Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Wyścig w Mroczkowie Dużym był ostatnią edycją Pucharu Ziemi Łódzkiej XC. Sytuacja przed startem wyglądała tak, że traciłem w generalce pięć punktów do lidera – Michała Cąpały. Między nami miała rozegrać się walka o zwycięstwo w całym cyklu. Zapowiadało to niezwykle ciekawą rywalizację od początku wyścigu.
Trasa sama w sobie była dość trudna technicznie, dodatkowo smaczku dodał deszcz padający w nocy przed wyścigiem. Długo nie mogłem zdecydować się jakie ciśnienie dobrać. Ilość błota na trasie skłaniała mnie, żeby wpompować jak najmniej, ale z racji tego, że nie jestem najlżejszym zawodnikiem wiązało się to z ryzykiem dobicia lub ściągnięcia opony. Mimo wszystko zaryzykowałem i wpompowałem niewiele ponad 1 bar.
Michał tradycyjnie wystrzelił ze startu jak z procy. Do jego koła doskoczyłem dopiero po zjechaniu z rozbiegówki, wpadając do lasu. Dobór ciśnienia okazał się strzałem w dziesiątkę. Mój rower po prostu jechał, podczas gdy rywale „butowali” na piaszczystych podjazdach i sekcjach błotnistych. Już na pierwszej rundzie zacząłem zyskiwać przewagę, powiększając ją z każdą kolejną. Na 3 rundzie miałem małą przygodę, po której z tylnego koła uszło mi trochę powietrza, co paradoksalnie, jeszcze bardziej poprawiło moją trakcję na trudnych technicznie sekcjach.
Wjeżdżając na metę wciąż nie wiedziałem czy zwycięstwo dało mi sukces w klasyfikacji generalnej. Drugi na metę wjechał Michał ze stratą około minuty. Okazuje się, że kończymy cykl z identyczną sumą punktów! Jednak to mi przypada zwycięstwo, gdyż wygrałem większą liczbę wyścigów – teraz można już świętować.
Serdeczne podziękowania dla organizatorów z MTB Opoczno – świetne trasy, dobra organizacja, fajne nagrody, niskie wpisowe, blisko z centrum kraju. Dziwi więc średnia frekwencja. No, ale cross country nie jest dla każdego.
COMMENTS