Brazylii. Tak samo ważne także dla kibiców – Araxa SHC. Na starcie w tym roku mocne nazwiska z ponad 10 różnych krajów. Poziom sportowy oraz gorący doping kibiców sprawiły, że można powiedzieć, że to był taki brazylijski Puchar Świata.

Po powrocie z Argentyny w środę, 2 marca, dołączyłam do reszty drużyny Specialized Brasil i razem przemierzyliśmy ponad 600 km aż do Araxa, Mina Gerais. To była przyjemna podróż wypełniona dobrą muzykę, a do celu dojechaliśmy w nocy.

W czwartek rano rozstawiliśmy nasze zaplecze, a nasz mechanik Giuliano sprawdził nasze rowery łączeni z systemem XTR Di2, w które w tym roku wyposażone są nasze rowery.

Pierwszego dnia mieliśmy czasówkę, którą ukończyłam na czwartym miejscu i od razu udałam się na regenerację do mojego fizjoterapeuty, Rafaela Gomesa.

Drugiego dnia XCC – 25 minut plus dwa okrążenia. Oszczędzałam energię na niedzielny wyścig cross country, linię mety przekroczyłam jako szósta zachowując niewielką stratę do czołowych lokat w generalce.

Trzeciego dnia moja specjalność – cross country! Czułam się wypoczęta oraz pewna się. Wystrzał startera punktualnie o 14.00. Do pokonania cztery okrążenia. Od samego początku trzymałam się blisko najmocniejszych – Mai Włoszczowskiej oraz Danieli Campuzano, tempo było bardzo wysokie. Na trzecim okrążeniu straciłam kontakt z prowadzącą dwójką, ale jednocześnie udało mi się utrzymać bezpieczną przewagę nad kolejną zawodniczką. Wyścig, jak i generalkę skończyłam na trzecim miejscu – szczęśliwa wciąż czuję ten dreszcz wywołany niesamowitym dopingiem, jaki zgotowali nam kibice.


[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/raizagoulaomtb/photos/a.235342249960751.1073741828.235286169966359/548149708680002/?type=3&theater/” width=””/]


Mój rower – Specialized S-Works ERA z oponami Fast Track 2.0 oraz napędem XTR Di2 świetnie się sprawdził, a ja czułam się na nim doskonale.

Gorące podziękowania dla całej ekipy Specialized Racing Brasil za całe zaplecze i wsparcie, dla mojego fizjoterapeuty Rafaela Gomesa, trenerów Tjeerd de veries i Leo Van Zeeland, a także dietetyków – Patrícii Bertolucci oraz Honey Stingera.

Jestem krok bliżej realizacji mojego tegorocznego celu – Igrzysk w Rio!


David Rosa – Portugal National Team

Pierwszy etap to była tragedia. start był opóźniony o 20 minut i kiedy stanąłem na linii startu zaczęła się ulewa. Z oponami semi-slick nie miałem szans kontrolować roweru czy mieć właściwej przyczepności na podjazdach. Taki krótki etap a ja straciłem ponad minutę…

Do drugiego etapu podszedłem z założeniem, żeby stracić jak najmniej, tym bardziej, że XCC to nie jest moja dyscyplina. Po słabym starcie byłem w drugiej grupie (Avancini i Frederico współpracowali na czele) i musiałem sam walczyć mając stratę 15 sekund. Dopiero na ostatnim okrążeniu na jednym z podjazdów udało mi się zmniejszyć stratę – finiszowałem trzeci z 2 sekundami straty do drugiego i 10 do pierwszego.


[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/DavidRosaXCO/photos/a.186722031346223.42568.185645671453859/1124243484260735/?type=3&theater/” width=””/]


Ostatniego dnia byłem szósty w generalce i moim celem było zyskać jak najwięcej. Od samego początku dałem z siebie wszystko, żeby być jak najbliżej tych, którzy byli przede mną w generalce. Avancini jechał wyścig zachowawczo trzymając się mojego koła, a kiedy był na przodzie na singlach to miałem wrażenie, że dodatkowo odpuszczał jednocześnie mnie blokował. Podczas całego wyścigu dokazywał mi upał, generalnie lubię takie warunki, ale nie o tej porze roku. Na ostatnim okrążeniu zaatakowałem i wygrałem z przewagą 37 sekund.


Jovana Crnogorac – Serbian National Team

To już piąty weekend wyścigowy dla mnie i czwarta etapówka dla mnie pod rząd. Muszę przyznać, że to dużo. Po Grecji pojechałam dwie etapówki treningowo, a na Cyprze gdzie czułam się dobrze i gdzie mogłam walczyć o dobrą pozycję w generalce defekt wykluczył mnie z walki.

Bezpośrednio po wyścigu poleciałam na jeden dzień do domu, a potem bezpośrednio do Brazylii. Pierwszey etap czyli czasówka na rundzie XCO – 7 km w 22 minuty. Już po pierwszych 10 minutach złapałam kolejną zawodniczkę. Na podjazdach czułam się pewnie, ale jednocześnie popełniałam sporo błędów na sekcjach technicznych. Ostatecznie 8 miejsce. Żaden powód do radośc, ale znam siebie – zawsze tak jest na ITT.

Drugi etap – XCC na fragmencie trasy XCO – my miałyśmy do pokonania 25 minut plus dwa okrążenia. Niestety od rana czułam się źle, problemy żołądkowe, a w konsekwencji osłabienie. Z tego powodu wykonałam krótszą rozgrzewkę. Niczego nie planowałam, chciałam tylko ukończyć wyścig. Pierwsze 20 minut było ok, udało mi się złapać swój rytm, jechałam razem z Mają i Danielą, ale po małym błędzie na podjeździe straciłam z nimi kontakt i nie mogłam skasować tej przewagi. Skończyłam na 5 miejscu i na 6 w generalce.


[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/jovanacrnogoracmtb/posts/513699278802924/” width=””/]


Trzeci etap – XCO z czterema okrążeniami do pokonania. Czułam się wciąż osłabiona, ale trochę lepiej niż dzień wcześniej. Upał był niewyobrażalny, 37 stopni i wysoka wilgotność. Pierwsze dwa okrążenia nie mogłam się wkręcić w ściganie, wciąż nie czułam się dobrze. W pewnym momencie byłam na 8 miejscu i cały czas cierpiałam. Jakoś odrodziłam się na trzecim okrążeniu, dogoniłam cztery dziewczyny, skończyłam jak 4 w wyścigu i 5 w generalce.

Szczerze mówiąc nie jestem zadowolona z wyniku, bo nie jest odzwierciedleniem mojej aktualnej dyspozycji w tej chwili. Z drugiej strony nie jest tak źle, w końcu przywożę ze sobą do domu 110 punktów. Po pięciu tygodniach ścigania cieszę się na powrót do domu i zbliżające się zgrupowanie w tureckim Alanya.


Mary McConneloug – Kenda Intense

Razem z Mike’em wróciliśmy właśnie do Santiago w Chile – zaliczyliśmy szybki wypad do Brazylii na zaliczaną do Copa Internacional UCI etapówkę Araxa SHC. Z radością muszę przyznać, że jesteśmy bardzo zadowoleni z tego wyścigu w tej fantastycznej miejscówce.

Każdego dnia było gorąco i nieznośnie wilgotno. Czerwona maź z naszych rowerów oraz odzieży oraz wspomnienia z singli pośród tropikalnej dżungli na długo będą w naszej pamięci. Każdego dnia miałam przyjemność stać na tak zwanym długim podium, ramię w ramię z najlepszymi zawodnikami. Właśnie zaczynam tegoroczne ściganie w XCO, więc motywacja tym większa i z przyjemnością skorzystałam z okazji, żeby wrzucić najwyższe obroty. Niedługi Puchary Świata, więc muszę być w jak najlepszej dyspozycji, a dodatkowe punkty UCI gwarantują jeszcze lepsze rozstawienie. Podczas Araxa SHC niesamowitą satysfakcję dawała mi możliwość startu z pierwszej linii – tym bardziej, że w takich wyścigach jeśli nie jesteś z przodu, to praktycznie jesteś bez szans by przebić się zwłaszcza gdy na starcie są tak mocni zawodnicy jak w Brazylii.


copa de internacional mtb araxa brasil Mary McConneloug - Kenda Intense 2016


Start w Brazylii był dla nas także świetną okazją, żeby spotkać się z przyjaciółmi, a także ludzi z całego świata tak samo zafiksowanych na MTB i zdrowy styl życia jak my… Bo w zasadzie o to chodzi!


Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0