Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
XXV edycja Uphill Race Śnieżka przeszła już do historii i niesamowicie się cieszę, że mogłam w niej uczestniczyć. Przyznam, że wyczekiwałam tego startu odkąd tylko potwierdził się mój udział w nim. Z jednej strony ekscytacja, z drugiej jednak obawa jak ja, zawodniczka ścigająca się praktycznie na płaskich i stosunkowo szybkich wyścigach „mtb”, poradzę sobie na takiej trasie. Jako „nizinny góral” nie jestem przyzwyczajona do tak długiej wspinaczki. Jedynie podjeżdżając 60 km pod El Teide na Teneryfie mogłam poczuć smak towarzyszącego piekła w nogach, ale to jednak inna bajka niż Śnieżka.
Do Karpacza dotarłam 2 dni wcześniej, stąd też miałam czas na spokojny trening i aklimatyzację. Pierwsze cztery kilometry asfaltowego podjazdu na początek to właściwie była bułka z masłem. Rozgrzewka przed tym, co nas czeka. Od Świątyni Wang zaczęła się prawdziwa zabawa. Taktyka była jedna: utrzymywać swoje równe tempo nie oglądając się na innych. I tego się trzymałam. Momentami jednak przy większym nachyleniu brakowało przełożeń. Mała tarcza z przodu mogłaby być nieco mniejsza, czego nie przewidziałam, stąd też ratowałam się swoją siłą w nogach i odcinki te przepychałam, ale obyło się bez schodzenia z roweru. Chwila odpoczynku na zjeździe przy Domu Śląskim i wspinaczki ciąg dalszy. Ostatni odcinek do mety był chyba najgorszy, a bruk wydawał się coraz bardziej wyboisty. Jednakże wspaniały doping kibiców na szczycie dodawał sił, aż w końcu doprowadził mnie do upragnionej mety.
Lekko nie było, ale satysfakcja ze zdobycia Śnieżki ogromna. Zdobycie jej zajęło mi 1h 15min 52s, co jak okazało się dało mi zwycięstwo w kategorii K2 i 4 miejsce w Open Kobiet. Myślę, że gdyby nie przepychanie na kilku odcinkach, mogłabym urwać jeszcze 2-3 minuty. Mam nadzieję, że w przyszłym roku odbędzie się kolejna edycja Uphill’u i bogatsza o nowe doświadczenia z tej edycji poprawię swój wynik. Te 2 dni spędzone w górach uświadomiły mi, iż w przyszłym sezonie nadejdą zmiany w moim kalendarzu startowym. Dosyć płaskich wyścigów, czas na prawdziwe ściganie w górach.
Zdjęcia: Sebstian Chowaniec / Katarzyna Rokosz
COMMENTS