Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Ogólnie rzecz biorąc to niezły dziś gorąc ;) Pod tym hasłem upłynął trzeci etap Absa Cape Epic. W wyścigu mężczyzn w czołówce bez rewolucji, niestety kłopoty z gumą miał dziś polski team, ale obyło się bez krzywdy w klasyfikacji generalnej. Hitem dnia jest jednak rajd pary RECM Specialized. Annika Langvad i Ariane Kleinhans wczoraj skróciły trasę i do dzisiejszego etapu ruszyły ze sporą stratą, ale jak już ruszyły to zrobiły to na serio, osiągając metę na 19 pozycji open! Co za wyczyn! I oczywiście powróciły na pierwsze miejsce w generalce.
U „Naszych” było dziś pechowo o czym więcej powiedział Darek:
Gaz od startu. No mercy. Trzymamy się razem z 3-4 parami ( 2 pary Masters ) z Brentjensem na czele. 20 kilometr uszczelniamy pitstopem kapcia Andrzeja. Dochodzi nas wtedy jeszcze kilka par w tym Annika i Ariane . Dojeżdżamy z powrotem do grupy Brentjensa z którą jedziemy do 80 km do drugiego bufetu. Wtedy atakujemy i odrywamy się od tej grupy. Ostatni duży podjazd wjeżdżamy na ok 16 pozycji. Wtedy pech na kamienistym zjeździe rozcinam oponę. Wsadzamy dętkę (w tym czasie mija nas całą grupa ok. 10 par) ruszamy dalej i po 5 km kolejny kapeć. Dętka przebita kolcem. Zakładamy kolejną (w tym momencie wykorzystaliśmy wszystko co mieliśmy) dojeżdżamy do trzeciego bufetu. Ja mega wycieńczony i lekko odwodniony – zgubiłem po drodze bidon na zjeździe, a dzisiaj 36 st, niemiłosiernie grzeje. Łapiemy kolejna grupę, która urywamy na 10 km przed metą. I znowu kapeć… to już 3 u mnie. Ostatnie 5 km na stojaka na samej obręczy. Strasznie zmęczeni docieramy do mety. Jak pech to pech. Filip dzisiaj będzie miał pełne ręce roboty, trzeba założyć nowe opony. Poza tym już uzupełniliśmy naboje co2 pitstopy i dętki. Teraz regeneracja i czekamy co przyniesie jutro. Andrzej dzisiaj odwalił kawał dobrej roboty kilkukrotnie dociągając do kolejnych grup a potem ich urywając. Super graty dla niego.
Gaz od startu. No mercy. Trzymamy się razem z 3-4 parami ( 2 pary Masters ) z Brentjensem na czele. 20 kilometr uszczelniamy pitstopem kapcia Andrzeja. Dochodzi nas wtedy jeszcze kilka par w tym Annika i Ariane . Dojeżdżamy z powrotem do grupy Brentjensa z którą jedziemy do 80 km do drugiego bufetu. Wtedy atakujemy i odrywamy się od tej grupy. Ostatni duży podjazd wjeżdżamy na ok 16 pozycji. Wtedy pech na kamienistym zjeździe rozcinam oponę. Wsadzamy dętkę (w tym czasie mija nas całą grupa ok. 10 par) ruszamy dalej i po 5 km kolejny kapeć. Dętka przebita kolcem. Zakładamy kolejną (w tym momencie wykorzystaliśmy wszystko co mieliśmy) dojeżdżamy do trzeciego bufetu. Ja mega wycieńczony i lekko odwodniony – zgubiłem po drodze bidon na zjeździe, a dzisiaj 36 st, niemiłosiernie grzeje. Łapiemy kolejna grupę, która urywamy na 10 km przed metą. I znowu kapeć… to już 3 u mnie. Ostatnie 5 km na stojaka na samej obręczy. Strasznie zmęczeni docieramy do mety. Jak pech to pech. Filip dzisiaj będzie miał pełne ręce roboty, trzeba założyć nowe opony. Poza tym już uzupełniliśmy naboje co2 pitstopy i dętki. Teraz regeneracja i czekamy co przyniesie jutro. Andrzej dzisiaj odwalił kawał dobrej roboty kilkukrotnie dociągając do kolejnych grup a potem ich urywając. Super graty dla niego.
Bart Brentjens daje mocną zmianę w grupie także Darek i Andrzej
WYNIKI ETAPU
MIX
MASTERS
KOBIETY
ELITA
KLASYFIKACJA GENERALNA
MIX
MASTERS
KOBIETY
ELITA
COMMENTS