W ucieczce ginie zawsze więcej wojowników, niż w walce

HomeRóżności

W ucieczce ginie zawsze więcej wojowników, niż w walce

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

7 września 2014 odbył się szosowy wyścig Skoda Cyklo Gdynia. Poza startem Tour de Pologne w Gdańsku to największa impreza szosowa na Pomorzu. W wyścigu brali udział zawodowcy i amatorzy. Dla zaawansowanych i doświadczonych amatorów trasa liczyła 125 km, natomiast dla początkujących 40 km. Zawodowcy ścigali się na trasie liczącej 165 km.

W wyścigu wziął udział Sebastian Chowaniec z Inter Cars MTB TEAM. Sebastian wystartował na dużej pętli, czyli 125 km. Start znajdował się na Skwerze Kościuszki, pierwsza część trasy prowadziła miejskimi ulicami, potem zawodnicy wyjechali poza granice miasta. Profil trasy był bardzo urozmaicony, cechował się dużą ilością pagórków. Na setnym kilometrze znajdował się najtrudniejszy podjazd, pod Nowy Dwór Wejcherowski, liczący 2 km oraz 100 m przewyższenia. Był to bardzo szybki i zarazem wymagający wyścig.

Sebastian Chowaniec, zawodnik Inter Cars MTB Team ukończył wyścig na 139 miejscu OPEN oraz 18 w Kategorii. Strata Sebastiana do zwycięzcy wyniosła 20 minut. To bardzo dobry rezultat, biorąc pod uwagę że wyścig wygrał Piotr Wadecki, były kolarz zawodowy, obecnie dyrektor sportowy ekipy CCC Polsat Polkowice.

inter cars mtb team sebastian chowaniec cyklo gdyniaOto jak rywalizacja wyglądała z punktu widzenia zawodnika Inter Cars MTB Team:

Jak już wcześniej wspominałem przy okazji innych wyścigów szosowych start w Gdyni był w moich planach. Wyścig, który miałem potraktować treningowo postanowiłem pojechać z uzyskaniem jak najlepszego wyniku. Zrobiłem kilka zmian w rowerze szosowym, między innymi w przełożeniach i pozycji siedzenia. Po raz kolejny nie mogłem liczyć na pomoc ze strony kolegów z Teamu, bo na wyścigu jechałem sam. Jak mawiają „Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas”. Postawiłem na pozytywne nastawienie i afirmację, którą powtarza mi Agnieszka, nasza redaktorka: „jesteś mistrzem, pamiętaj o tym”. To działa, serio! Dzięki! Gdy już był sygnał startu wiedziałem, że czeka mnie ponad 100km mocnego ścigania, i dokładnie tak było. Utrzymywałem tempo drugiej grupy peletonu, czasami tempo było dla mnie zbyt małe, myślałem o ucieczce, ale samotnie? Bez zmian, bez pomocnika? Kilka razy kusiło bardzo, jednak jak to powiadają „W ucieczce ginie zawsze więcej wojowników, niż w walce”. Odpuściłem, znałem końcówkę wyścigu, wiedziałem, że tam będzie szybko i będzie się działo. Na samym wjeździe do miasta prędkość na moim Garminie przekraczała 60km/h. Wiedziałem, że aby uzyskać dobry wynik trzeba to tempo trzymać, a nawet starać się rwać zawodników i uciekać do mety. Nie patrząc się za siebie, cisnąłem w pedały ile sił, kilka zakrętów ze sporą prędkością i końcówka po bruku na Skwerze Kościuszki. Na tym odcinku wyprzedziłem największą grupę kolarzy. To był mój dzień!
Co do organizacji wyścigu, czułem się jak na pro turze, zabezpieczenie trasy było idealne, motocykliści którzy chorągiewkami ostrzegali o wysepkach i innych niebezpieczeństwach. Cała trasa wyścigu była pozbawiona ruchu pojazdów spoza wyścigu. Fajny pakiet startowy, a na koniec pyszny makaron.


Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0