Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Rower szyty na miarę to raczej nie jest pierwszy rower, po który się sięga. Pierwszy rower górski kupujesz mniej lub bardziej spontanicznie w oparciu o to, co Ci się podoba, z którą marką się identyfikujesz albo kto Ci coś doradzi – i lepiej żeby to był znajomy z zajawką na rowery niż sprzedawca, który musi wyrobić plan.
Jak pojeździsz jeden, drugi czy trzeci sezon to zdasz sobie sprawę, że to czy tamto w obecnej konfiguracji roweru Ci nie pasuje. Mostek za krótki, korba za długa, koła za ciężkie, przerzutka źle chodzi. W sumie to można zrobić remont roweru, ale pewnie w międzyczasie rama też już swoje przeżyła i nie wygląda najlepiej. Do tego dochodzi robocizna – albo kosztowna w serwisie albo własny czas, który trzeba będzie poświęcić na każdą z czynności.
I tu wchodzi na scenę Rose. Na chwilę obecną jedyna chyba dostępna dla Polaków oferta, gdzie w oparciu o konstrukcję Rose możemy zbudować rower w sposób praktycznie dowolny. Ogranicza nas tylko budżet. Więcej o konfiguratorze pisałem tu.
Dostaliśmy od Rose praktycznie wolną rękę przy wyborze roweru. Jednak wychodząc z założenia, że topowy sprzęt składa się dość prosto to szukaliśmy elementów, do których pasuje zasada value for money. Dlatego też padło na następującą konfigurację:
[table]
,,
Rama:,Rose Count Solo / Aluminium 6066 / waga 1300 gram
Widelec:,FOX Float 32 FIT CTD 100 mm / sztywna oś 15 mm
Koła:,DT SWISS M 1700 Sline 27.5”
Opony:,Schwalbe Rocket Ron 27.5×2.1
Korba:,SRAM X0 42/28
Przerzutka przód:,SRAM X0
Przerzutka tył:,SRAM X0
Kaseta:,SRAM PG-1050
Manetki:,SRAM X0
Hamulce:,Shimano XC
Tarcze:,180 mm / 160 mm
Łańcuch:,SRAM PC1051 (Powerlink)
Kierownica:,Race Face Next / 720 mm
Mostek:,Easton EC90 SL
Sztyca:,Easton EC90 Zero
Siodło:,Rose SL
Chwyty:,Rose Lock On
Cena:, 2634 EUR
[/table]
Zaczynamy od ramy. W dobie dominacji włókien węglowych lekka, sztywna aluminiowa rama w rowerze wyścigowym może budzić zdziwienie. Rama Rose Count Solo zrobiona jest z potrójnie cieniowanego aluminium 6066 i waży jedyne 1300 gram. Sportowa geometria, stożkowa główka ramy poprawiająca sztywność. Do tego dochodzi wewnętrzne prowadzenie linek oraz bezpośrednie mocowanie przedniej przerzutki.
[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/maratony.MTB.XC/photos/a.126653227401854.22357.124749907592186/734992629901241/?type=3&theater/” width=””/]
Jeździłem po prostu oraz startowałem na tym rowerze w kilku maratonach przez ostatnie dwa miesiące. To chyba pierwszy rower, z którym naprawdę żal będzie mi się rozstawać. Krytykować jest łatwo, więc jeśli mam wymienić jakieś rzeczy, które mi w nim przeszkadzały, to mogę wskazać tylko trzy, z czego jedna to tak naprawdę coś poważniejszego. Mam tu na myśli niezrozumiałe dla mnie wykorzystanie zacisku siodła w wersji z klamką, kiedy w tej klasie roweru spodziewałbym się tylko śruby, którą można dokręcić z odpowiednią siłą, nie niszcząc przy tym karbonowej sztycy. W tym przypadku niestety domykanie klamki na oko poskutkowało tym, że nie raz i nie dwa sztyca mi podczas jazdy zjechała. Sztyca porysowana, a ja musiałem robić niepotrzebne postoje.
Druga rzecz, nie jest wadą, ale warto zwrócić uwagę. Konfigurując rower zdecydowałem się na widelec FOX z systemem CTD, czyli automatycznej adaptacji amortyzacji do ukształtowania terenu – Climb, Trail, Descent. W praktyce sprawdza się bardzo, ale trzeba pamiętać, że tego rodzaju system nie będzie reagował tak szybko jak zmiany wprowadzane ręcznie za pomocą manetki blokady skoku.
Ostatnia rzecz która zaczęła mi po jakimś czasie przeszkadzać to fakt, że rama ma wewnętrzne prowadzenie linek. Te ostatnie niestety co jakiś czas wsuwają się trochę do środka i zaczynają hałasować obijając się o rurę od środka. Problem rozwiązuje się naprężając pancerze, ale w sumie coś takiego po prostu nie powinno mieć miejsca.
Pomarudziłem, to teraz czas powiedzieć co mi się w tym rowerze podobało. Prawie wszystko! Na początek plus dla Rose za to, że rower przyjechał złożony. Jedyne co trzeba było zrobić to ustawić kierownicę oraz położenie manetek i hamulców. Napęd był odpowiednio wyregulowany, i nawet pomimo przejechania kilku setek km cały czas pracuje bez zarzutu.
Mimo tego, że rower jest zbudowany w oparciu o aluminiową ramę, to jest lekki. Waga bez pedałów to niewiele ponad 10 kg. Nie tylko jest to zasługa ramy, która waży 1.3kg, ale także pozostałych komponentów z kołami DT SWISS na czele. Piasty to także DT SWISS, wyposażone w sztywną oś zarówno z przodu, jak i z tyłu niwelują straty, kiedy stajesz w pedałach. W parze ze sportową geometrią nie ma praktycznie podjazdu (w granicach rozsądku), którego na tym rowerze nie da się podjechać, a na zjazdach amortyzator pracuje nad wyraz równo. Pomagają w tym zarówno komponenty, jak i wyścigowa geometria. Ten rower jest wprost stworzony do ścigania.
Opony Schwalbe Rocket Ron to bardzo fajny wybór z punktu widzenia warunków, w jakich przychodzi nam się ścigać w polskich warunkach.
Nie sposób napisać też kilku słów o napędzie. Mając możliwość wyboru chciałem sprawdzić jak dobrze radzi sobie polecany przez wielu system SRAM X0. W porównaniu do Shimano jest przede wszystkim cichszy i powiedziałbym, że chodzi delikatniej, nie wymaga tak dużej siły do obsługi jak ma to miejsce w przypadku konkurencji. Przy okazji napędu jedna ciekawostka – korba SRAM X0 oprócz logotypów ma po zewnętrznej stronie jakiegoś rodzaju naklejki albo tworzywo ochronne. Efekt jest taki, że są to pierwsze korby, których po kilku tygodniach jazdy nie wyślizgałem z lakieru. Jak były czarne, tak są. Detal, ale jakże istotny z estetycznego punktu widzenia.
Konfigurując rower, w większości zdecydowaliśmy się na markowe rozwiązania, dlatego mostek oraz sztyca to karbonowe produkty Easton, a kierownica to Race Face. Nie mniej jednak warto pamiętać, że marka Rose oryginalnie zaczynała od produkcji i sprzedaży akcesoriów i komponentów. Dlatego też obok dobrze rozpoznawalnych marek mamy w rowerze karbonowe siodło Rose SL oraz chwyty Rose Lock On.
Siodło jest bardzo wygodne, choć momentami miałem wrażenie, że jest trochę za śliskie, co powoduje, że podczas jazdy czasem trzeba poprawiać pozycję na rowerze.
Nie można zapomnieć o hamulcach. Jak już kiedyś pisałem jestem zwolennikiem kontroli siły hamowania, a nie tego co oferuje lubiana przez wielu Formula R1. Dlatego też w konfiguracji roweru wybrałem zestaw od Shimano. Dla mnie idealny. I taka też była przez okres testów praca hamulcy.
Gripy przez cały okres użytkowania nie sprawiały żadnych problemów.
Podsumowując, Rose Count Solo czy to w standardowej konfiguracji, czy też taki custom jak nasz to bardzo dobry rower, przede wszystkim do ścigania obalający dzisiejszy stereotyp, że rower wyścigowy może być tylko i wyłącznie na ramie karbonowej. Do tego jak przekonałem się w lipcu w Beskidach – nadaje się równie dobrze na kilkudniowe wyjazdy, a każdy kto choć trochę ceni sobie wysoką jakość komponentów będzie zadowolony.
Aktualnie ruszyła wyprzedaż kolekcji 2014, także model testowy jest do kupienia w atrakcyjnej cenie. Szczegóły na stronie Rose Bikes.
COMMENTS