Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
Rower przełajowy nie tylko na zimę ;)
Ponieważ jestem raczej wyznawczynią prostych rozwiązań, między innymi ośmielam się twierdzić, że jeden człowiek co do zasady powinien mieć maksymalnie pół samochodu, jeden rower i dwie pary nart (zjazdowe i biegowe), przez dłuższy czas zastanawiałam się, jak pogodzić tysiące różnych zastosowań dwóch kółek w jednym, uniwersalnym modelu.
Odpowiedź na to pytanie niezmiernie mnie zaskoczyła, choć dla większości będzie ona oczywista: otóż NIE DA SIĘ. Nie da się jednocześnie jeździć wygodnie na tym samym rowerze do pracy, na wyścigi MTB, przejażdżki po lesie i okazjonalne wypady na nadwiślany wał. Dlatego też w końcu odpuściłam jazdę do pracy na „góralu” i pożyczyłam od rodziców 20-letniego holendra, z którym z powodzeniem radzę sobie nawet w najgłębsze mrozy na zaśnieżonych i oblodzonych warszawskich ścieżkach i ulicach.
Tak więc kiedy na jesieni dostałam do wypróbowania przełajówkę Fuji Cross 1.5, to postanowiłam przetestować ją w najbardziej odpowiednim dla niej środowisku. Na przełajowej ustawce zorganizowanej przez ludzi zebranych wokół grupy „Rama na ramię”.
Pierwsze wrażenie
Hmm, pewnie niejeden wie, że nie powinno się startować w zawodach na rowerze, na którym przejechało się do tej pory jakieś kilkaset metrów. Ale jak na kompletny brak zapoznania się z obsługą manetek/hamulców i tym podobnych elementów wyposażenia i tak było całkiem nieźle ;) Nowy, prosto z kartonu rower ma z reguły to do siebie, że wszystko w nim chodzi jak w zegarku.
Fuji Cross 1.5 ma przepiękny, cytrynowo – limonkowy kolor, który przyciąga uwagę wszystkich dookoła – stanowi więc skuteczny sposób rozproszenia koncentracji innych zawodników, co na zawodach CX może być szczególnie brzemienne w skutkach. W swojej klasie jest średnio lekki – waży nieco ponad 10 kg, ale po zarzuceniu „ramy na ramię” w zasadzie prawie go nie czuć.
To może teraz do tego miodu kilka łyżek dziegciu?
Komfort użytkowania
To nie jest pierwszy testowany przeze mnie przełaj, więc siłą rzeczy nasuwają się różne porównania. No i tu Fuji Cross 1.5 nieco traci ze względu na swoją sztywność, która wynika z zastosowania w konstrukcji ramy aluminium A6-SL. Jest to bardzo wytrzymały materiał, ale niestety na przełajowych wertepach przenosi wszystkie drżenia na użytkownika. Nie pomaga tu nawet leciutki karbonowy widelec FC-770, po kilku minutach grubszego szutru czy trawiastych hopek ręce są dość mocno obolałe.
Warto w tym miejscu jednak podkreślić fakt, że przełaj ma kolarza przede wszystkim wzmacniać i hartować, więc prawdopodobnie tylko pewien procent, a może nawet promil osób jeżdżących „cx” ma odpowiednie przygotowanie fizyczne do nie tylko czerpania frajdy z jazdy od samego początku do końca, ale także rywalizacji sportowej na najwyższym poziomie. W tym przypadku sztywna konstrukcja jest zdecydowanie zaletą, a nie wadą.
Trochę zastrzeżeń budzą też manetki. Choć na ogół osprzęt Shimano (tu akurat 105) działa niezawodnie, jednak na zawodach nie byłam w stanie skorzystać ze wszystkich 11 przełożeń – może zawiniła moja nieznajomość roweru, może emocje (w końcu debiut;), ale mimo wszystko miałam wrażenie, że zmiana przerzutki wymaga więcej siły, niż ustawa przewiduje.
Za to to, co zadziałało idealnie, to hamulce. Fuji Cross 1.5 jak na 2016 rok wypada wyposażony jest oczywiście w tarcze (TRP Spyre C), które dawały radę na piachu, błocie, w kałużach… słowem w każdych warunkach, co dla każdego rowerzysty/kolarza jest podstawą bezpiecznej i udanej jazdy.
Pozostałe aspekty sprzętowe i techniczne
Osprzęt w postaci mostka, kierownicy, sztycy i siodełka tradycyjnie w Fuji firmowane są przez Oval Concept, z czego pierwsze trzy wykonane są z lekkiego aluminium, co dodatkowo przyczynia się do przyjaznego obcowania z rowerem (szczególnie w sytuacjach wymagających zarzucenia go sobie na ramię). Siodełko jest całkiem wygodne – oczywiście pod warunkiem posiadania spodenek z odpowiednio wyprofilowaną wkładką – ale to chyba zarówno przy rowerach przełajowych, jak i szosach po prostu mus.
Warto tu wspomnieć też o oponach, bo to dla mnie zawsze ciekawy temat – w jaki sposób radzą sobie na różnych podłożach. I tu też duży plus, ponieważ bieżnik jest tak skonstruowany, że nie daje oporów na asfalcie, jednocześnie świetnie pokonując trudniejsze fragmenty trasy, w tym błoto, piach i kałuże. Czasem wystarczy po prostu dać się poprowadzić – i można mieć niemal pewność, że koło złapie przyczepność nawet przy nieoczekiwanej zmianie nawierzchni.
Podsumowanie
Ogólnie Fuji Cross 1.5 oceniam pozytywnie – zwłaszcza w tej kategorii cenowej, gdzie bardzo trudno jest znaleźć rower w takiej konfiguracji za tak rozsądną kwotę. Jednak nie ukrywam, że jeździłam już na wygodniejszych przełajach. Producent musiał pewnie zachować jakąś równowagę między trwałością i elastycznością części składowych, co odbiło się trochę na komforcie użytkowania. Nie zmienia to jednak faktu, że rower jest szybki, w zasadzie niezawodny i zasługuje na uwagę przy ewentualnym poszukiwaniu modelu CX za rozsądną cenę.
Pełna specyfikacja oraz aktualna cena roweru na stronie producenta.
COMMENTS