Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
Przede mną jak i przed wszystkimi kolarzami ostatnie wyścigi w sezonie. Ja w niedzielę postawiłam na walkę o zwycięstwo Open Kobiet w klasyfikacji generalnej cyklu Lotto Poland Bike Marathon w Konstancinie-Jeziornej. Z taką samą myślą przyjechały moje największe rywalki, czyli Iza Macutkiewicz, Ania Urban i Magda Fejfer, zatem zapowiadała się zacięta walka między nami. Start, meta jak i całe miasteczko sportowe usytuowane było w urokliwym Parku Zdrojowym.
Od początku narzuciłam mocne tempo i tylko Ania była w stanie się utrzymać. Trasa Max liczyła 63 km i może prócz kilku podjazdów, była jednak płaska. Były zarówno odcinki asfaltowe, szutrowe, kręte single po korzeniach, ścieżki wzdłuż wałów, piaski, w skrócie – bardzo szybko. Wbrew pozorom jednak wyścig był ciężki nie tylko ze względu na sam dystans. Głównym rywalem każdego zawodnika był silny wiatr. Na trasie nie brakowało otwartych przestrzeni, na których mocne podmuchy bardzo przeszkadzały, a umiejętność jazdy na kole okazała się bardzo przydatna. Większość dystansu jechałyśmy razem w mocnej grupie i mimo prób ataków nie byłam w stanie jej zerwać.
Dopiero po 45 km zauważyłam, że Ania odstaje od grupy. Nie miałam innego wyjścia, musiałam to wykorzystać. Za wszelką cenę starałam się utrzymywać tempo, choć po tak długim czasie ostrego ścigania sił było coraz mniej. Na ostatnich 9 km sama odstałam od poszarpanej już grupki i musiałam liczyć już tylko na siebie. Wiedziałam jednak o co walczę, a meta i upragnione zwycięstwo było tak blisko. W końcówce rywalizacji, w wyścigowym amoku nieco zjechałam z trasy mając w głowie jej zeszłoroczny przebieg, przez co straciłam do 30 s, ale na szczęście w porę się zorientowałam i nie było problemu z powrotem na trasę, a co najważniejsze nie straciłam swojej pozycji już do samej mety. Wyścig wygrałam zarówno w kategorii K2 jak i Open Kobiet z czasem 2h 26min. Doping mojego teamu TRW Cloudware na finiszowych metrach był bezcenny, dzięki czemu zwycięstwo smakowało jeszcze lepiej.
Do końca cyklu pozostały dwa etapy. Walczyć trzeba do końca. Przede mną etap Korony Świętokrzyskiej w Kielcach w najbliższą sobotę.
COMMENTS