Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Pewnie wielu z Was zastanowi się co może być ciekawego w kulisach Decathlonu. Zapewne skojarzenia jakie wiążą się z tą firmą mogą być skrajnie różne. W minionym sezonie używałem kilku produktów B’twin, ale też innych marek związanych z Decathlonem. Mimo początkowej ostrożności i dystansu koniec końców najczęściej wniosek był jeden „kurczę, ktoś kto to robił – nieźle to wykombinował” Dlatego z tym większą ciekawością i radością zareagowałem na zaproszenie do francuskiego Lille gdzie mieści się siedziba firmy. Takiej okazji przegapić nie można więc zapraszam do krótkiego fotostory z tego wyjazdu:
Zaczynamy! Standardowo ruszam z Bydgoszczy z pięknego i cudownego nowego dworca ;)
W Warszawie przesiadka, ale najpierw „kolegium” redakcyjne przy żurku w barze mlecznym ;) Bo nie wiem czy wiecie ale mtb-xc.pl funkcjonuje zdalnie.
Pasy zapięte i lecimy! Trochę się niepokoiłem z powodu braku klaunów na skrzydłach (pozdro dla fanów Johnny’ego Bravo)
W centrum Lille jesteśmy koło 23 i nie zasypując gruszek w popiele zaczynamy degustować specjały lokalnej kuchni. Pojedli! ;)
Wszyscy rześcy wyspani i na świeżości ruszamy do siedziby Decathlonu gdzie witają nas polscy przedstawiciele firmy na francuskiej ziemi. Na początek poznajemy historię firmy oraz poznajemy plan zwiedzania. Najpierw poznamy laboratoria, w których testowane są produkty oraz materiały. W tym miejscu pracuje się także nad pomysłami, ideami.
Pierwsze laboratorium do którego zaglądamy zajmuje się ruchem, motoryką i oddziaływaniem produktu na ludzkie ciało. Maty sensoryczne, kamery nagrywający w wysokiej ilości klatek na sekundę. Wszystko to by dokonać dokładnej analizy, oraz maksymalnie dopasować materiały i produkty do potrzeb danej dziedziny sportu. Tak – w tym miejscu po raz pierwszy zbierałem zęby z podłogi.
Climatic chamber, czyli miejsce w którym sprawdzane jest zachowanie produktów w różnych temperaturach A tak dokładniej to oddziaływanie produktu w danej temperaturze na ludzkie ciało. W tym miejscu swoje stroje wykonane przez B’twin testowali zawodnicy FDJ.
Podczas naszej wizyty sprawdzany był nowy model okularów rowerowych. Warto nadmienić, że w komorze można symulować warunki od -40 do +40 stopni. Takich laboratoriów jest tam dużo więcej. Badane są tam najmniejsze i najbardziej szczegółowe detale. Można powiedzieć, że kolarskie „marginal gains” ma także tu swoje zastosowanie.
Macie swój ulubiony izotonik i macie problem z tym, że na bufetach podają jakiś inny? No to z pomocą przychodzi Wam Aptonia i B’twin. Już niedługo będzie dostępny bidon z wkręcaną saszetką do ustnika. W tym pojemniczku możecie umieścić mocno skondensowany izotonik, a za pomocą pokrętła w ustniku będziecie mogli regulować „moc” napoju. Więc kiedy skończy Ci się woda, możesz jej dolać i nadal będziesz miał izo. Niestety bidon nie będzie miał systemu „zero – jeden” więc żelu tam nie wlejecie. To znaczy można wlać, ale zawsze będzie to finalnie mieszanka wody i specyfiku z saszetki.
Na miejscu mieści się także montownia rowerów, która zaopatruje sklepy oddalone o trzy godziny drogi.
Zanim zostaniesz oddelegowany do pracy w warunkach bojowych przechodzisz odpowiednie szkolenie. W tym pomieszczeniu znajduje się każdy z działów normalnej montowani i każdy przyszły pracownik jest szkolony w zakresie każdego elementu montowania rowerów. Łącznie z odpowiednim pakowaniem sprzętu do kartonu.
W B’twin Village jest także stoisko bike fittingu. Jeśli decydujesz się na zakup roweru powyżej 1500 euro to rower zostanie do Ciebie dopasowany za darmo.
W tym miejscu projektanci, inżynierowie i inni pracownicy B’twin mogą zobaczyć co prasa z całego świata piszę o ich produktach.
Rzecz, która mnie osobiści najbardziej urzekła. Jesteśmy w centrum prototypów gdzie powstają różne „potworki”, które prowadzą do powstania finalnych konstrukcji. Jako, że dziecko niewiele może przekazać cennych uwag inżynierom, to inżynierowi postanowili zostać dziećmi i dla lepszego poczucia potrzeb dziecka, zbudowali dla siebie odwzorowanie roweru dziecięcego.
Nie tylko ja patrzyłem na to co się tam dzieje z ciekawością! ;)
Tak… ja też zawsze byłem przekonany, że widelce w B’twinie produkowane są przez Manitou. Nic bardziej mylnego, komponenty powstają na biurkach francuskich fachowców i nie są nigdzie kupowane.
Tutaj powstają ciuszki na rower, które na półkach będzie można zobaczyć w 2017 roku. W kolekcji damskiej z kolorami, raczej constans ;)
Lille wieczorową porą jest bardzo klimatyczne!
Not only bikes… tzn bikes, tylko takie inne!
Zapomniałem Wam pokazać jakim Rollsem na miejscu jeździliśmy!
Kolejnego dnia spotykamy się z product managerami, oglądamy dokładnie rowery i cały czas drążymy temat tego co w przyszłości, ale o tym mówić głośno na razie nie można ;)
Za to trochę nowości można pokazać.
„Gołe” ramy też prezentują się całkiem nieźle. Fanów białego nie jest mało, ale w tej wersji rowerów w sklepach raczej nie ujrzymy.
Zaglądamy na biurka inżynierów ;) Na tym stanowisku opracowywane są ramy HT i szosowe, analizowane są testy wytrzymałościowe i nanoszone ewentualne poprawki.
Nawet tu nie brakuje ludzi z oldschool’owym podejściem do fachu! Wstępne projekty rysowane odręcznie, a dopiero później przenoszone na nośnik cyfrowy.
To część laboratorium zajmującego się wytrzymałością materiałów, oprócz testów jest tu też wykonywana zupełnie inna praca. Panowie w białych fartuchach badają tutaj próbki materiału, jeśli jakaś rama pęka to sprawdzają skrupulatnie czy zawinił materiał, czy wykonanie.
Jeden ze smaczków nowej kolekcji. Asymetryczny mostek by móc jeszcze lepiej modyfikować pozycję na rowerze w zależności od potrzeb użytkownika.
Lakiernia działu nowych projektów, miejsce w którym sztuka spotyka się w prawami rynku ;)
Czasem jest to wykonywanie typowych projektów, a czasem….
… czasem wygrywa fantazja i powstaje malowanie wzbogacone „skórą węża” PEREŁKA!
Przykład kolejnych faz modelowania produktu
W końcu jesteśmy w firmie rowerowej, więc wszystko jest kolarskie! ;)
Lille leży bardzo blisko Roubaix, być tam i nie sprawdzić najbardziej kultowych bruków na świecie byłoby grzechem! Piekło północy to naprawdę piekło!
W drodze powrotnej odwiedzamy jeszcze Mons, nieduże miasto w Belgii, ale za to bardzo ładne i klimatyczne.
Miasteczko z monumentalną architekturą sakralną
I z klasycznymi karuzelami na rynku!
No i koniec podróży…
PODSUMOWANIE
Decathlon na pewno robi wrażenie swoją wielkością, to w zasadzie wie każdy. Jednak zaskakujące jest podejście do produktu. Z racji mocy koła zamachowego jaką jest wielkość firmy, produkty nawet te z niższej półki mogą być skrzętnie dopracowywane. Bo na pewno wielką rzeczą jest zrobić produkt praktyczny, o dobrej wytrzymałości i za niskie pieniądze. A taka idea zdecydowanie przyświeca tej firmie. Przekrój kolekcji od entry level po produkty premium np. w odzieży rowerowej pozwalają na zdobycie serc nawet wybrednych kolarzy. Bardzo podoba mi się podejście tej firmy do mnie jako do klienta. Kojarzycie ze strony www Decathlon, opcję komentowania produktów? Możecie wierzyć lub nie, ale te opinie trafiają na biurka product managerów. I mają realny wpływ na rozwój danego produktu. Jeśli tego Ci mało to może słyszałeś o Decathlon Creation? W skrócie to taki wewnętrzny kickstarter, sam sprawdź:
DECATHLON W LICZBACH
- 20 marek własnych
- 914 sklepów
- 550 inżynierów
- 50 researcher’ów
- 180 projektantów
- 106 patentów międzynarodowych
- 2800 produktów powstających co roku
- 65000 pracowników z 73 krajów
- 8,2 miliarda euro obrotu w roku 2014
COMMENTS