Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
W miniony weekend po raz piąty wybrałem się wspólnie z rodziną do Niemiec na wyścig z serii MDC-XC – po naszemu: Puchar Środkowych Niemiec.
Znajoma miejscówka z konkretną organizacją oraz przyjemną, lecz nie łatwą trasą zachęciła mnie ponownie by ścigać się u zachodnich sąsiadów na dość wysokim poziomie nawet w gronie amatorów-mastersów.
Pierwszy na linii startu zameldował się mój syn, który ścigał się w kategorii do lat 9. Tym razem nie było tłumów, a trasa jaką miał pokonać była rundą rozbiegową dla dorosłych, która prowadziła po starcie dość sztywnym trawiastym podjazdem. Igor tuż po starcie objął prowadzenie, by następnie znaleźć się na drugiej pozycji. W połowie pierwszego okrążenia znów prowadził i zdołał utrzymać prowadzenie, by finiszować jako pierwszy zawodnik kat. U9.
Ja natomiast ścigałem się w gronie mastersów bez licencji, których jakoś na starcie było mniej niż zawsze. Pogoda dopisała, warunki na trasie również. Runda została zmieniona w porównaniu do lat ubiegłych, została skrócona do 3,3 km, ale przewyższenie pozostało na tym samym poziomie – 130 m na rundzie.
Start miałem bardzo mocny jak na mnie i o dziwo mnie nie przytkało, ale na pierwszym wypłaszczeniu trochę straciłem. Tego dnia czułem, że jadę i nie było „mulenia” na podjazdach jak to miało tydzień wcześniej na Góralach na Start. Na trzeciej rundzie zaatakowałem i zdołałem przeskoczyć trzech rywali na dość sztywnym, długim podjeździe tuż przed technicznym zjazdem, gdzie doping kibiców znajdujących się na trasie bardzo pomagał (tu widać różnicę między zawodami w Polsce, a w Niemczech, tam do ostatniego wyścigu na trasie są kibice!!!). Na ostatniej rundzie utrzymałem przewagę i dojechałem ostatecznie na 8. pozycji w swojej kategorii. Był to mój najlepszy wynik w tej serii wyścigów, dlatego warto być upartym i jechać cross-country!
COMMENTS