Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Po ostatnich startach w maratonach w końcu doczekałem się wyścigu XC który był w moim zasięgu, żeby na niego dojechać w rozsądnym czasie. Do Przemyśla wybrałem się na XC w ramach Family Cup aby bronić tytuł mistrza woj. podkarpackiego z zeszłego sezonu. Od samego początku pogoda zniechęcała do jazdy, zwłaszcza że upał nie jest moim sprzymierzeńcem, ale jak trzeba jechać to trzeba.
Po zapisaniu się w biurze szybko się przebrałem i pojechałem na trasę łapiąc kapcia na tarninie. Gdy uporałem się z tym problemem i zapoznałem się z trasą trzeba było czekać na swoją kolej żeby pokazać na co mnie stać. Co do trasy chłopaki z Przemyśla wykonali kawał dobrej roboty, bo była dość techniczna i wymagająca ze względu na zjazd trasą DH z niewielkimi dropami. Nie dla każdego był łatwy. No i podjazd pod wyciąg w pełnym słońcu masakryczny. Na szczęście na szczycie można było liczyć na niewielką kurtynę wodną oraz na kibiców polewających wodą schładzających choć trochę organizm zawodników.
Gdy nadszedł moment na ściganie ze względu na upał zmniejszono nam Elicie i orlikom ilość okrążeń do 4. Na szczęście bo by nas upiekło, od pierwszego zjazdu objąłem prowadzenie, ale cały czas siedział mi na kole mocny zawodnik z Łodzi. Jednak kontrolowałem wyścig cały czas odpierając jego ataki. Na ostatniej pętli na początku podjazdu słysząc, że rywalowi przeskoczył chyba łańcuch depnąłem mocno na pedały uzyskując ok. 50 m przewagi, którą bez większych już problemów dowiozłem do mety meldując się na mecie jako pierwszy.
Wielkie podziękowania dla organizatorów z Przemyśla za fajną trasę, polewanie wodą i zaangażowanie, bo chyba każdy wrócił do domu zadowolony, ujechany i spieczony :)
Zdjęcie: Barbara Dziwisz
COMMENTS