Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
To był jeden z tych dni, a w zasadzie cały weekend wpisany do mojego kalendarza jak tylko data Maja Race została potwierdzona. W przeciągu ostatnich miesięcy udało mi się być na MŚ w kolarstwie górskim w norweskim Hafjell oraz na MŚ w kolarstwie przełajowym w czeskim Taborze. Co ciekawe to te u naszych południowych sąsiadów były zrobione z dużo większym rozmachem niż te na dalekiej północy. Ale to pewnie też specyfika danej odmiany kolarstwa. Przełaj rządzi się swoimi prawami ;) W każdym razie do Jeleniej Góry jechałem z apetytem na duże widowisko godne klasy HC UCI.
Jelenia Góra Trophy Maja Race 2015
Chyba po raz pierwszy (w końcu!!!) wyścig sygnowany przez Maję Włoszczowską był eliminacją Pucharu Polski XCO reaktywowanego parę lat temu przez ś.p. Marka Galińskiego. Dodatkowo, a może przede wszystkim Maja Race dostał w tym roku po raz pierwszy kategorię UCI HC, czyli najwyższą możliwą. Wyżej jest tylko Puchar Świata oraz Mistrzostwa Świata. Większość zawodników, którzy celują w IO w Rio stara się łapać jak najwięcej punktów UCI. Wysoko punktowany wyścig HC jest do tego doskonałą okazją. Tym bardziej sporym zaskoczeniem dla mnie był fakt, że zawodników ze światowej czołówki nie było tak wielu jak można było się spodziewać. Z drugiej strony wielu polskich zawodników stanęło przed szansą zdobycia, często pierwszych w życiu, punktów UCI. Zarówno Maja Włoszczowska, jak i Marek Konwa (w końcu!!!) pewnie wygrali wyścigi w swoich kategoriach. Pełne wyniki na stronie PZKol.
[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/maratony.MTB.XC/photos/pb.124749907592186.-2207520000.1435147590./932895410110961/?type=3&theater/” width=””/]
O ile wyścig kobiet dość szybko się poukładał i kolejne rundy tylko potwierdzały wysoką formę jadących na czele zawodniczek, o tyle – jak to często bywa – wyścig mężczyzn przyniósł dużo więcej emocji. Wśród faworytów wyścigu obok Marka Konwy wymieniany był medalista Igrzysk w Baku Fabian Giger czy Bartłomiej Wawak (Kross Racing Team). Niestety Bart już na pierwszej rundzie złamał kierownicę i musiał zakończyć rywalizację. Z kolei Marek Konwa jechał po całej trasie tak, jakby znał ją na pamięć. Jeden z najtrudniejszych fragmentów trasy pokonywał przy gorącym dopingu i aplauzie:
[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/maratony.MTB.XC/videos/931876146879554//” width=””/]
Ten sam zjazd dla niektórych zawodników był nie lada wyzwaniem, a niektórzy musieli liczyć na siatkę znajdującą się na samym dole.
[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/maratony.MTB.XC/videos/932154216851747//” width=””/]
Widowisko tworzą zawodnicy i kibice. Jeśli któregoś z tych elementów nie ma, to jest słabo. W Jeleniej Górze tym razem wszystko pięknie zagrało. Nie było oczywiście tysięcy kibiców wzdłuż całej trasy, ale ciasno i głośno było w najbardziej newralgicznych = widowiskowych punktach trasy. To wystarczy, żeby była atmosfera. W tym miejscu gorąco pozdrawiam, jednego z kibiców, który na trasę wybrał się z megafonem i do oporu dopingował wszystkich zawodników. Niejednokrotnie dało się też słyszeć nawoływania kibiców do popisów – „whipa! whipa! whipa!!!”, a każda, nawet najmniejsza próba nagradzana była gromkimi oklaskami.
Po zakończeniu wyścigu elity mężczyzn odbyła się dekoracja w kategoriach U23 / elita mężczyzn oraz kobiet i wszyscy rozjechali się po domach i hotelach.
Bike Maraton
Dzień drugi to maraton. Zaliczany do Pucharu Polski w maratonie MTB, więc na starcie naprawdę mocna stawka – m.in. czerwony pociąg JBG-2, zawodnicy Rometa, Krossa, Volkswagen i wielu innych. Ostatecznie do PP XCM zgłosiło się we wszystkich kategoriach 36 osób. Powolny progres. Na Giga na zawodników czekała interwałowa trasa licząca 79 km i 2300 metrów w pionie. W tym podwójny podjazd pod tzw. „Łopatę”. Dodatkową trudnością były całonocne opady, które trochę rozmoczyły trasę, a wiele jej fragmentów obfitowało w błoto oraz mokre i śliskie kamienie. Zawodnicy mieli naprawdę co robić.
Skoro już pojechałem przez pół Polski do Jeleniej to szkoda byłoby pobyt ograniczyć tylko do miasteczka zawodów i trasy Maja Race. W niedzielę ruszyłem na trasę razem z ostatnim sektorem. Tak by wrócić do „miasteczka” jeszcze przed finiszem czołówki z mega czy giga. Udało się, a oto co zwycięzcy powiedzieli na mecie:
[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/maratony.MTB.XC/videos/932467663487069//” width=””/]
[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/maratony.MTB.XC/videos/932513953482440//” width=””/]
[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/maratony.MTB.XC/videos/932565850143917//” width=””/]
Ze swojej strony mogę tylko powiedzieć, że trasa nawet na tym najkrótszym dystansie fajna, dająca wiele satysfakcji z jazdy, choć zawodnicy jadący Giga określili ją mianem „płaskiej, kilkunastokilometrowej dojazdówki”. No cóż, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia ;) Także żeby była jasność „Mini to nie maraton”. Przy okazji startując z samego końca ostatniego sektora miałem okazję przekonać się po raz kolejny jak wiele osób ma problemy z często dość prostymi technicznie fragmentami trasy. Także nie tylko szosa i objętość, ale podczas treningów warto wjechać w teren i tam trochę potrenować. A najlepiej to od czasu do czasu pojechać jakieś cross country.
Minusy, minusiki
Nie byłbym sobą, gdybym nie pomarudził. Cały Maja Race to ogromne przedsięwzięcie organizacyjno logistyczne. Wydaje mi się, że wszystko zostało dopięte na ostatni guzik, wszystko idzie zgodnie z planem. Akurat jest finisz wyścigu cross country kobiet, kiedy to metę przekracza Ola Dawidowicz (SGR Srebrna Góra) a spiker nie rozpoznaje zawodniczki będącej od niego 2-3 metry i mówi, że oto mamy zwyciężczynię kategorii U23. Dopiero po zerknięciu na listę startową i dopasowaniu numeru reflektuje się jaką gafę strzelił. Może się czepiam, ale na imprezie tej rangi (HC UCI) nie może być tak, że spiker nie zna przynajmniej faworytek albo powiedzmy top 10 zawodniczek / zawodników z każdej kategorii. Tyle jeśli chodzi o sobotę.
Co do niedzielnego maratonu to dla kogoś z Mazowsza atrakcje związane z jazdą po górach kompensują wszystko. Chociaż przeprawę przez rów pełen wody po całonocnych opadach naprawdę można było wyeliminować kładąc ze 2-3 palety. A tak niestety rower szedł pod wodę, aż do osi. No i ten makaron…
Duże plusy
Fajnym pomysłem był obszar expo, gdzie było trochę sprzętu, odzieży oraz akcesoriów i co ważne spora ilość rowerów testowych – m.in. Kross i Dema.
Warto też dodać, że po kilku latach przerwy ponownie w Jeleniej Górze rozegrany został maraton. Połączenie z Maja Race wyszło tylko na dobre, bo część zawodników przyjechała już w sobotę by kibicować specjalistom od cross country. Przy okazji niedzielnego maratonu przekonałem się jak ważny jest rower w hierarchii władz miasta. Jadąc na start okazało się, że na na czas zawodów została zamknięta (!!!) obwodnica miasta, którą odbywał się dojazd do zasadniczej trasy.
XCO w sobotę, XCM w niedzielę, HC UCI, podwójny Puchar Polski – w cross country i maratonie. I jak widać niektórym zawodnikom nie zabrakło w nogach pary, żeby ukończyć oba wyścigi a nawet i stanąć na podium.
Jelenia Góra 2016
To nie jest pytanie czy, tylko kiedy. Ale zrobię wszystko co w mojej mocy, by w przyszłym roku stawić się znów na weekend w Jeleniej. Będzie też czas, żeby popracować nad formą i może chociaż uda mi się zrobić dystans mega zanim na metę wpadnie czołówka z giga ;)
A tymczasem na horyzoncie trzy kolejne fajne kolarskie weekendy – MP na szosie w Sobótce, MP XCO w Sławnie oraz „Cała Polska jedzie dla Marka…” w Gielniowie.
COMMENTS