Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Zanim wczytasz się w ten tekst chciałbym podkreślić milion razy, że nie jest jego celem atakowanie kogokolwiek. W miarę możliwości opieram się na faktach, wynikach i liczbach. Jeśli ktoś się czuje urażony, to z góry przepraszam, ale … takie są fakty!
Pytanie w tytule jest więcej niż retoryczne, bo jak wszyscy wiemy to zawodowe kolarstwo górskie w Polsce, z wyjątkiem kobiecego, jest w ciemnej d… Dosłownie, bez przenośni. A do napisania tego tekstu skłoniło mnie kilka wydarzeń ostatnich dni.
O formie naszych
Na Puchary Świata do Stanów Zjednoczonych dzięki zaangażowaniu kilku osób i firm, oprócz Mai Włoszczowskiej, pojechali także Marek Konwa oraz Katarzyna Solus Miśkowicz. Fajnie, że pojechali, bo „żeby jeździć, to trzeba jeździć”, a najlepiej robić to w wyścigach o dobrej, międzynarodowej obsadzie. O ile u Kasi widać nieustanny rozwój oraz poprawę formy i umiejętności, to w przypadku Marka Konwy to jakoś tym razem nie zagrało. Na swoim profilu na FB skomentował to krótko:
No i tym razem a w sumie kolejny raz nogi nie chciały jechać…
Z jednej strony Marek Konwa to jedyny zawodnik w elicie mężczyzn, który jest w stanie nawiązać walkę ze światową czołówką. Z drugiej strony jest ciągłe ubolewanie nad tym, że oprócz Marka praktycznie cała reszta zawodników jest na polskim, czyli niskim poziomie. Wyjątkiem są tu niektórzy zawodnicy JBG-2, ale z jakiegoś powodu priorytety tej ekipy skupiają się bardziej na XCM niż XCO. Przewagę Marka Konwy nad resztą stawki doskonale było widać na Mistrzostwach Polski, gdzie oczywiście były niespodzianki, ale to nie zmienia faktu, że koszul z orłem jest od kilku lat praktycznie tylko w jego zasięgu. Jak długo? To zależy tylko od tego jak długo Bartkowi Wawakowi będzie się podobało kolarstwo górskie, bo dziś nie ma drugiego zawodnika, który w perspektywie roku, dwóch mógłby zagrozić Markowi. Z drugiej strony pojawia się pytanie, czy to, że w tym roku zbliżyło się do niego kilku innych zawodników to efekt wzrostu ich formy czy raczej spadku dyspozycji Marka?
Poniższa grafika była dla mnie jednym z pretekstów do tego tekstu. W tym sezonie m.in. w ramach cyklu Bike Maraton przez większość edycji niepodzielnie rządził „amator” Bartosz Janowski (Romet MTB Team), który wielokrotnie przyjeżdżał na metę z wielominutową przewagą. Aż do wczoraj, kiedy to Piotr Kurczab (SGR Srebrna Góra) włożył mu sześć minut (drugie zwycięstwo na Bike Maraton w tym roku). Ten sam Piotr Kurczab, który od Marka Konwy na AMŚ (na MP nie jechał) dostał 44 sekundy. A Marek Konwa w tym roku ostatnie edycje Pucharu Świata kończy daleko albo wcale nie kończy.
[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/maratony.MTB.XC/photos/a.126653227401854.22357.124749907592186/753340871399750/?type=1&theater/” width=””/]
Z tego wynika, że dorosłe męskie kolarstwo górskie w Polsce istnieje na poziomie profesjonalnym, ale nie ma to nic wspólnego z poziomem światowym. Kropka.
Coś optymistycznego?
O ile w elicie mało się dzieje, to cieszy to, co robi kilka ekip w Polsce – KKW Jama, KCP Elzat Regamet Bieniasz Bike, Warszawski Klub Kolarski czy Integrall Collections vel LUKS Sławno. W każdej z tej ekip aż roi się od juniorów, którzy dzięki prężnemu zarządzaniu mogą startować nie tylko w Polsce, ale przede wszystkim na zawodach klasy Pucharu Czech, Słowacji czy Pucharu Świata. W przypadku Jamy udało się nawet wysłać zawodników na ME.
Idąc tym tropem, skoro nie da się walczyć na poziomie elity, to może warto spróbować zadbać o właściwy rozwój zawodników U23, którzy patrząc na sytuację w Polsce mają najtrudniejszą sytuację? Nie jestem w PZKol, nie jestem na miejscu osób decydujących. Ale jeśli jest tak słabo na poziomie elity, to może warto skupić się przede wszystkim na stwarzaniu warunków zawodnikom z młodszych kategorii, tak by w perspektywie, na pewno nie Rio 2016, ale może Tokyo 2020 (6 lat) mieć zawodników w elicie, którzy mogliby nawiązać walkę. Nie mówię o zostawieniu Marka Konwie samemu sobie, ale może wystarczyłoby przesunąć część środków i lepiej przyjrzeć się dzisiejszym juniorom, U23 oraz pierwszoroczniakom w elicie stwarzając im więcej możliwości startów w imprezach międzynarodowych (C1, HC, Puchary Świata).
Pytania…
Dlaczego w tym roku tak wiele pieniędzy w ramach szkolenia kadry poszło na zawodników 4F, skoro poza Moniką Żur niewiele dobrego prezentują? Paula Gorycka wypada bardzo słabo, na moje oko Piotrek Konwa w tym roku jeździ XCO dużo gorzej niż w latach poprzednich. Niby wygrał w sobotę w Złotym Stoku…
[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/1409022306018905/photos/a.1410010705920065.1073741828.1409022306018905/1479985432255925/?type=1&theater/” width=””/]
… tylko, że w tym wyścigu w U23 wystartowało TRZECH zawodników, a w elicie DWÓCH. Jaki to w takim razie sukces? Pytanie retoryczne. Tu dochodzi też kwestia poziomu organizacyjnego zawodów w Polsce oraz zarządzania przez PZKol kalendarzem zawodów, tak by było jak najmniej kolizji. Moim zdaniem o niskiej frekwencji w Złotym Stoku zadecydowało kilka czynników – kolizja terminu z Bike Maraton, konkurencyjna impreza XC w Dobrzyniu, brak nagród finansowych, błędy organizatora w roku poprzednim, które dodatkowo nie zachęcały do przyjazdu.
Dlaczego nic w tym roku nie dzieje się w ramach kadry juniorskiej oraz U23? Jakie korzyści przyniósł kosztowny wyjazd zawodników 4F (w ramach kadry!!!) do Sierra Nevada na wiosnę?
Do kadry w MSiT zgłoszeni są także Marceli Bogusławski (Integral Collections) oraz Gabriela Wojtyła (Goodman Zator). Jakie wsparcie ze strony PZKol dostali w tym roku? W końcu środki z MSiT są celowe, a z tego co się orientuję żaden z tych zawodników nie został zaproszony na zgrupowania. Kulisów nie pojechania Gabrieli Wojtyły na ME nie znam, więc się nie wypowiadam.
Nie będę kwestionował kosztów związanych ze szkoleniem Mai Włoszczowskiej, bo tu nie ma czego kwestionować. Dziewczyna jest cały czas na szczycie, a ostatnia stopniowa zwyżka formy cieszy, bo pozwala z optymizmem spojrzeć na zbliżające się Mistrzostwa Świata w Norwegii.
Takie jest właśnie polskie MTB
Do bólu nijakie. Zawody są na bardzo różnym poziomie, organizator nie zna się na promocji i marketingu, PZKol olewa Puchar Polski, na którego finale nikt się nie pojawił i nie było też oficjalnego podsumowania. NIE, to nie jest podsumowanie Pucharu Polski. Zapomnijmy o Rio jako priorytecie dla elity mężczyzn i zacznijmy poważnie myśleć o Tokio 2020. To może się udać, jeśli będzie myślenie systemowa, a nie układy i faworyzowanie zawodników, bo trzeba się wywiązać z obowiązków wobec sponsora.
COMMENTS