Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!
REKLAMA
Można być największym fanem kolarstwa górskiego, ale jeżeli kiedyś jeździłeś na rowerze szosowym to na widok ładnej szosy na pewno Twoje serce bije szybciej. Na naszej stronie nie często można zobaczyć test roweru szosowego. Żeby tak się stało musi być on albo tani i dobry do treningu albo tak ładny, że nie będziemy mogli sobie odmówić przyjemności jeżdżenia na nim.
A co jeśli rower jest i tani i dobrze skonfigurowany, a do tego ładny? Skrzyżowanie tych trzech uliczek od dziś ma nazwę ROSE PRO-SL 2000. Przedstawienie konfiguracji tego roweru jest dość proste: Sztywna aluminiowa rama z carbonowym widelcem, kokpit oraz sztyca od Ritcheya, pełen osprzęt Shimano 105 11s, porządne koła Mavic, a siodło Selle Italia. Co bardzo ważne, w ciągu czterech tygodni od zakupu można wymienić mostek oraz siodło. Takie udogodnienie pozwoli na dobranie właściwej pozycji, a przy okazji odchodzi obawa zakupu „w ciemno”.
Różni ludzie mogą mieć różne wymagania wobec roweru za około 1000 euro, więc postanowiliśmy że na tym rowerze pojeździ kilka osób. Na początek na rowerze jeździł Marcin, który raczej jest zwolennikiem biegania, a rower szosowy pozwala mu spędzić trochę więcej czasu ze znajomymi uprawiającymi triathlon. Po przesiadce z roweru MTB na szosowy miał obawy co do pozycji i komfortu roweru. Po dwóch tygodniach okazało się, że nawet na dłuższym dystansie nie ma bolących pleców, odciśniętych dłoni, a rower „sam jedzie”. To oczywiście zasługa efektu „wow” po przesiadce z MTB na szosę, ale fakt jest taki, że sztywna rama powoduje, że ROSE „odpycha” się bardzo dobrze.
Pierwszy egzamin zatem zdany bardzo dobrze, więc podnosimy poprzeczkę. Tym razem czas na koleżankę, która jeździ w maratonach MTB, a sporą część treningów wykonuje jeżdżąc po szosie. Z racji okrojonego budżetu jeździ na rowerze górskim. ROSE kolejny raz stanęło na wysokości zadania. Rzecz oczywista – szosówką można pojechać szybciej, przy mniejszym obciążeniu organizmu. Następnego dnia można wykonać mocniejszy trening w terenie, bo nogi są bardziej wypoczęte. I znów po 2 tygodniach efekt na wyścigu był zauważalny. Lepsze samopoczucie, mniejsze zmęczenie treningiem, to wszystko zaowocowało lepszym wynikiem.
Dwa poziomy ROSE przeszło bez zająknięcia. Czas zatem na „bossa” jak w grze komputerowej. Skoro mamy rower szosowy, to niech sprawdzi go rasowy szosowiec. Przesiadka z carbonowego roweru, o wartości powyżej 15 tys zł na aluminiowe ROSE. Po kilku jazdach testowych mamy 2 kamyki, które możemy wrzucić do ogródka PRO-SL 2000. Po pierwsze waga, a po drugie koła. Jednak są to wady, które tak naprawdę wynikają z ceny roweru. Można spokojnie stwierdzić, że jest to jedna z najlepszych możliwych konfiguracji roweru za takie pieniądze. Więc jeśli szukasz roweru, który ma służyć Ci do treningu lub dalekich wypadów w szybkim tempie, a poziom Twojego zaawansowania to, nazwijmy to „upper intermediate”, to znalazłeś właśnie rower, który może Ci służyć bardzo długo, a jego wygląd naprawdę sprawia wrażenie roweru za dwa razy tyle pieniędzy ile realnie kosztuje u producenta.
Pełną specyfikację roweru oraz aktualną cenę sprawdzisz tu.
COMMENTS