Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
Pierwsze 20 minut wyścigu było dosyć żwawe. Po początkowych atakach utworzyła się 4 osobowa czołówka dystansu Giga, w której znalazłem się również ja. Trasa maratonu była w znakomitej większości bardzo łatwa. Prowadziła głównie szerokimi szutrowymi drogami. W prawdzie nie było płaskich partii, jednak nastromienie podjazdów było niewielkie, przez co średnia prędkość jazdy była stosunkowo wysoka. Taka konfiguracja nie sprzyjała solowej pracy, z resztą brakowało ciężkich odcinków, na których można by solidnie zaciągnąć i urwać rywali z koła. Przez główną część wyścigu nasze tempo było umiarkowane momentami w sumie nawet wycieczkowe.
Wyścig rozstrzygnął się na samej końcówce praktycznie na ostatnich 8 kilometrach. Na wjeździe w jedyny wąski fragment prowadzącym przez las po śliskich głazach, zaatakował Piotrek Kurczab. Byłem na to przygotowany, planowałem mu siąść na koło. Niestety zrobiło się spore zamieszanie. Dublowaliśmy w tym momencie już zawodników z krótszego dystansu czego bardzo nie lubię, gdyż jest to stresujące zarówno dla kolarzy Mega, jak i Giga. Jakiekolwiek wyprzedzanie i jazdę poza ścieżką uniemożliwiały ogromne kamienie i dziury. Zabrakło mi dosłownie centymetra i zostałem zablokowany za plecami Rafała Alchimowicza. Miałem moc pod nogami, niestety przez spory fragment nie mogłem wyprzedzić Rafała, gdyż nie było do tego miejsca. Po wyjeździe na szerszy fragment udało mi się przeskoczyć przed rywala, niestety Piotrka już nie było widać. Dalszy fragment do mety prowadził w dół głównie szybkimi szerokimi łatwymi drogami. Poniesionej straty już nie odrobiłem, metę osiągnąłem na 2 miejscu.
Bike Maraton wkracza w decydującą fazę. Za dwa tygodnie zjawię się na finale cyklu w Świeradowie Zdrój, którym zakończę jednocześnie mój sezon 2015. Czas gruntownego odpoczynku zbliża się, więc już dużymi krokami :)
COMMENTS