Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
MTB Cross Maraton – Sobków
Michał Gałczyński – SSC Suchedniów:
Pogoda dopisała, z zasady brak deszczu = brak błota. Na trasie prowadzącej głównie przez pola, odcinki leśne i szutry zrobiło się za to gorąco, co na pewno miało duży wpływ na wyniki. Maraton miał być dość łatwy, ale zapewne niejednemu zaszedł za skórę. Fragmenty z podłożem trawiastym skutecznie utrudniały jazdę, a muldy wybijały z rytmu. Najlepszymi odcinkami według mnie były przejazd przez kopalnie i singiel zaraz za nią, a także przejazd wzdłuż Nidy.
Ewa Karchniwy – SCS OSOZ Racing Team:
„Bułka z masłem!” – tak pomyślałam, zobaczywszy profil dystansu master. Niespełna 80-cio kilometrowa trasa liczyła zaledwie 1100 m przewyższeń. Miało być miło i przyjemnie i jak to zwykle bywa w takich momentach – nie było ;) Już na drugim kilometrze trasy zaliczyłam glebę na trawiastym zjeździe. Lądowanie było miękkie, więc szybko się zebrałam, ale kontynuowanie jazdy uniemożliwiła mi urwana manetka tylnej przerzutki. Szybka analiza sytuacji: walczyłam o teamową generalkę, więc musiałam ukończyć wyścig. Pożyczyłam dwa zipy i przymocowałam manetkę do kierownicy, ale nadal nie byłam w stanie jednocześnie jej trzymać i zmieniać biegów. Cóż, przynajmniej miałam pewność, że manetka nie wkręci mi się w szprychy. Na początku straciłam mnóstwo czasu na kombinowanie, w końcu wypracowałam optymalny sposób zmiany biegów. Ale przygody jeszcze się nie skończyły… Tuż po minięciu pierwszego bufetu zgubiłam bidon i uświadomiłam sobie, że do następnego jest aż 40 km! Jechałam tak z godzinę, po której, mocno odwodniona, byłam zmuszona do proszenia innych zawodników o wodę. Na szczęście po kilku kilometrach pewien zawodnik użyczył mi jeden ze swoich bidonów (baaardzo dziękuję!). Uratowana :) Następna godzina minęła mi dosyć gładko – przejeżdżałam przez malowniczy kamieniołom i kilka technicznych odcinków, co trochę odciągnęło moje myśli od defektu. Pod koniec prawą rękę miałam już tak zmęczoną, że nie byłam w stanie zmieniać biegów. Dojechałam do mety manewrując tylko przednią przerzutką. Udało się, uff!
Kaczmarek Electric MTB – Nowa Sól / Bike Maraton – Poznań
Michał Kowalczyk – Euro Bike Kaczmarek Electric Team:
Do tego weekendu podszedłem bardzo zmotywowany po GMP, gdzie noga była świetna. Obawiałem się jednak tego, jak poradzę sobie na bądź co bądź płaskich wyścigach. W Nowej Soli trasa jak zwykle na tym cyklu ciekawa, dojazd i powrót z rundy płaski, ale sama runda była fajna. Od startu straszne tempo, już po kilku płaskich kilometrach utworzyła się czołówka, a nazwiska jak na MP. Z problemami, ale przez pewien czas trzymałem się w tej grupie. Niestety później musiałem odpuścić z powodu mocnych skurczów brzucha i zjechałem na Mini, wygrywając Open. W Poznaniu trasa była bardzo szybka i łatwa. Szkoda, bo można by było wytyczyć kilka ciekawych sekcji. Do ostatnich 5km spora grupa zawodników jechała razem, dopiero na ostatnim podjeździe (znalazło się ich kilka na 95km, wow!) utworzyła się czołowa piątka. Czekał nas jeszcze najtrudniejszy element, przeprawa przez schody, które ja niestety pokonałem na tyłku i straciłem kontakt Bogdanem Czarnotą i Piotrem Kurczabem. Nie miałem specjalnego parcia, aby dogonić prowadzącą dwójkę, ponieważ startowałem z drugiego sektora i miałem zapas cennych sekund. Na metę wjechałem wraz z Maciejem Kasprzakiem chwilę po tej dwójce. Przyszły weekend to Mistrzostwa w Obiszowie, mam nadzieję, że nie będzie żadnych problemów i do domu wrócę z medalem.
Piotr Kurczab – SGR Srebrna Góra:
Ostatni weekend przed MP w Obiszowie postanowiłem dobrze potrenować, złapać trochę płaskich kilometrów wyścigowych, których mi brakuje. Nie jestem w najwyzszej formie, ale mam nadzieje, że ostatnie starty zaprocentują już niedługo. Trasa w Obiszowie mi odpowiada, interwałowy charakter i długi dystans pozwoli wyłonić najlepszych kolarzy górskich w kraju. Z pewnością nie będzie przypadków! Co do rywalizacji w Nowej Soli, to tego dnia nie czułem się najlepiej. Walczyłem ze swoimi słabościami, a przy mocnej obstawie, trudno było powalczyć. W Poznaniu było trochę lepiej, jednak co do rywalizacji mam mieszane uczucia. Wyścig był bardziej szosowy niż MTB. 98 km w 3.02 h – chyba najszybsze moje kilometry na rowerze górskim :) Wyników nie będę komentował, są one dla mnie co najmniej niezrozumiałe. Pozostało mi tylko pogratulować zwycięzcom!
Magdalena Hałajczak – Eurobike Kaczmarek Electric Team
Trasa maratonu w Nowej Soli została zmieniona w porównaniu do roku poprzedniego. Zaraz po starcie był tor BMX, który sam w sobie był fajny, ale tłok i zamieszanie nie dawał już takiej frajdy i moim zdaniem lepiej by było, gdyby przejazd nim był na końcówce trasy. Poza tym trasa urozmaicona, więc nudy nie było. Na maraton przyjechała też Ola Dawidowicz. Ucieszyłam się, bo zawsze to jakaś niewiadoma i większa mobilizacja do podjęcia walki o podium. Od startu było mocne tempo. Ola też mocno rozpoczęła. Przez pierwsze km miałam ją w zasięgu wzroku, aż doszłam ją i przez chwilę jechałyśmy razem. Po paru km miałyśmy męskie towarzystwo, któremu już tylko ja dotrzymałam koła. Tego dnia byłam w dobrej dyspozycji. Wyprzedzałam kolejnych zawodników, którzy często są przede mną w klasyfikacji open.
Pierwotnie nie planowałam startu w tym maratonie, ale wygrana w Nowej Soli dodała mi sił i stanęłam na starcie w Poznaniu.
Trasa płaska, średnia ponad 31 km/h mówi sama za siebie, ale takie mamy tereny. Wygrać taki maraton nie jest łatwo. Nie ma gdzie odpocząć, oczy trzeba mieć dookoła głowy, bo przy wysokim tempie łatwo o kraksę.
Pierwsze km prowadziły ulicą Warszawską. Start bolał mnie bardzo. Tempo było bardzo wysokie i rozpoczęła się walka o pozycję w peletonie. Ból stłamsiłam. Od wjechania w teren jechało mi się bardzo dobrze. W terenie grupa zaczęła się rozrywać. Nagłe zwężenie drogi i skręt w lewo pod górę pewnie zaskoczył maratończyków. Pomimo niewielkiej górki nie dali rady jej podjechać. Tam odjechałam wszystkim dziewczynom. Tego dnia, podobnie jak dzień wcześniej, również byłam w dobrej dyspozycji i mimo tego, że nie czułam oddechu żadnej z dziewczyn, nie odpuszczałam. Ten weekend był dla mnie bardzo dobry, co napawa optymizmem na końcówkę sezonu.
Cykokarpaty – Dukla
Dariusz Mirosław – Vimar Merx Martombike:
Ostatnią edycję Cyklokarpat w Dukli potraktowałem jako dobre przepalenie się przed etapówka Swiss Epic. Nie nastawiałem się na super wynik, lecz mimo to zamierzałem dać z siebie wszystko. Pogoda była rewelacyjna do ścigania, jedynym mankamentem była bardzo duża ilość błota na trasie. Nie przygotowałem się na to zakładając na tył Renagete-a, co sprawiło, że bardzo „wlekłem się” na pierwszym zjeździe. Na jego końcu spotkałem Mateusza Bielenia, któremu postanowiłem pomóc zmienić przebite koło (4 min straty czasu). Następnie wspólna gonitwa i odrabianie strat. Mateusz narzucił mordercze tempo, które spowodowało, że szybko odrobiliśmy straty. Niestety Mateusz sam tego nie wytrzymał, a ja samotnie goniłem Dominika Grządziela, którego doszedłem po 40 km. Po kilku kilometrach wspólnej jazdy odskoczyłem na jednym ze sztywniejszych podjazdów i samotnie, powiększając przewagę nad nim do 5 min, dojechałem do mety na pozycji 1 open. Byłem mega happy, tym bardziej, że żona i dzieciaki kibicowali mi na mecie. :)))))
Marcin Rydel – Szukam Drużyny:
Na ostatnią edycję Cyklokarpat mobilizowałem się ogromnie, ponieważ tylko wygrana OPEN pozwoliłaby mi zająć 3 miejsce w generalce. Niestety zająłem 2 miejsce OPEN, co zepchnęło mnie na 4 lokatę. Na tej trasie każdy mógł znaleźć coś dla siebie: od błota po przyjemny szuter. Jedyny minus to ostatnie 20 km – sam asfalt. Na pierwszym podjeździe odjechała pierwsza grupka ze zwycięzcą mega i giga, przez cały dystans starałem się ich gonić, po godzinie jazdy miałem 40 sekund straty, niestety na mecie doszło do 3 minut. Mówi się trudno.
Dominik Grządziel – Dobre Sklepy Rowerowe – Author:
Wyścig w Dukli, kończący sezon Cyklokarpat, był dla mnie ważny ze względu na rozstrzygające się losy klasyfikacji generalnej w kategorii open na dystansie giga. W przypadku zwycięstwa mojego rywala – Mateusza Bielenia – nie mogłem przyjechać za nim dalej niż o kilka minut. Karty w Dukli rozdawał jednak Darek Mirosław, który tego dnia był zdecydowanie najmocniejszy. Ja po mocnym początku i gonitwie za Mateuszem, który ostatecznie złapał gumę, straciłem trochę sił w końcówce wyścigu. Nie byłem w stanie utrzymać tempa Darka, który zostawił mnie mniej więcej na 50 kilometrze i podjeździe, który zdawał się nie mieć końca… ;) Do mety dojechałem z dużym bólem, mocno odwodniony i osłabiony, ale mimo to udało mi się utrzymać drugie miejsce i tym samym zwyciężyć w klasyfikacji generalnej! :)
Ten wyścig był jednym z moich słabszych występów w tym sezonie. Mam nadzieję, że po tej niemocy przyjdzie jeszcze „dobra noga”, bo do końca sezonu mam jeszcze 4 maratony, na których chciałbym się pokazać z jak najlepszej strony!
Ewa Ruszała – Troll Team:
Ostatnia edycja Cyklokarpat w tym sezonie była dla mnie bardzo ważnym startem, gdyż walczyłam o 1 miejsce Open z Joanną. Miałam przewagę trzech punktów i wiedziałam, że aby wygrać klasyfikację generalną, muszę dać z siebie wszystko w finale. I tak też było. Już od samego początku starałam się trzymać równe tempo. Na zmianę wyprzedzałyśmy się z Joanną. W pewnym momencie rywalka zdołała uzyskać nade mną ok. 500 m przewagi. Jednak ja byłam spokojna, bo wiedziałam, że mam nad nią przewagę techniczną i na trudniejszych odcinkach trasy radzę sobie o wiele lepiej, niż ona. Na ostatnim terenowym podjeździe wyprzedziłam Joannę, uciekłam na zjazdach aż do samej mety i zgarnęłam zarówno 1 miejsce w kategorii, jak i 1 miejsce Open.
Jeśli chodzi o cały cykl, to mogę powiedzieć, że dla mnie to był udany sezon. W następnym roku planuję udział w nieco większych wyścigach.
Galiński MTB Maraton – Opoczno
Dorota Rajska – Team 29er:
Najbardziej mokra i błotna trasa, na jakiej jechałam. Przez to też ciekawa. Opoczno jest mało górzyste, ale chyba wykorzystane zostało po całości, ponieważ jedynego podjazdu nie dałam rady podjechać. Atmosfera w miasteczku była świetna.
Maratony Kresowe – Sarnaki
Izabela Kłosowska – BLU Cersanit Team Refleks:
Maraton Kresowy w Sarnakach to już 10 edycja, na której miałam możliwość wystartować. Trasa liczyła 60 km i składała się z dwóch rund. Organizator zapewnił bardzo przyjemną trasę, na której znajdowały się wszystkie elementy, poczynając od szosowych i szutrowych dróg, po bardzo ciekawe i wymagające leśne single. Niestety wyścig w Sarnakach nie należał do najlepszych. Od startu dokuczał mi ból brzucha i nogi jakoś nie chciały jechać. Bardzo mocne tempo nadała zawodniczka z Litwy i po paru kilometrach mi odjechała. Udało mi się ją dogonić i uciec dopiero na 15 kilometrze. Cały wyścig to walka z własnym organizmem, który tego dnia się buntował. Na szczęście dojechałam pierwsza z 4-minutową przewaga nad kolejną zawodniczką. Długi sezon startowy powoli dobiega końca. Zostały mi jeszcze 3 wyścigi i najważniejszy – Mistrzostwa Polski w maratonie, które odbędą się 14 września w Obiszowie. Mam nadzieję, że organizm pozwoli jeszcze dotrwać do ostatniego wyścigu.
COMMENTS